23 lipca 2012

Val McDermid - Gorączka kości

Val McDermid zauroczyła mnie już jakiś czas temu swoim niebanalnym podejściem do tematyki kryminalnej. Polubiłam jej bohaterów, czyli Tonego Hilla i Carol Jordan. Po przeczytaniu książek „Syreni śpiew” i „Krwawa blizna”, uważałam Val za jedną z lepszych pisarek pochodzących z Wyspy, jednak po zapoznaniu się z kolejną pozycją pod tytułem „Gorączka kości” moja niezachwiana pewność względem talentu pisarki stanęła pod ogromnym znakiem zapytania.

Znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Została ona w bestialski sposób zamordowana i okaleczona. Policjanci dwoją się i troją by odkryć motywy zbrodni. W końcu postanawiają zgłosić się o pomoc do kogoś, kto mógłby spojrzeć na sprawę świeżym okiem, tą osobą jest dr Tony Hill, psycholog i najlepszy profiler, jakiego ten świat nosił.

W tym samym czasie, kiedy Tony zajmuje się sprawą zamordowanej nastolatki, jego bliska przyjaciółka Carol Jordan próbuje sprostać wymaganiom nowego szefa, stara się rozwiązać sprawę morderstw na nastolatkach, grzebie w przeszłości Tonego oraz zajmuje się zabójstwem z przed lat. Czy sprawy zamordowanych nastolatków łączą się? Oczywiście, że tak – nasza dwójka bohaterów znów będzie musiała połączyć siły bo złapać kolejny chory umysł. Tony i Carol będą również musieli poradzić sobie z kwestią uczucia, które nieustannie pojawia się między nimi.

Val napisała kolejną przystępną książkę, to nie ulega wątpliwości. Jednak podczas czytania, odczuwałam nieodparte wrażenie, że coś zgrzyta. Najpierw myślałam, że to wina autorki, która po prostu nie popisała się tym razem. Jednak, z czasem zrozumiałam, że problemem nie jest ani styl pisarki, ani fabuła powieści, ani nawet jej bohaterowie. Po prostu zmiana tłumacza przez wydawnictwo, odbiła im się zgagą. Książka zawiera masę błędów językowych oraz archaizmy, które błędami nie są, ale zostały już dawno wyparte przez inne formy poprawnej polszczyny. Dodatkowo zdania są niepoprawne stylistycznie i to właśnie razi po oczach czytelnika. Poprzednie książki tłumaczyła Magdalena Jędrzejak i wszystko „brzmiało” zgrabnie. Natomiast „Gorączką kości” zajął się Kamil Lesiew i, nie odmawiając mu umiejętności, za tę pracę nie można go pochwalić. Wydaje się, że starał się tłumaczyć każde zdanie dosłownie. Przez co, nastoletni bohaterowie tej książki, bez względu na rasę, płeć oraz wykształcenie, wypowiadają się jak banda trylogdytów, którzy spokojnie mogliby konkurować w umiejętnościach językowych z niektórymi stadionowymi grupami. Co gorsza, momentami nawet dorośli zaczynają się wypowiadać, jakby brak im było kilkudziesięciu punktów w testach na IQ. Jest to największa wada książki, przez która ciężko skupić się na elementach, które są naprawdę dobre.

Bohaterowie, fabuła i styl autorki są na wysokim poziomie, i szczerzę wierze, że gdyby tylko tłumacz postarał się trochę bardziej, powieść trzymałaby poziom swoich poprzedniczek, jednak niestety nie trzyma. Z racji tego, że „Gorączka kości” należy do cyklu książek o Tonym Hillu, wielbicielom poprzednich tomów, wypada mieć na półce i ten, jednak skłamałabym mówiąc, że go polecam. Nie żałuję, że poznałam kolejne przygody głównych bohaterów, jednak nie wróciłabym do tej książki po raz kolejny. Sprawdziłam także kto zajął się tłumaczeniem kolejnego tomu o tytule „Żądza krwi” i odetchnęłam z ulgą, że jest to inny tłumacz.

Moja ocena: 3/6

Autor: Val McDermid
Tytuł: Gorączka kości
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2010
Cykl wydawniczy: Tony Hill/Carol Jordan

19 lipca 2012

David Moody - Wściekła krew

„Wściekłość mieszka w każdym człowieku, bo nikt z natury nie jest całkowicie dobry. Z drugiej strony, czy istnieje także absolutne zło?”
Zaledwie dzień po przeczytaniu książki „Amok” Davida Moody, sięgnęłam po kontynuację tejże. „Wściekła krew” rozpoczyna się w niedługim czasie po wydarzeniach zawartych w pierwszej części. Pierwszy raz książka, do tego część kolejna, wzbudziła we mnie tak mieszane uczucia i wywołała w tym samym czasie, aż tyle skrajnych emocji. Jednak zanim chociaż trochę nakreślę swoje stanowisko wobec powieści, przybliżę jej fabułę.

Świat nie jest już tym samym miejscem co kiedyś. Teraz jest podzielony na „Zwykłych” i „Wściekłych”. Ci pierwsi ukrywają się, jak zastraszone zwierzęta. Gniotą się w ciasnych klitkach, cierpią głód i inne niewygody. Ci drudzy także jak zwierzęta, działają pod wpływem morderczego instynktu i zabijają tych, którzy się od nich różnią. Tak naprawdę nikt nie wie co się stało, ale jedno jest pewne: na to nie ma lekarstwa. Danny McCoyne, chce tylko odnaleźć córeczkę. Kiedy stał się „Wściekłym” jego żona uciekła wraz z dziećmi i ukryła się przed nim. Jednak, on zdążył zauważyć, że Ellis jest taka sama jak on. Z czasem okazuje się, że aby ją odnaleźć, będzie musiał nauczyć się, jak znowu być „Zwykłym”.

Naprawdę, pierwszy raz nie jestem pewna, czy kontynuacja książki była potrzebna, czy nie. Przy pierwszych rozdziałach, zalewała mnie krew. Ponieważ pierwszy raz przestałam rozumieć sens tej historii. Zdałam sobie sprawę z tego że „Wściekli” to wredne dupki. Przyczyną takiego obrotu sprawy w mojej świadomości był całkowity brak podjęcia prób wyjaśnienia czemu odmieńcy są jacy są. Autor zbyt duży nacisk położył na rozwój wydarzeń i na napędzenie akcji, a zapomniał o sensownym poprowadzeniu historii. Być może faktycznie chodziło mu o to by czytelnik przestał sympatyzować z „Wściekłymi”, lub też nie miał wcale zamiaru tłumaczyć ich zachowań. Jednak uznałam to posunięcie za nie całkiem trafione oraz dosyć ryzykowne. Muszę jednak przyznać, że z czasem lektura zaczęła mnie wciągać, a fabuła okazała się całkiem interesująca, mimo wymienionych minusów. Ciekawe wydało mi się także kontynuowanie wstawek rozpoczynających każdy rozdział, lecz tym razem opowiadały one o czymś zgoła innym. Co ciekawe były napisane lepiej niż w tomie poprzednim.

Część druga rożni się znacznie od pierwszej. W „Amoku” autor skupia się na rysie psychologicznym postaci, buduje napięcie oraz wprowadza czytelnika w nastrój paniki. „Wściekła krew” przynosi natomiast rozwój akcji, spektakularne opisy oraz szybsze tempo. Nie jest to na pewno kiepska książka, ale górnolotną też bym jej nie nazwała. Jak sami widzicie, takie to nijakie. Jeśli jednak, macie już za sobą lekturę ciekawego „Amoku” to zachęcam do przeczytania kontynuacji. Kto wie, może trzecia część wyjaśni wszystko i sprawi, że drugi tom nabierze sensu?

Jestem także pewna, że jeśli styl „Amoku” nie przypadł komuś do gustu, to „Wściekłej krwi” zrobi to na pewno. Właśnie dlatego, że książki te, tak bardzo się różnią.

