Wydaje
się, że od czasu kiedy polscy czytelnicy usłyszeli o książkach Stephanie Meyer,
popyt na wampiry, wilkołaki i inne mityczne stworzenia nie słabnie. Zapewne
właśnie dlatego kolejna powieść opowiadająca o romansie paranormalnych istot
zdobyła tak dobre, acz nie zasłużone recenzje. Mowa tu o tytule „Wściekły głód”
Kresley Cole. Czytając tę powieść byłam zawstydzona tym, że jakakolwiek kobieta
była w stanie stworzyć tego typu historię.
Opis
książki widniejący na odwrocie okładki mówi o tym, iż wilkołak zakochał się w
pół-wampirzycy, pół-walkirii a ich namiętność jest tak ogromna, że mogłaby
podpalić świat. Na dodatek dwójka bohaterów ma do wykonania ważne i
niebezpieczne zadanie. Ja jednak widzę to tak: kiedyś niedobre wampiry uwięziły
pewnego wilkołaka, który nagle poczuł że gdzieś na świecie znalazła się
wreszcie kobieta dla niego. Ucieka więc z niewoli i znajduje biedne
przestraszone dziewczę, które na dodatek jest krwiopijcą, i które to okazuje
się być przeznaczoną mu wybranką. Dopada ją więc w centrum Paryża, tam prawie
gwałci na środku ulicy, następnie udaje się z wampirzycą do jej hotelu, gdyż
wilk „nie chce się rzucać w oczy”. W hotelowym pokoju dochodzi do kilku
jednoznacznych sytuacji, do których wampirzyca Emmaline zostaje siłą i przemocą
zmuszona. Ostatecznie wilkołak Lachlain porywa dziewczynę do swojej posiadłości
i tam rozgrywa się pełen napięcia pojedynek między dwojgiem „zakochanych”. A w
grę wchodzi dziewictwo wampirzycy. Tło ubarwia delikatnie kilka bardziej lub
mniej ważnych wydarzeń.
Jeśli
mam być szczera, to główne pytanie, które nasuwa się w trakcie czytania wyżej
wymienionej książki, oraz najważniejsza jej tajemnica to: „czy ta dwójka w
końcu się prześpi ze sobą?”. A jedyne napięcie generuje tutaj główna bohaterka,
bo nie chce „mu dać”. Figura kobiety jest tu ukazana jako narzędzie do
zaspokajania męskich potrzeb. Samiec natomiast całkiem dominuje nad filigranową
postacią żeńską. Jak z czegoś takiego może narodzić się miłość? Nie wiem, jednak
autorce udało się wykrzesać jakoś uczucie z tak patologicznych emocjonalnie
postaci. Już rozumiem, czemu młodzież ma takie spaczone poglądy na związki
między ludzkie. Bo czyta tego typu książki.
Fabuła
„Wściekłego głodu” to całkowita klapa. Jednak nie można pisarce odmówić
umiejętności językowych. Kresley Cole pisze całkiem dobrym stylem, tyle że
pisze całkowite bzdury. Bohaterowie nie wzbudzają sympatii, mimo wszystko akcja
prze wartko do przodu i dzięki bogu już po dwóch godzinach historia znajduje
swoje zakończenie. Jednak na tym autorka nie poprzestała i jak się okazuje
„Wściekły głód” to pierwszy tom cyklu, po który ja z całą pewnością nie sięgnę
i innym też szczerze odradzam.
Wielka
szkoda, że książka reprezentuje tak niski poziom, gdyż wydawnictwo naprawdę
włożyło sporo wysiłku by wydać tę powieść w zachęcający sposób. Czcionka jest
przejrzysta, okładka przyciągająca, no i sam opis książki, choć nijak się ma do
rzeczywistej fabuły, jak na paranormalny romans jest całkiem interesujący,
jednak czasem nie wystarczy tylko dobre wydawnictwo, aby książka się sprzedała…
czasem jeszcze książka musi o czymś mówić, ta niestety mówi o niczym. Jeśli już
miałabym wybierać to szczerzę wole delikatną i ckliwą „Sagę Zmierzch” niż
brutalny i bezmyślny „Wściekły głód”.
Ocena: 1/6
Tytuł:
Wściekły głód
Autor:
Kresley Cole
Cykl: W ciemności tom I
Ilość
stron: 416
Wydawnictwo:
Dwójka bez sternika 2011
Cena;
34,90 zł
Recenzja ukazała się w e-zinie GRABARZ.
Ale miałam ubaw czytając zarys fabuły! :D Rzeczywiście, dziwaczne maksymalnie, podziwiam, że wytrwałaś do końca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Skoro tak Cię zawiodła fabuła, to zawiedzie też pewnie i mnie. Odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńUuuuu... nie sądziłam, że jest aż tak źle...
OdpowiedzUsuńO kurczę, ale kiepścizna... Na pewno nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuń