23 sierpnia 2013

Fiona McIntosh - Królewski wygnaniec

Fiona McIntosh jest pisarką książek z gatunku fantasy. Zadebiutowała w 2007 roku, jednak ja usłyszałam o niej dopiero za sprawą wydanej w 2013 roku Trylogii Valisarów. Tom pierwszy nosi tytuł Królewski wygnaniec i zabiera czytelników w bardzo ciekawy, choć przepełniony przemocą świat.

Rządna krwi barbarzyńska horda rozlewa się po krainach królestwa Koalicji Denova - państwa upadają jedno po drugim. Tylko Penraven nie zostało jeszcze podbite, jednak jest to kwestia czasu. Król z rodu Valisarów przygotowuje się na pewną śmierć i wykorzystuje pozostały mu czas na przygotowanie ucieczki dla małoletniego i jedynego potomka rodu. Przywódca barbarzyńców pragnie bowiem jednego - tajemniczej mocy, jaką rzekomo posiadają jego członkowie. Czy nastoletni chłopiec będzie w stanie udźwignąć brzemię, ale także sprostać nadziejom pokładanym w nim przez ojca?

Książka jest niesamowicie wciągająca pod względem fabularnym, jednak pierwsze rozdziały to prawdziwa literacka katastrofa pod względem językowym - owszem nie widać tam wyraźnych błędów, jednak dialogi są bardzo toporne, opisy także nie należą do najbardziej przystępnych. Jednak o dziwo, ulega to zmianie wraz z rozwojem akcji, a trzeba przyznać, że choć ta z początku również nie zachęca, to jednak po kilku rozdziałach nabiera rumieńców.

Bohaterowie powieści są bardzo różni. Trzeba też zauważyć, że autorka potrafi zaskakiwać czytelnika ukrywając intencje postaci, by w odpowiednim ku temu czasie je wyjaśnić - zabieg ten bardzo mi się podoba. Dzięki temu żaden z bohaterów nie jest w tej powieści nijaki. Przywódca barbarzyńców, pomimo swoich czynów, jest postacią szalenie interesującą i w pewnym stopniu wzbudził moją sympatię, choć nie można pominąć przy jego ocenie brutalności, jaką się cechuje jest jednak nad wyraz inteligentny i prawdopodobnie skrywa nie jedną tajemnicę. Niestety nie przypadł mi do gustu główny bohater, czyli ostatni z rodu Valisarów. Odniosłam wrażenie, iż autorka nie mogła się zdecydować, czy ma on być dojrzałym młodzieńcem, czy rozkapryszonym szczylem.

Pomimo minusów, które wymieniłam, naprawdę polecam Królewskiego wygnańca, gdyż książka zupełnie mnie wciągnęła i z niecierpliwością zerkam na półkę, gdzie czeka na przeczytanie tom drugi Krew tyrana. Rzadko zdarza się aby powieść, posiadająca minusy rzucające się w oczy, potrafiła oczarować czytelnika. Nie wiem czy to zasługa talentu literackiego McIntosh, ale historia przez nią wykreowana naprawdę ma coś w sobie. Dlatego też polecam zapoznać się z Królewskim wygnańcem, gdyż być może Wam przeze mnie wymienione wady nie wydadzą się istotne, lub też jak w moim przypadku, zauważycie je, lecz i tak zakochacie się w pierwszym tomie trylogii.

Na plus:
+ ciekawa fabuła
+ Interesujący i różnorodni bohaterowie
+ umiejętność zaskakiwania czytelnika

Na minus:
- trudne do przebrnięcia pierwsze rozdziały
- powolne tempo akcji (początkowo)
- toporne dialogi
Ocena: 4/6

Autor: Fiona McIntosh
Cykl: Trylogia Valisarów tom I
Wydawnictwo: Galeria Książki 2013
Cena: 39,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu DUŻEKA.