Moja ocena 3+/5

Tytuł: Wściekła krew
Autor: David Moody
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Amber 2010
Cykl: Amok tom 2

18 lipca 2012

SPRZEDAŻ KSIĄŻEK

Z okazji tego, że zaczęły się wakacje a ja siedzę do września na bezrobotnym :| postanowiłam z bólem serca posprzedawać kilka lektur. Oto one:



Cena: 16 zł z przesyłką



CENA: 20 zł z przesyłką


CENA: 23 zł z przesyłką



David Moody - Amok


„Nienawiść to uczucie tak intensywne, jak miłość. Czasem nie wiadomo już, które z tych uczuć jest silniejsze”
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o książce Davida Moody’ego pod tytułem „Amok” do głowy przyszło mi porównanie z powieścią „Komórka” Stephena Kinga. Wydawać by się mogło, że obie lektury opowiadają o podobnej historii. Choć oczywiście, każdy z autorów opowiedział ją na swój sposób, nie ma możliwości by nie doszukać się podobieństwa. Czy obie książki są równie dobre?

Danny to spokojny i cierpliwy mąż i ojciec trójki dzieci. Pracuje w firmie, której szczerze nienawidzi i wydaje się, że przestał już gonić za niespełnionymi marzeniami. Marudna, choć kochająca żona i cudowne, choć nieplanowane dzieciaki, skutecznie blokują bohatera przed podjęciem drastycznych kroków by „rzucić wszystko w cholerę i zacząć żyć pełną piersią”.

Pewnego dnia idąc do pracy, Danny jest światkiem dziwnego i niepokojącego zdarzenia, które, choć jeszcze tego nie wie, da początek fali przemocy przetaczającej się po okolicy. Coraz to nowe informacje o popełnionych morderstwach, pojawiające się w telewizji, potęgują panikę i napięcie w ludzkich domach i wyzwalają kolejne dramatyczne sytuacje. Wściekłość – bo tak zostaje nazwana owa epidemia, może dopaść każdego. Tak, świat zaczyna dzielić się na „normalnych” i „wściekłych”. Jednak granica między jednymi i drugimi szybko się zaciera i sami już nie wiemy, kto tak naprawdę jest zły.

To co urzeka w tej powieści to jasno postawione pytanie na temat moralności ludzkiej. Każdej z grup ludzkich: „Normalnym” i „Wściekłym” wydaje się, że to co robią i kim są jest najbardziej naturalne na świecie. W zasadzie czytelnik, zaczyna w pewnym momencie sympatyzować z tymi drugimi, którzy powszechnie zostali uznani za niebezpiecznych. Jaką rolę odegra w tym wszystkim nasz bohater? Odpowiedź na to pytanie pozostawię waszej ciekawości.

Język powieści jest bardzo naturalny. Szybko przypada do gustu, a powieść czyta się w kilka godzin. Po drugie jest to szybko przyswajalna koncepcja świata. Scenariusz choć nieprawdopodobny szybko wkrada się w umysł i sprawia, że przez chwilę zastanawiamy się, czy chcemy wyjść jutro poza bezpieczne granice naszego domu.

Książka nie jest tak brutalna, jak mogła by być, ale nie jest to niezbędne. Dużo bardziej przemawia do czytelnika klaustrofobiczna atmosfera napięcia, która wylewa się z powieści. Fabuła jest szalenie podobna do tej zawartej w wyżej wspomnianej powieści „Komórka”. Również styl w jakim opowiedziane są obie historie, jest podobny. Jeśli, więc przeczytasz jedną z tych książek, to na pewno chętnie sięgniesz też po drugą. Niestety takich powieści jest niewiele, jednak dzięki temu, „Amok” można wyróżnić na tle innych „pseudo” postapokaliptycznych thrillerów. Zachęcam, gdyż jest to naprawdę bardzo ciekawa i szybka lektura.

Moja ocena: 5-/6

Tytuł: Amok
Autor: David Moody
Ilość stron: 232
Wydawnictwo: Amber 2009
Cykl: Amok tom 1

Simon Beckett - Chemia śmierci


„Każdy ma w sobie potwora, nieliczni poddają się mu i pozwalają mu ujrzeć światło dzienne”
Na temat twórczości Simona Becketta słyszałam wiele zachwytów. Jednak unikałam zapoznania się z jego książkami, co już kiedyś tłumaczyłam – po prostu nie przepadam za lekturami przereklamowanymi. Jednak po raz kolejny jakiemuś pisarzowi udało się mnie zaskoczyć.

„Chemia śmierci” otwiera cykl powieści o dr Davidzie Hunterze. Jest to jedna z niewielu powieści tak głęboko sięgających do tematyki medycyny sądowej. Tak więc autorowi udało się wstrzelić w moje hobby, i choć już dawno porzuciłam marzenia o tym by na stałe mieć kontakt z tajemnicami tragicznej śmierci, to jednak nadal uwielbiam o tym czytać.

Dr David Hunter ucieka z zatłoczonego Londynu na prowincję. Wydaje się, że małe, niepozorne miasteczko Manham jest stworzone do tego by naprawić złamanego przez życie człowieka. Przez kilka lat David stacjonuje w miasteczku jako lekarz pierwszego kontaktu, pracując na zmianę z doktorem Maitlandem. Człowiekiem również skrzywdzonym przez los i poruszającym się na wózku. Przez te kilka lat David zaczyna przystosowywać się do spokojnej mieściny i nawyków jej mieszkańców. Jednak nagle z dnia na dzień równowaga Manham zostaje zburzona. Dwójka dzieci odnajduje w lesie zmasakrowane zwłoki kobiety. Od tamtej pory rozpoczyna się koszmar. Giną kolejne kobiety, policja jest bezsilna a David ukrywający swoją przeszłość waha się, czy odrzucić swoje uporządkowane życie i zacząć pomagać władzy, jak na medyka sądowego przystało. Do czasu… Kiedy znika kolejna ofiara seryjnego mordercy, bohater przestaje mieć wątpliwości i zaczyna śledztwo na własną rękę.

Takich powieści jak ta było już wiele. Jednak sposób opowiadania z pierwszej ręki sprawia, że wraz z każdą kartką zostajemy wciągnięci w małomiasteczkowy klimat, oraz atmosferę paniki i podejrzliwości, która mogła wykiełkować tylko wśród hermetycznej grupy mieszkańców miasteczka takiego jak to.

Początkowo ciężko jest przekonać się do tego pisarza, przede wszystkim dlatego, że dzieje się niewiele, choć motyw morderstwa pojawia się już na pierwszych stronach. Jednak już po kilku rozdziałach czytelnika ogarnia specyficzna duszna atmosfera napięcia i lęku. Simon Beckett nie jest typowym pisarzem kryminałów. Oprócz wartkiej akcji nie zapomina on także o wprowadzeniu czytelnika w świat emocjonalny postaci. Przedstawia bohaterów szczegółowo i konkretnie, nie zapominając także o drugoplanowych, pozornie nic nie wnoszących charakterach. Dzięki temu bardzo łatwo jest się zintegrować ze światem przedstawionym. Autor wie także jak stopniować napięcie, co stawia tę pozycje na piedestale gatunku kryminalnego. Dzięki temu, że lektura nie należy do najobszerniejszych, czyta się ją szybko, a z drugiej strony poprzez całkowite wyczerpanie tematu nie pozostawia w nas poczucia niedosytu. Polubiłam bohaterów, tak pierwszo jak i drugoplanowych. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tą lekturę, gdyż stała się ona jedną z moich ulubionych, i szczerze wierzę, że znajdzie się wielu takich jak ja.

Moja ocena: 5/6

Autor: Simon Beckett
Tytuł: Chemia śmierci
Ilość stron: 250
Wydawnictwo: Amber 2006
Cykl: Dr David Hunter tom 1

Piers Anthony - Zaklęcie dla Cameleon


Piers Anthony jest autorem ponad 145 książek. Wydawać by się mogło, iż twórca z tak ogromnym zapleczem literackim powinien być powszechnie znany. Jednak, pośród ogromnej ilości pisarzy, bardzo trudno jest wyłowić pojedyncze egzemplarze warte zauważenia, tak więc pierwszy tom przygód w magicznym świecie Xanth, stanowił mój dziewiczy kontakt z tym literackim twórcą.

Xanth to magiczna kraina, gdzie wszystko i wszyscy mogą poszczycić się jakimś czarami. No dobrze, prawie wszyscy. Raz na jakiś czas, zdarza się ewenement, który jest absolutnym magicznym beztalenciem. Traf chciał, że młodzieniec imieniem Bink, jest właśnie takim beznadziejnym przypadkiem. Dzieciństwo Binka upłynęło pod znakiem szeregu upokorzeń ze strony swoich magicznych rówieśników, a że czas płynie nieubłaganie, to w krótce nadchodzi moment by bohater zaprezentował swój magiczny talent. Wyrusza, więc w drogę by odwiedzić Dobrego Czarodzieja Humfreya, który ma pomóc mu odnaleźć swoją magię.

Jednak, kraina Xanth, ma jeszcze kilka innych problemów, oprócz pojedynczych przypadków nie magicznych mieszkańców. Otóż, król Xanth, jest już całkowicie zniedołężniały i przestaje nadawać się do piastowania tego stanowiska. Dziwne wydaje się także powstawanie wielu hybryd, co wskazuje na to, że przedstawiciele różnych gatunków krzyżują się między sobą, co jest po prostu obrzydliwe i niedopuszczalne! Wygląda na to, że nasz bohater Bink będzie miał swój udział w zmianie losów ojczystej krainy.

„Zaklęcie dla Cameleon” to wznowione przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia wydanie pierwszego tomu trylogii Xanth. Okładka prezentuje się doskonale, świetnie oddając luźny i lekko nonszalancki styl autora. Jeśli zaś o samym stylu mowa, to nie można nie zauważyć, że jest on dosyć specyficzny. Co więcej, przy pierwszym kontakcie może sprawić czytelnikowi nie lada problem. Autor posługuje się bardzo prostym językiem, niekiedy wykłada wszystko wręcz „łopatologiczne”, co sprawia że inteligencja czytelnika, jest (pozornie) raz za razem obrażana. Kiedy jednak minie czas pierwszego szoku okazuje się, że magiczny świat Xanth jest cudowny i intrygujący. Piers Anthony stworzył każdy detal od podstaw. Nadał wiele nowych nazw, wymyślił ogromną liczbę stworzeń oraz zupełnie indywidualną historię dla całego świata przedstawionego.

Bohaterowie są całkowicie nieszablonowi, jak wszystko w krainie Xanth. W zasadzie najbardziej pospolicie na tle barwnych postaci wypada Bink. Nie stanowi on jednak zbyt dużego kłopotu, gdyż prawie przez całą powieść posiada on fenomenalnych towarzyszów podróży, którzy stanowią ogromną atrakcję „Zaklęcia dla Cameleon”. Warto zwrócić uwagę na postać Złego Czarodzieja Trenta, do którego można zapałać szczególną sympatią. Pozornie negatywna postać staje się jednym z ulubionych bohaterów za sprawą skomplikowanego szkieletu moralnego i bardzo wyrazistego charakteru.

Natomiast sama intryga wydaje się wręcz banalna, jednak to także tylko pozory, gdyż zawiera wiele różnych aspektów dających do myślenia. Jedna z niewielu powieści, w których tak ciekawie ukazano walkę dobra ze złem i poddano w wątpliwość fakt, czy dobro jest naprawdę najlepszym wyjściem i czy zło rzeczywiście jest całkiem niedopuszczalne.

Książka stanowi interesującą pozycję na tle innych powieści fantastycznych, przede wszystkim dlatego, że jest zupełnie inna niż reszta dostępnych na naszym rynku lektur z tego gatunku. Zatem polecam!

Moja ocena: 4+/6

Autor: Piers Anthony
Tytuł: Zaklęcie dla Cameleon
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 2012
Cykl: Xanth tom 1

11 lipca 2012

Kat Falls - Mroczny dar.Podwodny świat


Wielu kinomaniaków może pamiętać film Wodny świat z 1995 roku ze sławnym Kevinem Costnerem. Zalana wodą planeta, na której ludzie próbują żyć stała się także miejscem kreacji świata książki Mroczny dar.Podwodny świat pisarki Kat Falls. Jednak akcja powieści przenosi się z resztek stałego lądu, pod powierzchnię wody. Zatopione miasta, kontynenty i cywilizacje - zapewniają niebanalną rozrywkę oraz odrobinę orzeźwienia w upalne letnie dni.

