18 lipca 2012

Simon Beckett - Chemia śmierci


„Każdy ma w sobie potwora, nieliczni poddają się mu i pozwalają mu ujrzeć światło dzienne”
Na temat twórczości Simona Becketta słyszałam wiele zachwytów. Jednak unikałam zapoznania się z jego książkami, co już kiedyś tłumaczyłam – po prostu nie przepadam za lekturami przereklamowanymi. Jednak po raz kolejny jakiemuś pisarzowi udało się mnie zaskoczyć.

„Chemia śmierci” otwiera cykl powieści o dr Davidzie Hunterze. Jest to jedna z niewielu powieści tak głęboko sięgających do tematyki medycyny sądowej. Tak więc autorowi udało się wstrzelić w moje hobby, i choć już dawno porzuciłam marzenia o tym by na stałe mieć kontakt z tajemnicami tragicznej śmierci, to jednak nadal uwielbiam o tym czytać.

Dr David Hunter ucieka z zatłoczonego Londynu na prowincję. Wydaje się, że małe, niepozorne miasteczko Manham jest stworzone do tego by naprawić złamanego przez życie człowieka. Przez kilka lat David stacjonuje w miasteczku jako lekarz pierwszego kontaktu, pracując na zmianę z doktorem Maitlandem. Człowiekiem również skrzywdzonym przez los i poruszającym się na wózku. Przez te kilka lat David zaczyna przystosowywać się do spokojnej mieściny i nawyków jej mieszkańców. Jednak nagle z dnia na dzień równowaga Manham zostaje zburzona. Dwójka dzieci odnajduje w lesie zmasakrowane zwłoki kobiety. Od tamtej pory rozpoczyna się koszmar. Giną kolejne kobiety, policja jest bezsilna a David ukrywający swoją przeszłość waha się, czy odrzucić swoje uporządkowane życie i zacząć pomagać władzy, jak na medyka sądowego przystało. Do czasu… Kiedy znika kolejna ofiara seryjnego mordercy, bohater przestaje mieć wątpliwości i zaczyna śledztwo na własną rękę.

Takich powieści jak ta było już wiele. Jednak sposób opowiadania z pierwszej ręki sprawia, że wraz z każdą kartką zostajemy wciągnięci w małomiasteczkowy klimat, oraz atmosferę paniki i podejrzliwości, która mogła wykiełkować tylko wśród hermetycznej grupy mieszkańców miasteczka takiego jak to.

Początkowo ciężko jest przekonać się do tego pisarza, przede wszystkim dlatego, że dzieje się niewiele, choć motyw morderstwa pojawia się już na pierwszych stronach. Jednak już po kilku rozdziałach czytelnika ogarnia specyficzna duszna atmosfera napięcia i lęku. Simon Beckett nie jest typowym pisarzem kryminałów. Oprócz wartkiej akcji nie zapomina on także o wprowadzeniu czytelnika w świat emocjonalny postaci. Przedstawia bohaterów szczegółowo i konkretnie, nie zapominając także o drugoplanowych, pozornie nic nie wnoszących charakterach. Dzięki temu bardzo łatwo jest się zintegrować ze światem przedstawionym. Autor wie także jak stopniować napięcie, co stawia tę pozycje na piedestale gatunku kryminalnego. Dzięki temu, że lektura nie należy do najobszerniejszych, czyta się ją szybko, a z drugiej strony poprzez całkowite wyczerpanie tematu nie pozostawia w nas poczucia niedosytu. Polubiłam bohaterów, tak pierwszo jak i drugoplanowych. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tą lekturę, gdyż stała się ona jedną z moich ulubionych, i szczerze wierzę, że znajdzie się wielu takich jak ja.

Moja ocena: 5/6

Autor: Simon Beckett
Tytuł: Chemia śmierci
Ilość stron: 250
Wydawnictwo: Amber 2006
Cykl: Dr David Hunter tom 1

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Davida Huntera! Nie tracę nadziei, że uda mi się dorwać wszystkie powieści z tym bohaterem w roli głównej:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę w końcu nadrobić zaległości. Tym bardziej, że książka już od dość dawna gości na moich półkach :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie skończyłam czytać i daję taką samą ocenę jak Ty;)

    OdpowiedzUsuń