13 sierpnia 2013

Rafał Lipkowski - Modlitwa o wschodzie słońca

Modlitwa o wschodzie słońca to debiut literacki Rafała Lipkowskiego. Tytuł wskazuje na tematykę religijną, jednak nic bardziej mylnego. Powieść dotyczy bowiem życia… Zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo ogólnikowo to brzmi, niemniej jednak właśnie różnorakie aspekty życia, różnice kulturowe narodów, oraz liczne przemyślenia na temat doczesnego przebywania na padole łez zwanym Ziemią stanowią oś lektury. Jednak wśród tej listy motywów, jest jeden najważniejszy, czyli góry. Być może autor uznał, że nic na świecie nie sprzyja bardziej przemyśleniom na temat życia, jak wspinaczka wysokogórska, i wydaje mi się, że nie pomylił się zbytnio.

Powieść Lipkowskiego opowiada historię dwóch mężczyzn planujących, choć to zbyt bujne słowo, odbyć podróż w góry Kaukazu, by tam zdobyć kilka szczytów, uraczyć się miejscowymi trunkami wyskokowymi oraz nawiązać nowe przyjaźnie. Panowie jadą w góry zupełnie nieprzygotowani, a ich brak organizacji przynosi różne, często mało przyjemne skutki. Jednak spotykają się także z życzliwym przyjęciem ze strony mieszkańców tamtejszych stron, a znajomości te szalenie ubarwiają ich wycieczkę. Jak skończy się zupełnie zdezorganizowana wyprawa na szczyty górskie Kaukazu? Tego dowiecie się sięgając po Modlitwę o wschodzie słońca.

Bohaterowie wzbudzają skrajne emocje. Ich swojskość, przaśne poczucie humoru oraz naturalność, szybko zjednują sobie sympatię czytelników, z drugiej jednak strony lekkomyślność i grubiaństwo, którymi niejednokrotnie się wykazują sprawiają, że nie raz pochłaniając kolejne strony powieści odczuwałam ogromną frustrację.

Sporą zaletą powieści jest jej gawędziarski styl narracji. Czytając kolejne strony można popaść w pewien swoisty stan melancholii, choć nie jestem w stanie określić, jak udało się autorowi osiągnąć taki efekt, tym bardziej że opisy zawarte w treści są dosyć surowe. Ciężko jest jednoznacznie ocenić Modlitwę o wschodzie słońca. Stwierdzenie, że książka jest przeciętna byłoby nadużyciem, gdyż zdecydowanie, czyta się ją ciekawie i dobrze, jednak daleko jej do bestselleru. Myślę, że to wypadkowa tematyki jaką zajął się autor – książki obyczajowe nie są wdzięczne ze względu na swoją nie klasyfikowalność.

Komu zatem polecam tę książkę? Osobom młodszym i starszym, miłośnikom gór, ale nie tylko, ponieważ Lipkowski napisał naprawdę ciekawą książkę o życiu, przygodach i pewnej dozie ryzyka, które warto czasem podejmować, bo choć życie jest tylko jedno, to warto je przeżyć pełną piersią.

Na plus:
- bohaterowie
- przekrój przez różne tematy około życiowe
- świetny gawędziarski styl narracji

Na minus:
- momentami dziwne zmiany w budowaniu zdań np. zmienia się osoba, występują braki w składni, zdania są adresowanie tylko do polaków poprzez pewne zwroty (co ogranicza odbiorców)
- lekkomyślność bohaterów
- skromność opisów krajobrazów

Ocena: 4/6

Autor: Rafał Lipkowski
Liczba stron: 266
Wydawnictwo: NovaeRes 2013

Cena: 29,00 zł

08 sierpnia 2013

Trevor Baker - Depeche Mode. Wczesne lata 1981-1993

Nigdy nie ukrywałam, że jeśli chodzi o muzykę, to ważne było dla mnie jej brzmienie, a nie to kto ją wykonuje. Być może świadczy to o totalnym byciu ignorantką w tej dziedzinie, jednak nie spędza mi to snu z powiek. Kiedy już wyrosłam z obcałowywania plakatów przystojniaków z różnych boysbandów, zaczęłam doceniać piękno muzyki samo w sobie, aniżeli jej wykonawców, dlatego też pierwsza styczność z muzyczną biografią literacką zaliczyłam dopiero kilka dni temu za sprawą książki Depeche Mode. Wczesne lata 1981-1993. Byłam przekonana, że co jak co, ale książki o życiu oraz twórczości muzyka, lub też działalności jakiegokolwiek zespołu nie są w stanie mnie zainteresować, aż do teraz. Moje zdanie uległo zmianie o 180 stopni.