Ludzie przystosowali oceaniczne głębiny do życia. Garstka nielicznych, którzy zdecydowali się zamieszkać pod powierzchnią morskiej toni, zrezygnowała ze światła słonecznego na rzecz posiadania własnego skrawka ziemi. Natomiast ci, którzy postanowili pozostać na powierzchni, choć z pozoru prowadzą normalne życie, musieli przyzwyczaić się do ciasnoty oraz twardych warunków klimatycznych jakie nastąpiły wraz z ociepleniem się klimatu.

Tay i Gemma to dwójka młodych bohaterów, których losy splatają się ze sobą już na wstępie powieści. Z pozoru tę dwójkę dzieli wszystko. Piętnastoletni Tay to pierwsze dziecko urodzone pod wodą. Gemma, to dziewczyna pochodząca z powierzchni. Każde z nich ma własną misję. Ona pod powierzchnią wody poszukuje zaginionego brata. On po ataku banitów na farmę sąsiadów rozpoczyna nierówną walkę z bandycką grupą, tym bardziej, iż wydaje się, że podwodni koloniści zostali przez rząd skazani na łaskę losu. Z czasem okaże się, że podwodni piraci skrywają tajemnicę, która odmieni losy Taya, Gemmy oraz całego dotychczasowego porządku świata.

Modne ostatnio książki poruszające tematykę postapokalipsy, mnożą się jak grzyby po deszczu. Co, więc nietypowego jest w książce Kat Falls? Otóż, wszystko! Autorka uniknęła sprowadzenia swojej powieści do powszechnego już romansu paranormalnego. Nie jest to także zwykła młodzieżówka, gdyż tematyka jakiej dotyka jest bardziej skomplikowana. Owszem prosty język, oraz naturalne dialogi mogą prowokować w czytelniku myśl, że jest to książka dla młodzieży w przedziale wiekowym od dwunastego do osiemnastego roku życia, jednak można szczerze powiedzieć, że starszy czytelnik lubujący się w powieściach przygodowych także znajdzie tu coś dla siebie.

Fabuła jest interesująca a akcja postępuje bardzo szybko, dzięki czemu nie ma czasu na nudę. Do tego barwne i urzekające opisy, raz po raz wprawiają w zachwyt. Ostatnio, z tak interesująco wykreowanym światem, choć całkiem innego kalibru, spotkałam się czytając „Las zębów i rąk”.

Warto też zwrócić uwagę na fakt, że wreszcie jakiś autor pokusił się na stworzenie bohaterów obu płci równych sobie. Można nawet rzec, że to chłopak zachowuje tutaj zdrowy rozsądek a dziewczyna charakteryzuje się brawurą godną wielkich mężów. Jest to niezmiernie cieszący fakt, gdyż rzadko w powieściach tego typu rodzą się bohaterki o wielkim sercu, ale jeszcze większej odwadze i równie silnym charakterze.

Co do wątku paranormalnego, jest on nakreślony w podobny sposób jak np. w historiach x-menów. W Mrocznym darze pojawia się podobna problematyka (podkreślam PODOBNA – nie taka sama) i stanowi ona bardzo miły akcent dla wszystkich fanów wyżej wymienionych.

Moja ocena: 5/6

Tytuł: Mroczny dar. Podwodny świat
Autor: Kat Falls
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 2012

Raymond E. Feist, Janny Wurts - Władczyni Imperium

Władczyni Imperium to trzeci, a więc ostatni tom trylogii Imperium. W poprzednich częściach (Córka Imperium i Sługa Imperium) przyglądaliśmy się losom Mary, która musiała ratować honor swego rodu oraz swoje życie przed bezwzględnym lordem Minwanabim. Wydawać by się mogło, że wszelkie zagrożenia minęły, jednak niestety tak się nie stało. Z racji tego, iż lady Acoma postanowiła wprowadzić w życie Imperium szereg zmian – zaczęła sobie robić wrogów nie tylko wśród innych lordów, ale także wśród członków tajemniczego Bractwa Magów. Już od pierwszych stron powieści okazuje się, że ktoś znów dybie na życie bohaterki. Niestety, w trakcie skrytobójczego ataku ginie ukochany syn Mary – Ayaki – jej świat się sypie się w gruzach, jednak kobieta będzie musiała wziąć się w garść, by umocnić swoją pozycję w świecie zdominowanym przez mężczyzn oraz by ochronić resztę swoich dzieci i nazwisko.

