Gorący
włoski kryminał stanowiący przeciwwagę dla mroźnych
skandynawskich tajemnic
Michele
Giuttari to emerytowany policjant, który przez trzydzieści lat
służył we florenckich oddziałach kryminalnych, co za tym idzie
pracę gliniarza zna od podszewki. Jego Florencka gra to
pierwsza część , jak dotąd, sześciotomowego cyklu, którego
głównym bohaterem jest komisarz Michele Ferrara. Wydarzenia opisane
przez autora rozgrywają się we Florencji, posiadającej dwa
oblicza, przepięknej i zarazem mrocznej stolicy Toskanii. Prawda, że
brzmi tajemniczo i egzotycznie? A dalej jest jeszcze ciekawiej.
Miasto
nie zdążyło się jeszcze otrząsnąć po serii makabrycznych
morderstw dokonanych przez Potwora, a już zaczynają ginąć kolejni
ludzie. Śledczym ciężko jest odnaleźć jakieś wspólne cechy
ofiar i wydaje się, że odkrycie prawdy sprawi policjantom ogromny
kłopot i zajmie dużo czasu. Czasu, którego komisarz Ferrara zdaje
się nie mieć wcale. Ktoś przesyła mu tajemnicze listy i jak to w
wielu kryminałach bywa, życie głównego bohatera jest zagrożone…
Rzeczywiście,
jak napisałam wyżej, Florencka gra została stworzona na
utartych schematach gatunkowych, jednak wyróżnia ją pewien
osobliwy klimat, który towarzyszy kryminałom, w których mafia
zawsze odgrywa pewną rolę. Tak też jest tutaj. Nie zdradzę
czytelnikom, jak duża jest to rola, niemniej jednak miłośnikom
starych gangsterskich filmów, wątki te powinny przypaść do gustu.
Zagadka kryminalna oscyluje wokół, modnych od kilku lat, zagadnień
religijnych wykorzystanych w tej książce naprawdę ciekawie. Trochę
rozczarowują bohaterowie, gdyż nie można powiedzieć aby
psychologia postaci została jakoś wybitnie pogłębiona przez
autora. Można to jednak usprawiedliwić faktem, iż autor stworzył
w końcu dalsze części cyklu, tak więc przynajmniej głównego
bohatera można poznać lepiej sięgając po kolejne części serii,
które, mam nadzieje, ukażą się w Polsce.
Włoski
kryminał Giuttariego stanowi zdecydowaną przeciwwagę dla swoich
leniwych kuzynów ze Skandynawii. O ile w przypadku tych drugich
autorzy skupiają się na każdym detalu i czasem przeciągają,
nawet bez tego powolną, akcję, o tyle kryminał Giuttariego ma
wyważone tempo i zawiera tyle informacji ile jest niezbędne do
zaciekawienia czytelnika.
Powieść
zawiera kilka błędów językowych i początkowo jest nieco
chaotyczna, jednak, jako całość prezentuje się bardzo dobrze, a
ostatnie rozdziały wynagradzają czytelnikowi początkowe
utrudnienia.
Michele
Giuttari intryguje umiejętnością budowania napięcia, a jego
Florencka gra spełnia wszelkie oczekiwania najbardziej
wymagających czytelników kryminałów. Z pewnością warto sięgnąć
po pierwszy tom prezentujący historię komisarza Ferrara.
Na
plus:
+
wydanie
+
tematyka i sprytne użycie wątków religijnych
+
wplatanie w fabułę typowo włoskich słów, zagadnień związanych
z kulinariami i innych charakterystycznych pojęć
+
rzetelne przedstawienie pracy florenckiej policji
+
wyważenie tempa akcji
Na
minus:
-
kilka drobnych potknięć językowych
- część pierwsza książki (w zasadzie pierwszy rozdział) jest
nieco chaotyczna
Ocena:
5/6
Tytuł:
Florencka gra
Auror:
Michele Giuttari
Liczba
stron: 392
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka 2013
RECENZJA UKAZAŁA SIĘ NA PORTALU KOSTNICA.
PRAGNĘ TAKŻE PRZYPOMNIEĆ O KONKURSIE W KTÓRYM DO WYGRANIA KSIĄŻKI BILLA BRYSONA. ZAPRASZAM TU LUB POST PONIŻEJ :)
Ooo niezły kryminał, a właśnie mam ochotę na jakiegoś i rozglądam się za najciekawszym:D
OdpowiedzUsuńMam za sobą cały jeden kryminał włoski (którąś z książek Grippando), więc trudno mi je porównać ze skandynawskimi. A ten chętnie bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuń"Gorący włoski kryminał"? Jestem na tak! Recenzja świetna, zachęca do przeczytania ; - )
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się nie tylko ciekawa, lecz nieco odmienna od naszych rodzimych.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam włoskiego kryminału :D
Pozdrawiam!
Wszyscy tak się zachwycają to ja jak zwykle muszę być odmieńcem i pomarudzę :P.
OdpowiedzUsuńOd samego początku ta pozycja trąciła dla mnie ostrym Brownem (to chyba przez kopułę na okładce, która jednoznacznie skojarzyła mi się z Watykanem ;p), jednak teraz widzę, że tutejszy Brown nie jest aż taki ostry, po prostu kryminał :). A ja coś ostatnio odszedłem od kryminałów, więc niestety muszę odmówić :D.
Pozdrawiam serdecznie :3!
Melon