Literatura
z gatunku science-fiction nie jest
ostatnio w najlepszej kondycji. Bardzo często zdarza mi się wracać do autorów
należących do klasyków sci-fi np. Joego
Haldemana czy też Isaaca Asimova, ale miałabym problem by wymienić choć jedno nazwisko
bardziej współczesnego, wybitnego pisarza tego gatunku. To miało się zmienić za
sprawą Ricka Yanceya i jego Piątej fali,
jednak od razu muszę powiedzieć, że jak na lekturę science-fiction to mało tam cech owego gatunku.
Obcy
zaatakowali Ziemię. Wystarczyły cztery fale ich inwazji aby przetrzebić
populację. Garstka ocalałych rozrzucona po całej placecie próbuje walczyć o
przetrwanie. Nikt nie wie na czym będzie polegała piąta fala inwazji, choć
wszyscy mają pewność, że ostateczny cios nadejdzie. Każdy z bohaterów próbuje
przeżyć i na własną rękę odkryć cel przybycia tajemniczych obcych.
Pomysł
i fabuła pierwszej części powieści Piąta
fala jest naprawdę ciekawy. Sprawa wygląda dużo gorzej jeśli chodzi o
wykonanie. Autor napisał książkę, która według mnie z powodzeniem mogłaby
zostać uznana za paranormalny romans z kosmitami w tle. Pierwsze rozdziały
wprowadzają czytelnika w odpowiedni klimat gatunku science-fiction, jednak wraz z rozwojem fabuły autor coraz bardziej
zagłębia się w przepełnione hormonami umysły nastolatków, tak więc z czasem z
lektury pozostaje coraz mniej science
a coraz więcej fiction (lub romance).
Rozdziały
nieco się dłużą, co wydaje się być wynikiem ogromnej potrzeby podzielenia przez
autora swojej powieści na części. Bohaterowie także nie dają się zbyt dobrze
poznać pomimo sporej liczby stron im poświęconych, jednak być może akurat to
ulegnie zmianie w kolejnej części książki. Nie twierdzę, że Piąta fala ma same wady. Powieść jak już
wspomniałam oparta jest na ciekawym pomyśle i jeśli tylko autor kontynuując tę
przygodę przypomni sobie o klasycznych elementach gatunku, to lektura ta może z
dobrego czytadła przeistoczyć się w naprawdę rewelacyjną książkę. Ponieważ na
razie brakuje w niej pogłębienia tematu inwazji, wyjaśnienia naukowych
elementów, które w takiej powieści powinny się pojawić oraz odrobiny
dojrzałości, która cechuje np. moją ukochaną Wieczną wojnę.
Nie mam
natomiast żadnych zarzutów względem wydania. Okładka przyciąga uwagę, jest
ładna i (mniej więcej) pasuje do tematyki książki. Redakcja także postarała się
aby książka nie zawierała żadnych wyraźnych błędów. Dlatego też na dzień
dzisiejszy kwalifikuję tą pozycję do kategorii solidnych i dobrych książek z
(jeszcze) niewykorzystanym potencjałem.
Na
plus:
+ wydanie
+
redakcja
+
pomysł, choć niewykorzystany
Na
minus:
-
bohaterowie
-
podążanie przez autora za modą na paranormalne romanse
-
reklamowanie książki jako science-fiction
- brak
odpowiedniego klimatu
-
zwykłe czytadło
Ocena:
3+/6
Tytuł:
Piąta fala
Autor:
Rick Yancey
Liczba
stron: 512
Wydawnictwo:
Otwarte 2013
Cena:
34,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu PARADOKS.
Jacek Dukaj, Dan Simmons, Peter Watts - coby daleko nie szukać. Sci-Fi ma się całkiem dobrze : )
OdpowiedzUsuńA wracając do książki, to zauważyłem już wcześniej ten przerażający trend, w myśl którego "romance" jest przyklejane do SF (vide. "W otchłani"). Zgroza.
Kurczę... różne właśnie opinie słyszałam już o tej książce i chyba najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby przeczytanie jej. Kupować nie zaryzykuję, raczej wypożyczę z biblioteki.
OdpowiedzUsuńSzczerze jakoś nie zainteresowała mnie ta książka. Może kiedyś przeczytam, jednak nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńZa zwykłe czytadło jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie tę książkę niedługo po jej premierze ponieważ zainteresował mnie fragment, który otrzymałam od wydawnictwa i świetna okładka. Jak do tej pory jeszcze jej nie przeczytałam, mój brat wystarczająco zniechęcił mnie do jej lektury mówiąc, że wraz z upływem kolejnych stron ciekawa książka sf zmieniała się w zwykłą powiastkę z niecodziennym motywem w tle.
OdpowiedzUsuńOoo, to chyba pierwsza słabsza recenzja.. ale książka leży na półce, więc kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytałem, a chyba rozumiem. Przemycił się młodzieżowy paranormal i wytracił impet inwazji na modłę s-f. Jeżeli do tego jeszcze miało się wrażenie spodziewanej kolejki, która pojechała dalej, to tym bardziej rozumiem i nie jestem zainteresowany "Piątą falą". Możliwe, że jednak przeczytam, ponieważ recenzja wywołuje pozytywne odczucia. Napisane na miarę oczekiwań i wymagań. No, i nie podkładam czynnikowi opiniotwórczemu postświątecznego pochlebstwa. Bynajmniej. Czasami lubię coś skreślić na gorąco (nawet zimą) i bez certowania się z układaniem i równaniem w szyku :)
OdpowiedzUsuńScience fiction to chyba nie moja bajka, więc nie jestem w stanie się wypowiedzieć w tym temacie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.ujrzec-slowa.blogspot.com