Na
jednym ze skrzydełek okładki pierwszej powieści z serii Kroniki Tortallu Klątwa opali
Tamory Pierce, widnieje nota o autorce, z której można wyczytać, że według niej
to czego brakuje w literaturze fantastycznej to silne i wojownicze kobiety.
Wydaje się więc, że wyżej wymieniony cykl powstał właśnie po to by zmienić ten
stan rzeczy. Jednak wciąż główkuję, gdzie owy brak jest tak wyraźnie
zauważalny, gdyż według mnie literacka fantastyka jest w równym stopniu bogata
w silnych bohaterów, jak i bohaterki – wystarczy spojrzeć na powieści R.E.
Feista by się o tym przekonać. Jednak chęci tworzenia dobrych powieści nie
trzeba tłumaczyć. Inaczej sprawa się ma z książkami przeciętnymi, a taka według
mnie jest Klątwa opali.
Młodziutka
Becca Cooper jest nowym nabytkiem legendarnej Gwardii Starościńskiej, formacji
strzegącej porządku w Corus. Wraz z dwoma starymi wyjadaczami – Psami (jak
zwykło się nazywać członków Gwardii) przemierza nocne miasto i jego najgorsze
zakamarki by, posługując się literą prawa, wymierzać sprawiedliwość. Praca ta
jest bardzo niebezpieczna i równie niewdzięczna, jednak była wymarzonym
zajęciem dla zacieklej i sprytnej dziewczyny, której życie nie rozpieszczało.
Być może zresztą jej nietypowe umiejętności (jak rozmawianie z gołębiami, lub
wydobywanie informacji od pyłowych krętów) okażą się przydatne, kiedy w mieście
masowo zaczną ginąć ludzie zatrudnieni przy pewnej robocie, a na dodatek
przerażająca miejska legenda o Wężu Cienia zacznie nabierać realnych kształtów.
Świat
Tortallu jest ogromny, różnorodny i niesamowicie barwny, niestety są to
informacje, które czytelnicy mogą wyciągnąć z opisu książki, a niekoniecznie z
jej treści. Cała przygoda rozgrywa się w kilku centralnych punktach miasta, i
ogranicza się do pewnej okrojonej grupy bohaterów, choć akurat ci stanowią
mocną stronę powieści (no może oprócz Cooper, która oprócz tego że ma być
silna, waleczna i inteligentna, to jest też chorobliwie nieśmiała…). Historie
opowiedziane w książce są ciekawe i nieprzewidywalne ale, trzeba to powiedzieć
otwarcie, na kolana nie powalają. Mam też problem z zaklasyfikowaniem tej
lektury do jakiejś konkretnej kategorii wiekowej, gdyż momentami jej treści nie
będą odpowiednie dla dzieci i młodzieży, z drugiej jednak strony starszy
czytelnik po kilku rozdziałach z całą pewnością zdecyduje się sięgnąć po jakąś
ciekawszą i dojrzalszą pozycję.
Kolejnym
mankamentem Klątwy opali jest jej
język. Prawdopodobnie tłumacz i redakcja zrobili wszystko co w ich mocy by
podnieść walory językowe tej książki, jednak nadal nie jest ona na takim
poziomie, jaki bym sobie wymarzyła. Każdy mężczyzna to chłop, każda kobieta to baba,
a wiele zdań zawiera błędy składniowe lub brak im sensu, na dodatek brzmią
nieco prostacko. Powieść spisana jest w formie dziennika, i niestety nabyta
przez bohaterkę umiejętność pisania tak obszernych tekstów gryzie się z dosyć
ubogą stylistyką.
Pomijając
jednak wszystkie te uwagi Klątwa opali
jest pozycją znośną a nawet zajmującą. Książka zbiera całkiem dobre recenzje,
więc być może jestem odosobniona w swojej opinii, nie mniej jednak znam
kilkanaście dużo lepszych powieści fantastycznych, tak dla młodzieży, jak i
dla dorosłych. Jeśli jednak męczy Cię
styl wspomnianego już Raymonda E. Feista, nie jesteś fanem dziwnego świata
Piers’a Anthonego lub nie jesteś w stanie docenić fabuły powieści Fiony
McIntosh to z powodzeniem zadowoli cię powieść Tamory Pierce.
Na
plus:
+
ciekawy pomysł na fabułę
+
całkiem interesujący bohaterowie drugoplanowi
Na
minus:
-
stwierdzenie, jakoby fantastyce brakowało odważnych heroin
-
główna bohaterka
- ubogi
stylistycznie język
- brak
umiejętności barwnego opisu świata wykreowanego
Ocena:
3/6
Tytuł:
Klątwa opali
Autor:
Tamora Pierce
Cykl:
Kroniki Tortallu
Wydawnictwo:
Jaguar 2013
Liczba
stron: 600
Cena:
43,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu PARADOKS.
Ojej... szkoda, że taka niska opinia, bo sama od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przeczytania książki. Udało mi się na nią wymienić i teraz czeka... po tej recenzji poczeka chyba jeszcze dłużej :D
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy już na samym początku mnie zniechęciłaś do tej książki, gdy wspomniałaś o notce na skrzydełku okładki. Dzisiejszy feminizm mnie bawi, A feministki w istocie są żałosne. I za wszelką cenę starają się obalić to, co wywalczyły dla nich poprzedniczki dawnych pokoleń. Tudzież RÓWNOUPRAWNIENIE.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, dziękuję.
Mnie ta książka podobała się nieco bardziej :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wady przeważają nad zaletami, dlatego nie będę zawracać sobie głowy tą książką, gdy wokół tyle znacznie ciekawszych i bardziej dopracowanych powieści.
OdpowiedzUsuńZe względu na swoją przeciętność, nie będę szukać tej książki. Lecz jeśli jakimś cudem mi się trafi, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie:) Będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę z pewnością przeczytam :) Dziękuję za recenzję :)
Nie przekonałam się :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak niedopracowana ta książka.
OdpowiedzUsuń