04 października 2012

Krzysztof Spadło - Marzyciele i Pokutnicy


Polskie realia stanowiły tło dla wielu historii z dreszczykiem. Jedne były mniej udane, inne to majstersztyki w swoim gatunku. Do autorów tych drugich zalicza się np. Darda, Pilipiuk, Grzędowicz i inni. Pretenduje do nich także Krzysztof Spadło, który jakiś czas temu zadebiutował antologią „Marzyciele i Pokutnicy”. Przyjemna okładka, bardzo dobra redakcja, ciekawe pomysły i pewna swoboda w narracji sprawiają, że pozycja ta okazuje się być solidnym debiutem na polskim rynku.

Zbiór ten stanowi dziesięć opowiadań, których akcja rozgrywa się we współczesnej Polsce. Autor opisuje nie tylko rzeczywistość, ale także drugi świat. Ten nienamacalny, niematerialny, metafizyczny. Ale żeby nie było tak przyjemnie i wesoło, świat ten jest także okrutny i nieprzewidywalny. Krzysztof Spadło stworzył wizję realiów, w których nic nie jest takie jakim się wydaje – sny nie uwalniają od koszmarów dnia codziennego, za to mogą wpędzić w obsesję, a zwykły mężczyzna staje się wynalazcą wehikułu czasu i wyrusza w przeszłość by zmienić bieg przyszłości. Za sprawą opowiadań Krzysztofa Spadło zastanowicie się skąd biorą się anioły i… czy aby na pewno spanie we własnej pościeli jest bezpieczne.

Recenzując antologie, zawsze podkreślam problem jaki się w związku z tym pojawia. O ile łatwiej jest ocenić jednolitą powieść. Gusta bywają różne, a w przypadku zbiorów opowiadań, z reguły jest tak, że każdy znajdzie coś dla siebie. Pytanie tylko, czy dla przeczytania kilku dobrych opowiadań warto jest kupować całą książkę? Odpowiedź brzmi: TAK! Przede wszystkim dlatego, że opowiadania często mają charakter otwarty, inaczej niż w przypadku powieści. Co za tym idzie, wpływają na wyobraźnię czytelnika bardziej konstruktywnie. Opowiadania są też doskonałą formą literacką dla ludzi nie mających zbyt wiele czasu na czytanie lub też lubiących czytać, ale szybko się nużących.

Takim właśnie zbiorem jest książka „Marzyciele i Pokutnicy”. Czytałam ją niespiesznie, delektując się i doceniając wartość każdej z opowieści. Moje ulubione to „W imię twoje”, „Szczęściarz” i „Absolutny hit”. To ostatnie przywołuje na myśl niektóre z opowiadań Grahama Mastertona, czytelnicy znający się na dziełach tego pisarza w mig pojmą o czym mówię, i bynajmniej nie oskarżam tu Krzysztofa Spadło o plagiat, chodzi o podobny klimat i sposób prowadzenia narracji.

Autor posługuje się prostym językiem, płynnie opowiada wymyślone przez siebie historie, i choć może nie zaskakują one fabułą to autorowi udało się wprowadzić do nich odrobinę oryginalności i świeżości. Jestem pewna, że czytelnicy często powracający do krótkich form literackich będą zachwyceni zwięzłą i konkretną treścią opowiadań zawartych w antologii „Marzyciele i Pokutnicy”. Autor opisuje wydarzenia bez zbędnego „owijania w bawełnę”, nie przedłuża niepotrzebnie kwestii, wprowadza bohaterów szybko i mówi o nich dokładnie tyle ile potrzeba. Jestem usatysfakcjonowana tą pozycją i szczerze zachęcam do zapoznania się z nowym nazwiskiem na polskim rynku literackim.

