Przez wzgląd na
moje nietypowe upodobania nie jestem chyba zbyt wiarygodna w kontekście
oceniania literatury zombistycznej, którą wprost wielbię. Postaram się jednak
wykazać ogromną dozą obiektywizmu, choć wygląda na to, że pierwsza z trzech
części cyklu Zmierzch świata żywych pod tytułem Pierwsze dni broni się sama i
wcale mojego obiektywizmu nie potrzebuje, skoro jednak powiedziało się A,
trzeba też powiedzieć B.
Jenni nie zostało
już nic. W momencie, gdy zobaczyła różowe paluszki swojego najmłodszego dziecka,
próbujące wyskrobać przez drzwi drogę do wnętrza domu coś w niej pękło. W
normalnych czasach mogłaby po prostu otworzyć drzwi i wpuścić dziecko do
środka, w normalnych czasach jej dziecko spało by słodko w swoim łóżeczku,
jednak to z całą pewnością nie są normalne czasy…
Katie ledwo udało
się wyrwać z zakrwawionych rąk oprawcy, panika ogarnia miasto a kobieta wie, że
nie ma już po co wracać do domu, gdyż nie czeka tam na nią nic prócz śmierci…
Drogi obu pań krzyżują się, a dzięki temu zdarzeniu każda z nich odkrywa w sobie cechy, o
których istnieniu nie miała pojęcia. Wspólnie przemierzają Teksas opanowany
przez żywe trupy i w końcu odnajdują w tym popieprzo**m świecie bezpieczną
przystań. Jednak co jeśli opłacony krwią jego obrońców fort, dający schronienie
ponad setce ocalonych, sprawia tylko takie pozory?
Hasło widniejące
na ciekawej, choć nie powalającej, okładce określa powieść Rhiannon Frater, jako
historię Thelmy i Louise w świecie The Walking Dead, cóż, o ile zombie
ostatnimi czasy kojarzą się praktycznie tylko i wyłącznie z
komiksowo-serialowym hitem, o tyle pierwsze porównanie odsyła pamięć
czytelników do słynnego klasyka kinematografii i rzeczywiście można znaleźć
pewne podobieństwa między bohaterkami lektury i filmu. Nie sposób zresztą nie
zauważyć, że autorka czerpała garściami z obu wspomnianych wyżej tytułów.
Pozostając jednak
w temacie głównych bohaterek, muszę przyznać, że z początku Jenni bywa
niesamowicie drażniąca, choć to właśnie ona przechodzi, wraz z rozwojem akcji,
największą metamorfozę. Wydaje się, że pojawienie się zombie oraz utrata
praktycznie wszystkich członków rodziny stały się katalizatorem, który uwolnił
wewnętrznego demona, który czaił się gdzieś w jej środku. Z Katie natomiast
jest odwrotnie, wraz z kolejnymi wątkami, uchodzi z niej powietrze. Jednak
ostatecznie, do obu tych bohaterek można zapałać sympatią. Cała rzesza postaci
pobocznych stanowi ciekawe tło i ubarwia mrożące krew sytuacje, które raz za
razem serwuje czytelnikom Frater.
Rzeczywiście
czytając Pierwsze dni nie można się nudzić, i choć autorce daleko do
umiejętności kreowania klimatycznych sytuacji, którymi wykazali się Jay
Bonansinga i Robert Kirkman przy tworzeniu kolejnych powieści z uniwersum The
Walking Dead, to jednak trzeba przyznać, że czytelnik uwielbiający zombie
powinien być usatysfakcjonowany.
Rhiannon Frater
to autorka debiutująca w dobrym stylu. Nie można jej zarzucić braku pomysłu na
swą powieść, tak więc wszyscy twierdzący, że w powieści zombistycznej wszystko
zostało już powiedziane powinni ugryźć się w języki, gdyż Pierwsze dni
udowadniają, że ten temat nie został jeszcze wyczerpany. Książka jest godna
polecenia, tak więc właśnie to czynię. Polecam, a sama spieszę zaopatrzyć się w
kolejny tom Zmierzchu świata żywych.
Na plus:
- bohaterowie (i
uroczy psiak Jack!)
- umiejętnie
budowane napięcie
- ciągła akcja
- logiczne
rozwiązania fabularne
Na minus:
- kilka momentów,
w których trudno wyobrazić sobie przestrzeń opisywaną
- Jenni jako
jedna z głównych bohaterek, jest dosyć irytująca (na początku)
Ocena: 5/6
Tytuł: Pierwsze
dni
Autor: Rhiannon
Frater
Cykl: Zmierzch
świata żywych tom I
Wydawnictwo:
Vesper 2013
Ilość stron: 352
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.
Ja się cieszę, że jeszcze nie wszystko zostało powiedziane, bo tak jak Ty ja również bardzo lubię zombiaki. I chętnie będę się rozglądała za tą powieścią, a Thelmę i Louise kocham prawie tak mocno jak zombie, więc - nic tylko brać :)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko zombiakom, chociaż przez The Walking Dead są teraz bardzo na czasie :)
OdpowiedzUsuń