Autorem powyższego tytułu, oraz pierwszej i jedynej, jak dotąd, biografii Dave’a Gahana, czyli członka Depeche Mode, jest Trevor Baker, i okazuje się, że autor ten potrafi w bardzo przystępny i ciekawy sposób przedstawić biografię muzyczną na kartach książki.

Depeche Mode. Wczesne lata… to przekrój przez 11 lat funkcjonowania zespołu, począwszy od jego założenia. Autor zawarł w swojej publikacji liczne cytaty z wywiadów, kilkanaście zdjęć muzyków, opisy dotyczące dyskografii, oraz historię zespołu. Nie będę udawać, że jestem znawczynią biografii panów z Depeche Mode, przyznam jednak, że ich muzyka nie jest mi obca. Ciekawie więc było poczytać o tym, jakimi nieśmiałymi dzieciakami byli chłopcy na początku powstawania grupy oraz o pierwszych próbach z dźwiękami. Interesujące są też fragmenty opowiadające o przemianach następujących w całej branży muzycznej na przełomie lat 80. i 90.

Książka jest naprawdę dobrze wydana, okładka jest elegancka i przykuwa uwagę. Jeśli chodzi o treści to jestem bardzo mile zaskoczona tym, w jak płynny i zgrabny sposób autor przeprowadza czytelnika przez tą historię. Z całą pewnością Baker pominął wiele faktów, jednak to co postanowił zawrzeć w swojej publikacji, jest naprawdę interesujące i wartościowe. Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję, nie tylko miłośników zespołu, ale także wszystkich słuchających muzyki elektronicznej, bo jak już wspomniałam i na jej temat autor przemyca w książce Depeche Mode. Wczesne lata 1981-1993 trochę informacji.

Na plus:
- elegancka i twarda okładka
- dobra jakość papiery, dzięki czemu książka stanowi naprawdę ciekawy album
- przystępne treści
- dobra redakcja
- wiele ciekawych informacji – przyznaję jednak, że nie mam świadomości czy są one dla zagorzałych fanów zespołu nowinami
- ukazanie branży muzycznej na przełomie opisywanych lat

Na minus:
- wydaje się, że niektóre fakty przekazane są w dużym skrócie

Ocena: 5+/6
Autor: Trevor Baker
Wydawnictwo: Anakonda 2013

Cena: 49,90 zł

Łukasz Śmigiel - Mordercy



Łukasz Śmigiel to bardzo zaangażowany w rozpowszechnianie i tworzenie rodzimej literatury dziennikarz. Współpracował z wieloma redakcjami, napisał kilkanaście bardzo dobrze przyjętych opowiadań i w zasadzie w takiej, krótkiej formie literackiej czuje się najlepiej. A jestem w stanie to stwierdzić, po lekturze fenomenalnej antologii Mordercy, którą niedawno skończyłam czytać.

Umysł mordercy od lat fascynuje nie tylko psychologów, socjologów i innych naukowców ale także artystów. Jednak choć tytuł zbioru opowiadań wskazuje na to, że będą one oscylowały wokół tej tematyki, to jednak nie człowiek a jego zbrodniczy akt jest motywem przewodnim historii spisanych przez autora. A opowieści te są niezwykle ciekawe i stanowią przekrój przez większość gatunków literackich, w których temat zbrodni ma rację bytu, są więc historie futurystyczne, historyczne, współczesne czerpiące ze źródeł fantastyki, kryminału i innych podobnych.

Dawno nie spotkałam się z tak równą antologią. Każde z opowiadań jest naprawdę ciekawe, zawiera wciągającą fabułę, a wiele z nich nadawałoby się spokojnie na pierwowzory pełnoprawnych powieści, gdyby tylko znalazł się ktoś kto chciałby rozwinąć zawarte w nich wątki. Nie będę pisać, które z opowiadań są najlepsze, a które słabsze, gdyż uważam, że nie da się w kontekście tej pozycji literackiej zastosować takiego podziału. Każdy czytelni znajdzie coś dla siebie, i z całą pewnością, choć może się zdarzyć, że jedne zachwycą bardziej, drugie mniej, wszystkie opowiadania zrobią dobre wrażenie.