Ocena: 5-/6

Tytuł: Marzyciele i Pokutnicy
Autor: Krzysztof Spadło
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: NovaeRes 2012

Książkę wygrałam w konkursie u Miqi, serdecznie dziękuję też autorowi za możliwość przeczytania jej. :)

David Downing - Dworzec Zoo

„Death and Deliverance. Przygnębiająca prawda o eutanazji podana na sposób niemiecki”

Końcówka lat 30 XX wieku przygnała nad Europę czarne chmury nazizmu. Od 1933 roku, kiedy to Hitler doszedł do pełni władzy jako kanclerz Niemiec, przygotowywano grunt pod rozpoczęcie jednej z najokropniejszych wojen, jakie miały miejsce w historii. Realia życia w nazistowskich Niemczech i innych krajach Europy są powszechnie znane, dzięki temu, że tematyka II Wojny Światowej przestała być tabu. Powstają pamiętniki, kroniki, filmy opowiadające o przeżyciach ofiar i katów, a jednak nadal ogromnej liczbie osób (w tym mnie) nie mieści się w głowach okrucieństwo i bezmyślność społeczeństwa tamtych czasów. Zapewne nikt nie chciałby żyć w Europie tamtego okresu dziejowego, jednak II Wojna Światowa to nie tylko strach, przerażenie i śmierć, ale także czasy heroicznej walki człowieka o człowieka, i nie tylko. O tym właśnie mówi książka Davida Downinga pod tytułem „Dworzec Zoo”.

John Russel jest brytyjskim dziennikarzem od lat mieszkającym w Niemczech. Tutaj ma nastoletniego syna, byłą żonę, obecną narzeczoną oraz grupę przyjaciół. Innymi słowy Niemcy to jego dom, do czasu… Jest rok 1938. Kiedy w całej Europie zaczynają pojawiać się pogłoski o rychłej wojnie, a atmosfera w kraju gęstnieje z dnia na dzień, Russel zaczyna dostrzegać głupotę narodu niemieckiego i jego ślepą wiarę w bezczelnego i żądnego krwi przywódcę – Adolfa Hitlera. Przez pewien czas bohater przyjmuję postawę neutralną wobec tego co dzieje się w kraju. Nie podoba mu się to co widzi i ma na ten temat swoje zdanie, jednak brakuje mu odwagi by wykonać jakiś ruch. Wszystko ulega zmianie pewnego dnia, kiedy jego przyjaciel wpada na trop pewnych niemieckich planów, a samym Russelem zaczynają interesować się różne strony konfliktu Niemcy vs. reszta świata. Podczas pobytu w Gdańsku, dostaje on zlecenie na wykonanie serii artykułów na temat nazistowskich Niemiec na rzecz wywiadu sowieckiego, z tego samego powodu zaczyna go obserwować Gestapo, a i wywiad brytyjski ma mu do powiedzenia kilka słów. John będzie musiał wykazać się niebywałym talentem dyplomatycznym by wykorzystać zainteresowanie każdej ze stron w celu uratowania pewnej żydowskiej rodziny. Jednak każda przysługa ma swoją cenę, a jakakolwiek odmowa ze strony bohatera może skończyć się dla niego tragicznie.

Nie wiem, czy „Dworzec Zoo” można nazwać kryminałem z krwi i kości, ja z pewnością nie nazwałabym tak tej książki. Fantastyczne jest w niej połączenie kilku wątków, z których każdy wprowadza elementy innego gatunku. Raz jest to właśnie kryminał, za chwilę staje się powieścią obyczajową, która daje przekrój niemieckiego społeczeństwa lat 30, a innym razem jest to political fiction z elementami szpiegowskimi. David Downing urzekł mnie nie tylko historią głównego bohatera, ale także całej Europy. Bohaterowie są bardzo charakterystyczni i przedstawiają w lekko przerysowany sposób całe grupy społeczne. Tak więc mamy typowych surowych i brutalnych gestapowców, Żydów zamkniętych w swoich domach i szykanowanych z racji swojego pochodzenia, siatkę dziennikarską, w skład której wchodzą ludzie, którzy chcą zrobić coś dobrego dla świata oraz przedstawicieli wywiadów różnych krajów, wśród których znajdują się ludzie, którzy widzą tylko czubek swojego nosa.

Fabuła jest skonstruowana w bardzo przystępny sposób. Wątki pojawiają się stopniowo i są rozwijane mniej lub bardziej dokładnie. Niektórzy mogą mieć lekkie poczucie niedosytu po zakończeniu lektury, jednak wbrew pozorom jest ono wyśmienite. Wszak czasy przedstawione w „Dworcu Zoo” były chaotyczne, tak więc pewne niedopowiedzenia są charakterystyczne dla opisów wydarzeń II Wojny Światowej. Jedno jest pewne – David Downing stworzył kawał świetnej lektury, którą powinien przeczytać każdy lubujący się w szpiegowskich powieściach z dreszczykiem, gdzie każde posunięcie wydaje się być złe. Do tego zakończenie o którym wspomniałam ma charakter otwarty dlatego spodziewam się, że wydawnictwo Replika ma w planach wydanie kontynuacji, które ukazały się już w innych krajach.

Tempo lektury jest niespieszne, ale ma swój urok. Autor nie odkrywa nam wszystkich kart, stopniowo buduje napięcie, a dzięki rewelacyjnej konstrukcji psychologicznej bohaterów powieść pochłania czytelnika i stawia go w centrum wydarzeń przedstawionych na kartach „Dworca Zoo”. Znajdą się tacy, którzy zarzucą tej pozycji, że nudzi. Wydaje mi się, jednak że będą to osoby, które nie zauważą głębszych treści o jakich opowiada autor. Nie jestem w stanie przytoczyć żadnego znanego mi tytułu powieści tego typu, co chyba dodatkowo potęguje poczucie, że „Dworzec Zoo” Downinga jest książką wyjątkową.

Ocena: 6/6

Tytuł: Dworzec Zoo
Autor: David Downing.
Cykl: John Russel i Effi Koenen tom 1
Ilość stron: 364
Wydawnictwo: Replika 2012

Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

02 października 2012

Konkurs w Violet i Martycji

Z racji tego że wielkimi krokami zbliża się jesień i choć słoneczka jeszcze nie brakuje to wkrótce pewnie zacznie Violet i Martycja mają dla Was konkurs z powieścią “Eve” Anny Carey.



Aby poznać szczegóły konkursu należy wejść na stronę: http://naszerecenzje.wordpress.com/2012/09/28/konkurs-wrzesniowy/ i zastosować się do polecenia!


Zachęcam! Śmiało! Naprawdę warto!

Ogłoszenie parafialne

Impresariat Artystyczny Libra ma przyjemność poinformować, że długo oczekiwana książka" Synonim zła" ukaże się w księgarniach 25 października 2012 roku. Jej autor Ivo Vuco będzie podpisywał swoje dzieło na XVI TARGACH KSIĄŻKI w Krakowie 27 października o godzinie 15.30 na stoisku Wydawnictwa Bellona - A11.

Serdecznie zapraszamy na Targi i zachęcamy do sięgnięcia po książkę.

27 września 2012

Jo Nesbø – Trzeci Klucz


Jo Nesbø jest norweskim pisarzem, wokół którego ostatnio jest wielki szum. Nazwany następcą Stiega Larrsona i nominowany do wielu literackich nagród, powinien swoimi powieściami zwalać z nóg, a czytelników o słabych nerwach pozostawiać w stanie ciągłego napięcia. Zasiadając do lektury „Trzeciego klucza” oczekiwałam więc mocnych wrażeń oraz wzmożonej dawki pobudzającej adrenaliny. Liczyłam, że powieść urzeknie mnie nie tylko fenomenalnym wydaniem, ale równie sugestywną fabułą. Niestety zawiodłam się na całej linii.


26 września 2012

Sebastian Kossak - Zajazd


Sebastian Kossak jest mało znanym pisarzem, o którym informacji jest jak na lekarstwo. Wydał dotychczas dwie książki, z czego ostatnią, „Zajazd”, miałam okazję sobie przyswoić. Powieść została wydana przez Warszawską Firmę Wydawniczą i trzeba przyznać, że robi ona na pierwszy rzut oka dosyć spore wrażenie – mroczna okładka i przejrzysta czcionka przykuwają uwagę. Jak jest, natomiast z treścią i redakcją?

Młody policjant Rafał Kollyber pochodzący z Częstochowy, przenosi się do małego miasteczka o nazwie Kruszyna, by po tajemniczej śmierci poprzednika objąć tam posadę w wydziale kryminalnym. Przez pierwsze kilkanaście dni zatrzymuje się w posiadłości, będącej kiedyś siedzibą rodu Denhoffów. Pałac osnuwa dziwna aura, która wydaje się mieć coraz większy wpływ na mieszkańców miasteczka. Każdy zaczyna ulegać jej wpływom, w ludziach budzi się niepohamowane pożądanie. Rafałowi śnią się dziwne i przerażające sny, gdzieniegdzie słychać mrożące krew w żyłach odgłosy, a maszyny buntują się swoim właścicielom i jak na rozkaz odmawiają posłuszeństwa, gdy tylko zbliżają się w okolice posiadłości. Jaka tajemnica kryje się w ścianach pałacu? Jaką legendę skrywa miasteczko Kruszyna? Czy Rafałowi uda się rozwiązać zagadkę, zanim śmierć i szaleństwo pogrąży Kruszynę w zapomnieniu?

Autor miał całkiem ciekawy i oparty na pół-prawdzie pomysł. Dobre przygotowanie merytoryczne nie idzie niestety w parze z wykonaniem. Sebastianowi Kossakowi brak polotu w pisaniu. Zdania są budowane infantylnie, czasem nielogicznie, a bardzo często niepoprawnie a do tego pełne są powtórzeń  np. „Zaczął wciągać powietrze w płuca, które rozbudzało go swoją rześką świeżością”, „… o zmęczeniu życiem, a jednak, mimo takiego wieku, czuł się zmęczony tym wszystkim, co teraz pozostawił daleko, co stało niezmiennie daleko za horyzontem…”, „Był nawet przekonany, że butelka nie ma szyjki, przez co zdawała mu się nie być butelką whisky”(?). Do tego wszechobecne „tę, tą, jego, on” – co potęguje w sposób przesadzony obecność podmiotu w zdaniu. I w tym momencie zapytam, co się stało z redakcją w wydawnictwie? Dosyć sporą krzywdę zrobiono tej książce, jeśli mowa poprawnej polszczyźnie. Czytając „Zajazd” odniosłam wrażenie, że napisano go językiem adekwatnym dla dzieci, tylko tematykę wybrano dla dorosłych.

Bardzo chciałabym znaleźć w tej powieści coś czego będę mogła się uchwycić, jak ten przysłowiowy tonący, co chociaż minimalnie byłoby w stanie wyratować ją w moich oczach, ale niestety… a nie przepraszam! Jedno co naprawdę wyraźnie odkreśla się na tym dosyć słabym tle to klimat. Autor rzeczywiście wie, jak zbudować atmosferę grozy i korzysta z tego, aż do ostatnich stron swojej powieści.

Natomiast bohaterowie są "płascy", nie wzbudzają sympatii, do tego wydają się mało inteligentni i przerysowani. Fabuła była dobrze przemyślana, ale została rozgromiona przez kiepskie wykonanie i słabą redakcję. Moja rada jest taka, by następnym razem autor postarał się popracować nad warstwą językową i poprawnością swojego tekstu, a redaktorzy, by byli bardziej waleczni przy własnym wkładzie w czyjąś pracę, jeśli jest ona niepoprawna.

Moja ocena: 2/6

Autor: Sebastian Kossak
Tytuł: Zajazd
Ilość stron: 398
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza 2012

Recenzja została napisana dla portalu DUŻEKA.

23 września 2012

Marcin Ciszewski - Upał

„Linie frontu przebiegają najczęściej zupełnie gdzie indziej, niżby się wydawało na pierwszy rzut oka.”

Jakiś czas temu cała Polska żyła odbywającymi się w naszym kraju Euro 2012. Ta ogromna impreza sportowa zwróciła na naszą piękną ojczyznę oczy większości krajów na świecie. Byliśmy nie tylko bacznie obserwowani przez wzgląd na polską drużynę biorącą udział w mistrzostwach, ale także pod kątem organizacji całych zawodów. Oprócz zamieszania panującego podczas budowy stadionów, tym co najbardziej nie dawało spać wielu rodakom było bezpieczeństwo w czasie odbywania się mistrzostw. Nasz kraj dawno nie gościł, nie tylko tak wielu miłośników piłki nożnej, ale także dużej liczby znanych osobistości. Mając w pamięci wydarzenia z Letnich Igrzysk Olimpijskich w Monachium 1972 roku oraz zamachy terrorystyczne z 2001 roku, można było przypuszczać, że tym razem również nie obędzie się bez podejmowania ich prób przez zamachowców. Właśnie taką tematykę wybrał Marcin Ciszewski na centrum fabuły książki „Upał” wydanej nakładem wydawnictwa Znak. I choć już dawno po mistrzostwach, a wizja Ciszewskiego na szczęście nie okazała się prorocza, nie zmienia to faktu, że książka trzyma w napięciu i nie ulega przedawnieniu.

Autor jest specem od służb specjalnych, co wyraźnie przebija z kart tej powieści. Jej bohaterem jest podinspektor Jakub Tyszkiewicz, którego zdaniem jest właśnie utrzymanie bezpieczeństwa podczas odbywających się w Warszawie ćwierćfinałów Euro 2012. Bohater ma na głowie nie tylko walkę z terrorystami, ale także kłopoty rodzinne, a na dodatek okazuje się, że gorszy wróg z którym przyjdzie mu się zmierzyć ukrywa się po tej samej stronie barykady. I tu wykluwa się także wątek polityczny, który zajmuje uwagę autora prawie tak samo intensywnie jak walka Tyszkiewicza z terrorystami. Nie jestem w stanie ocenić prawdopodobieństwa nastąpienia, aż tak zaawansowanej politycznej rozgrywki między służbami mającymi dbać o nasze bezpieczeństwo w kraju, gdyż nie jestem specjalistką od polityki, ale ja w tę historię uwierzyłam.

Akcja „Upału” jest bardzo dynamiczna. Wielowątkowość powieści jednych odstraszy innych przyciągnie, ale jedno jest pewne, autor nie zawarł w niej nic co byłoby zbędne. Każdy zaistniały fakt i każde wydarzenie ma swój cel, i prowadzi do rozwiązania historii. Swoja drogą, gdyby polscy reżyserzy chętniej korzystali z adaptacji rodzimej literatury na ekrany kin, może wreszcie mielibyśmy czym się pochwalić na arenie międzynarodowej, gdyż powieść „Upał” czyta się znakomicie i równie dobrze by się oglądało. Ciszewski stworzył tak realistyczną wizję zamachu terrorystycznego, że powinniśmy dziękować Bogu, że nie jest on zagorzałym islamistą. A może jednak jest..?

Książka charakteryzuje się niewymuszonymi i momentami dowcipnymi dialogami, co sprawia, ze czyta się ją sprawnie, szybko i przyjemnie. Zapewne „Upał” sprawił większą radość tym czytelnikom, w których ręce trafił jeszcze przed rozpoczęciem Euro, ale nawet teraz kiedy wiemy już, że książkę należy zaklasyfikować do „political fiction” wzbudza ona niemałe emocje.

„Upał” jest także wyjątkowo udanym dziełem pod względem wydania. Ciekawa okładka oraz profesjonalna opieka redakcyjna sprawiają, że powieść ta należy do grupy najlepszych książek sensacyjno-szpiegowskich wydanych w naszym kraju, a także poza jego granicami. Choć nie należę do fanów powieści takiego gatunku, urzekła mnie jej wciągająca fabuła. Jestem przekonana, że znajdzie ona swoje miejsce na półkach wielu miłośników książek.

Moja ocena 5/6

Autor: Marcin Ciszewki
Tytuł: Upał
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Znak. Litera nova 2012

Recenzja napisana dla portalu KOSTNICA.