Można odnieść wrażenie, iż wszystkie trzy tomy mówią o tym samym - „Dziewczyna musi znaleźć sposób, by uchronić swoje życie, podczas gdy wszyscy wokół spiskują i knują.” I chociaż faktycznie każda z tych historii jest budowana na podobnym schemacie, to trzeba przyznać, że można wyczuć ogromne różnice, szczególnie w sposobie stopniowania napięcia. Trzeci tom jest zdecydowanie dojrzalszy od poprzednich. Przede wszystkim za sprawą tego, że bohaterka nie jest już dzieckiem. Fabuła Władczyni Imperium jest też dużo bardziej skomplikowana, nie znaczy to jednak, że jest trudniejsza w odbiorze. Zawiera po prostu dużo więcej wątków, a spisek na którym się opiera jest bardziej rozbudowany niż w poprzednich tomach – widać to także w objętości, która znacznie się zwiększyła. Nie radzę traktować tej trylogii jako osobnych książek, gdyż główny wątek jest ten sam od pierwszej kartki pierwszego tomu do ostatniej kartki tomu trzeciego. Istnieje ryzyko, że nie znając treści pierwszej pozycji z cyklu Imperium, czytelnik nie zrozumie wydarzeń zawartych w ostatnim tomie. Książka zdecydowanie przeznaczona dla fanów Feista i Wurts. Pozycja ta umacnia pozycję autorów na czele najlepszych pisarzy fantastycznych.

Władczyni Imperium opowiada o większej ilości bohaterów i wprowadza dużą ilość informacji o świecie, dotychczas znanym z poprzednich dwóch książek. Można by pomyśleć, że twórcy dużo ryzykowali rozbudowując ostatni tom aż tak, gdyż taki zabieg mógł ukazać wszystkie niedopracowane szczegóły, jednak w przypadku tej dwójki można zdecydowanie stwierdzić, że doskonale przemyśleli nie tylko zarys fabularny całej trylogii ale także świat przedstawiony. Jedynym mankamentem może być fakt ogromnych przeskoków w czasie. Nie raz można się zgubić w chronologii zdarzeń lub po prostu zatracić poczucie upływającego czasu. Jednak, mimo tego jest to świetne zakończenie bardzo dobrej trylogii. Oby więcej takich bohaterów, takich światów i takich historii pojawiało się na kartach książek.

Moja ocena: 6/6

Tytuł: Władczyni Imperium
Autor: Raymond E. Feist, Janny Wurts
Cykl: Imperium tom III
Ilość stron: 662
Wydawnictwo: Rebis 2011


Książkę zrecenzowałam dla portalu PARADOKS

Helen Brown - Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę


Mówi się, że najciekawsze historie pisze samo życie. W przypadku opowieści Helen Brown tak właśnie było. I chociaż zaczyna się ona traumatycznie, to jednak okazuje się, że czas leczy rany, szczególnie jeśli ma się w domu małą, czarną kotkę, która zdaje się być stworzona do naprawiania ludzkich serc.

„Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę” to pełna ciepła i miłości opowieść o tym… w zasadzie dokładnie o tym, na co wskazuje tytuł. Jednak autorka w zawoalowany sposób opowiada nie tylko o perypetiach jakie mogą spotkać „kociarzy” ale także o prawdach życiowych na temat śmierci, przyjaźni, miłości i więzach rodzinnych.

CZYTAJ DALEJ...

02 lipca 2012

Karen Traviss - Gears of War: Pola Aspho


Karen Traviss to była korespondentka wojenna, dziennikarka oraz autorka kilkunastu powieści, mniej lub bardziej oscylujących w tematyce wojennej. Nic więc dziwnego, że pokusiła się także o stworzenie książek opartych na znanej grze o wdzięcznym tytule „Gears of War”. „Pola Aspho” to prequel wcześniej wspomnianej. Wielu fanów gier komputerowych unika zatapiania się w świat swej ulubionej gry, przedstawiony w formie literackiej. Po pierwsze zdają sobie sprawę z tego, że stworzenie lektur dotyczących uniwersum z gry, to zazwyczaj bazowanie na sukcesie tejże. Po drugie adaptacje te nie są tak udane, jak pierwowzory. Jednak w tym przypadku, warto przymknąć oko na swoje uprzedzenia.

Teraźniejszość: 14 lat po „Dniu Wyjścia” ludność planety Sera wciąż stara się odeprzeć ataki dziesiątkującej ją Szarańczy. Po użyciu bomby lightmasowej wydaje się, że nasza cywilizacja zaczęła wreszcie wygrywać z rządną krwi Hordą. Jej jednostki pokazują się coraz rzadziej i jest ich coraz mniej, jednak to jeszcze nie koniec. Nad bezpieczeństwem czuwają żołnierze wojskowej elity z oddziału COG – Dom Santiago, Marcus Fenix oraz inni. To właśnie oni z narażeniem życia chronią ostatnie bastiony ludzkości przed wrogą rasą oraz nią samą.

Przeszłość: Marcus Fenix syn słynnego profesora, trafia do publicznej szkoły, gdzie od razu poznaje swojego rówieśnika Carlosa Santiago. Mimo początkowych kłopotów z porozumieniem, chłopców połączy niesamowicie silna więź, dzięki której staną się dla siebie braćmi. Obydwaj zaciągną się do wojska, by stać się prawdziwymi Gearami i obydwaj wezmą udział w pamiętnej bitwie na Polach Aspho. Poznamy, z ich perspektywy, wydarzenia, które doprowadziły do owej bitwy. Dowiemy się też skąd nadciągnęło nowe niebezpieczeństwo.

Właśnie na takich dwóch płaszczyznach – przeszłości i teraźniejszości – bazowała autorka książki. Opisując wydarzenia w taki sposób, szalenie ułatwia czytelnikom poznanie historii oraz skraca jej czas, poprzez skupienie się tylko na najważniejszych zdarzeniach. Chociaż z początku ilość informacji może przytłoczyć, szczególnie laika względem komputerowego odpowiednika lektury, to jednak z czasem wszystko zaczyna do siebie pasować niczym puzzle. Karen Traviss opowiada o tym jak wyniszczająca jest wojna. Skupia się też na faktach, świadczących o tym, że ludzie nawet w obliczu nieznanego dotąd zagrożenia nadal nie potrafią się całkowicie zjednoczyć. Jednak historia opisana w „Polach Aspho” mówi także o prawdziwych żołnierzach, którzy są sobie bliżsi niż rodzina. O odważnych kobietach i mężczyznach, którzy nadstawiają swoje karki za, niekoniecznie wdzięcznych, cywilów.

Traviss specjalizuje się w opisie walk i scen batalistycznych. Dzięki jej plastycznemu językowi można na chwile przenieść się w samo centrum wydarzeń. Jednak największą pochwałą należy nagrodzić rewelacyjnie zbudowane profile psychologiczne postaci, z których każda jest inna. Każdy Gear posiada swój własny kręgosłup moralny. Wszyscy przeżywają osobiste tragedie. A przede wszystkim każdy z nich myśli, analizuje i zastanawia się nad tym co go otacza. Zrozumiały język, dowcipne dialogi oraz przemyślana fabuła plasują tę powieść w czołówce najlepszych książek fantastycznych/sci-fi. Uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla fanów gry oraz pozycja godna polecenia dla wszystkich miłośników tego gatunku literackiego.

Moja ocena: 4+/6

Tytuł: Gears of War: Pola Aspho
Autor: Karen Travis
Cykl: Gears of War, tom 1
Ilość stron: 472
Wydawnictwo: Fabryka słów 2011

Najciekawsze recenzje czerwca

Po raz kolejny prezentuje najciekawsze, moim zdaniem, recenzje odnalezione na moich ulubionych blogach w czerwcu. Zachęcam do zapoznania się :)


Książkówka - Robert McCammon "Magiczne lata"
Cyrysia - Krzysztof Spadło "Marzyciele i pokutnicy"
Miqa - Markéta Baňková "Sroka w krainie entropii"
Autopsja-stron - Anna Łajkowska "Miłość na wrzosowisku"
B.Ruszkowski - William Hussey "Łowca czarownic. Szubienica o zmierzchu"


Każda z tych recenzji zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i bardzo przyjemnie się je czytało.
Pozdrawiam Was serdecznie :)