Polecam tę książkę wszystkim szukającym niezobowiązującej ale wciągającej lektury, szczególnie na okres wakacyjny, który sprzyja zagłębianiu się w krótsze formy literackie. Myślę, że mogę uznać, iż Mordercy to jedna z najlepszych polskich antologii, jaka ujrzała światło dzienne.

Na plus:
- równy poziom opowiadań
- bardzo ciekawe i nowatorskie pomysły
- niezobowiązująca lektura
- lekkość formułowania myśli

Na minus:
- niekiedy pewne wątki zawarte w opowiadaniach wydają się lekko skomplikowane/chaotyczne

Ocena: 5/6

Tytuł: Mordercy
Autor: Łukasz Śmigiel
Liczba stron: 343
Wydawnictwo: Oficynka 2011

06 sierpnia 2013

Orson Scott Card - Ruiny



Orson Scott Card jest znany w Polsce głównie dzięki powieści Gra Endera, jednak w 2011 roku na rodzimy rynek trafiła nie lada gratka, szczególnie dla miłośników twórczości wyżej wymienionego. Tropiciel był bardzo dobrze przyjętym pierwszym tomem cyklu. Niedawno wydane Ruiny stanowią jego kontynuację.

Znany z poprzedniej książki Rigg wraz z przyjaciółmi przedostaje się na drugą stronę Muru w poszukiwaniu bezpiecznej przystani, jednak okazuje się, że świat, w którym się znaleźli również nie należy do przychylnych, a bohaterowie zdają się nie dostrzegać niebezpieczeństwa, jakie nad nimi zawisło. W grupie pojawiają się pierwsze nieporozumienia i młodzi ludzie przestają sobie ufać, a przecież mają tylko siebie. Czy będą w stanie przezwyciężyć swoje ambicje i zapomną o waśniach? Jeśli im się nie uda przeszłość pozostanie niezmieniona, a przez to przyszłości… nie będzie.

Pasująca do motywu zapoczątkowanego w Tropicielu okładka Ruin doskonale prezentuje się na półce, szkoda tylko, że wnętrza powieści nie mogę zachwalać w równym stopniu. Motyw kreacji świata fantasy jest już oczywiście oklepany, ale nie można zarzucić pisarzowi braku pomysłów. Pewne rozwiązania fabularne, jak chociażby uposażenie bohatera w umiejętność widzenia ścieżek przeszłości wszelkich żywych istot, są naprawdę interesujące. Jednak dziwi mnie, że wydawnictwo Prószyński i S-ka, które od dawna uważałam za bardzo dobre, wypuściło książkę zawierającą drewniane dialogi, ciężkie i łopatologiczne monologi plus podobnie mało wyrafinowane opisy świata przedstawionego.

Jak wspomniałam fabuła sama w sobie jest w stanie zainteresować czytelnika, jednak ani sposób opisania wydarzeń ani bohaterowie nie przemawiają na korzyść powieści. Momentami ciężko się także połapać w akcji, gdyż niektóre rozdziały wydają się być zupełnie osobnymi częściami. Biorąc jednak pod uwagę fakt, jak przychylnie została przyjęta pierwsza część tego cyklu, można się spodziewać, że jednak wydanie to zdobyło czytelników, którzy z całą pewnością docenili niebanalną wyobraźnię pisarza, przymykając tym samym oko na wszelkie inne niedociągnięcia, które niestety ta powieść posiada.

Teraz kiedy rynek literacki przepełniają różnego typu powieści reprezentujące różne gatunki literackie, zbrodnią byłoby polecać czytelnikom książkę, która – mówiąc  wprost – jest naprawdę średnia. Jeśli jednak sięgnęliście już po tom pierwszy i nie zauważyliście wymienionych przeze mnie wad, to spokojnie możecie przeczytać Ruiny.

Na plus:
- pasująca do poprzedniczki okładka
- ciekawa fabuła i pomysłowe rozwiązania niektórych wątków

Na minus:
- mało ciekawi – „papierowi” – bohaterowie
- sztywny i nudny język
- chaotyczność
- nijakość opisów
Ocena: 3/6

Tytuł: Ruiny
Autor: Orson Scott Card
Cykl: Tropiciel tom II
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2013
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA