„Miłość
wiele ma imion. Najważniejsze to odnaleźć tę właściwą i trwać w poczuciu, że
decyzje, które się podjęło były właściwe – los wynagradza wtedy wszystkie
cierpienia”
Gułag,
czyli inaczej łagier lub łagry to sowieckie obozy pracy, do których trafiali kryminaliści,
a oprócz nich cała masa mniej lub bardziej winnych ludzi, którzy zostali przez
rząd ZSRR uznani za społecznie niepożądane jednostki bądź też podejrzane o
kolaboracje lub podejrzane po prostu. Nie
da się ukryć, że instytucja gułagu, jest szalenie interesującym narzędziem do
sprawowania władzy w kraju totalitarnym. Państwo dbało o to aby byli więźniowie mieli jak najmniejszy kontakt z
resztą społeczeństwa, obowiązywała wszechobecna cenzura, gdyż wiadomo, że nad
społeczeństwem, które wie niewiele łatwiej jest przejąć kontrolę. Na szczęście
lata stalinowskiego Związku Radzieckiego są już za nami, a historycy wreszcie
mają prawo do poszukiwania prawdy o tym, jak żyło się nie tylko w łagrach ale
także w samym Związku Radzieckim za panowania Stalina. Jednym z takich
poszukujących prawdy naukowców jest Orlando Figes, który postanowił w swojej
najnowszej książce Poślij chociaż słowo, opowiedzieć
światu pewną nietypową, urzekającą i do cna autentyczną historię.
Dwoje
młodych mieszkańców Moskwy poznaje się na studiach i, choć nie od razu,
zakochuje się w sobie – trywialne prawda? Jednak ani Lew ani Swietłana nie
zdają sobie sprawy z tego, że wkrótce przyjdzie im się rozstać… na szereg
długich lat. Wybucha II Wojna Światowa, ostatecznie Niemcy napadają na Związek
Radziecki, Lew rusza na wojnę… Przez 5 lat młodzi nie mają ze sobą kontaktu. W
końcu kiedy sytuacja chłopaka staje się w
miarę stabilna (co oznacza ni mniej ni więcej tylko fakt zesłania go do
obozu pracy z wyrokiem, aż 10 lat – za najcięższe przewinienie, czyli zdradę
ojczyzny) postanawia on odezwać się do swojej ciotki, by uzyskać informacje na
temat Swietłany. Sam nie ma odwagi wkraczać z
butami w życie dziewczyny po tak długiej rozłące. Na szczęście innego
zdania jest jego ciotka, która informuje Swietłanę o losie Lwa. Tak rozpoczyna
się ich dziesięcioletnia (kolejna) rozłąka przepełniona bólem, tęsknotą i
wyczekiwaniem, ale także miłością i okrywaniem w sobie zdolności do poświęceń.
Przede
wszystkim chciałabym zauważyć, że choć podtytuł książki brzmi Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu, to
jednak lektura ta nie opowiada stricte o miłości. Oczywiście uczucie to stanowi
ważną jej część ale brytyjskiemu autorowi zależało nie tylko na ukazaniu losów
dwójki młodych osób, którym totalitaryzm dość znacznie uprzykrzył życie. Autor zadbał o to by Poślij chociaż słowo stanowiło przekrój społeczeństwa ZSRR na tle
tamtego okresu. Być może właśnie to sprawia, że książka jest lekko chaotyczna.
Choć w żaden sposób nie przeszkadza to w jej odbiorze. Po prostu wyraźnie
widać, że autor chciał zwrócić uwagę czytelników nie tylko na relację łączącą
dwoje młodych zakochanych ludzi, ale także na wszystko dookoła nich, dlatego
sukcesywnie rozbijał ten wątek i wplatał w niego relacje z życia w obozie;
historie ludzi, którzy stanęli na drodze życia naszych bohaterów; oraz opisy
moskiewskich realiów, w których przebywała Swietłana.
Tych,
których może odstraszać brak dialogów w książce, pragnę uspokoić. Dialogi są,
tylko niebezpośrednie. Autor ukazuje wymianę listów między kochankami, a w
między czasie relacjonuje owe zdarzenia, o których jest w nich mowa. Wszystko
to oczywiście na podstawie korespondencji oraz wspomnień starszych już
bohaterów, z którymi Brytyjczyk spotkał się w 2008 roku.
Poślij chociaż słowo to
naprawdę rzetelna opowieść. Najciekawszy jest tu sposób w jaki została tutaj
ukazana historia stalinowskich rządów. Przecież takich Lwów i Swietłan było wiele. Rozdarte rodziny; ludzie posądzeni o
zbrodnie, których nie popełnili; napiętnowane społeczeństwo podzielone na tych,
którzy nic nie wiedzą i są wolni, oraz na tych, którzy wiedzą wszystko ale są w
niewoli. Książka doskonale obnaża działanie systemu, jaki panował w ZSRR. Figes
unika jednak jednoznaczności. Owszem podejmuje pytania na temat ślepoty
społeczeństw i jednostek, pośród których żyli przecież ci, którzy czekali na
uwolnienie bliskich z łagrów, jednak stara się tego nie komentować. Jedyne
komentarze od autorskie jakie pojawiają się w książce, polegają na
relacjonowaniu i wyjaśnianiu omawianych w listach faktów.
Poślij chociaż słowo stanowi
intrygującą hybrydę surowej literatury faktu i poetyckiego romansu.
Przeplatanie się tych dwóch stylów stanowi dosyć sporą nowość. Rzadko zdarza
się, aby autor pokusił się o takie rozwiązanie. Nie mniej jednak dzięki takiemu
właśnie zabiegowi książka nie traci nic ze swojej autentyczności, a przy okazji
przestaje być tak surowa, jak tylko mogłaby być lektura dotycząca tak ponurej
tematyki.
Książka
Orlando Figes’a to opowieść o nadziei, niezłomnej woli i uczuciu, które potrafiło
zwyciężyć nad wszystkim tym, co w ludziach najgorsze. Myślę, że jest to książka
unisex, adresowana tak dla mężczyzn –
dzięki rzetelności z jaką autor przedstawia fakty; jak dla kobiet – poprzez sposób
ukazania historii przez pryzmat uczuć dwójki osób, których miłość kwitła na tle
tragicznych i znamiennych wydarzeń historycznych. Polecam wszystkim, którzy
potrzebują zrozumieć, że o pewne rzeczy warto walczyć; oraz po prostu tym,
którzy chcą poznać ciekawą i dobrze opowiedzianą historię.
Ocena:
5/6
Tytuł:
Poślij chociaż słowo. Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu
Autor:
Orlando Figes
Ilość
stron: 418
Cena:
49,00 zł
Ja mma przesyt odnośnie ksiązek traktujących o wojnach itd. Odpuszczam sobie na razie.
OdpowiedzUsuńLubię taką tematykę dlatego książka wprost dla mnie idealna. Jeśli uda mi się ją gdzieś dostać przeczytam napewno
OdpowiedzUsuńTrochę nie moja tematyka, ale polecę ją koleżance :-)
OdpowiedzUsuń