Na fali
romansów paranormalnych, tak modnych od ostatnich dwóch lat(?), wypłynęła nowa
powieść tym razem spod pióra debiutującej autorki Tahereh Mafi o tytule Dotyk Julii. Choć przyjęta i oceniana
jako dystopia lub według innych teorii antyutopia, powieść tej młodej pisarki
nie jest ani jednym ani drugim. Rzeczywiście zawiera elementy antyutopijne i
jako takie dystopijne ale zdecydowanie jest to rasowy romans paranormalny
przesycony przesadzonymi opisami uczuć niedojrzałych bohaterów.
Świat
się zmienił – uległ degradacji. Na skutek działalności człowieka zniszczona
została warstwa ozonowa chroniąca Ziemię, jak można przypuszczać doprowadza to
do ogromnych katastrof naturalnych, ekonomicznych i społecznych. Władzę,
przejmuje Komitet Odnowy i okazuje się, że może być jeszcze gorzej. Jednak to
stanowi jedynie 5% faktycznej fabuły książki, która tak naprawdę opowiada o…
Julii.
Julia
to siedemnastolatka, która wiele przeszła w życiu. Niechciana przez rodziców,
którzy się jej bali. Odrzucana przez rówieśników oraz inne grupy społeczne, z
powodu lęku który w nich wzbudzała. Lęku, spowodowanego specyficznym darem, lub
przekleństwem – idąc tropem rozumowania bohaterki. Jej dotyk zabija. Właśnie to
doprowadziło ją do ciasnej celi, w zakładzie dla psychicznie chorych. Po
kilkunastu miesiącach spędzonych w osamotnieniu, w jej ciasnej klitce pojawia
się tajemniczy przybysz, który przywróci Julii wolność, jednak w zamian
zawładnie jej sercem.
Zapowiadało
się ciekawie, później fabuła została straszliwie rozwleczona i w zasadzie z
całej powieści interesujące okazały się dla mnie tylko ostatnie strony.
Naprawdę bardzo chciałam przekonać się do Dotyku
Julii. Niekonwencjonalny styl autorki działał na korzyść lektury tak samo
jak i zarys fabuły. Jednak wszystkie podjęte przez literacką debiutantkę wątki
zginęły na tle tego co zostało przedstawione w książce jako najważniejsze –
czyli miłości. Wydaje mi się, że autorka trochę przesadziła, po pierwsze, ze
zbiegami okoliczności, po drugie z idealizowaniem postaci głównej bohaterki i
jej miłości. Wielka szkoda, że autorka zrezygnowała z głębszego przedstawienia
świata przez siebie wykreowanego, gdyż miał on ogromny potencjał. Choć wielce
prawdopodobne, że nie postawiła jeszcze kropki nad i. Dotyk Julii posiada mocny choć w ogromnym stopniu niewykorzystany
potencjał.
Pisząc
o tej książce, nie można pominąć tematu szaty graficznej. Fantastyczna okładka,
przyciąga wzrok i w pewien subtelny sposób oddaje charakter powieści. Niemniej
jednak nie jest ona w stanie zrównoważyć wszystkich minusów, jakich można się
dopatrzyć podczas lektury Dotyku Julii.
Z drugiej strony wydaje się, że książka tak naprawdę nie jest zła. Opisałabym
ją raczej jako niewystarczającą lub po prostu wzbudzającą reakcje poniżej
oczekiwanych. Myślę, że książka jest w stanie zadowolić mniej wymagających
czytelników lub młodsze dziewczęta, które skuszą się by sięgnąć po tę powieść.
Ostatnia
uwaga! Wiele osób po przeczytaniu omawianej lektury, poczuje ucisk zawodu z
jeszcze jednego powodu, mianowicie zbyt poważnych nawiązań do fabuły
prezentowanej w jednej z części serii X-men.
Ocena:
3/6
Na
plus:
-
ciekawy pomysł,
-
piękna okładka,
-
intrygujący styl autorki (wszelkie skreślenia i powtórzenia)
-
obiecujące zakończenie
Na
minus:
-
zaniedbanie opisów świata przedstawionego
- niewykorzystany
potencjał fabularny
-
zbytnie skupienie się na opisach emocji/miłości głównych bohaterów, przez co
rozwleczenie fabuły
- zbyt
wyraźne oparcie na innym produkcje popkulturowym
Autor:
Tahereh Mafi
Tytuł:
Dotyk Julii
Liczba
stron: 336
Wydawnictwo:
Otwarte 2012
Cena:
34,90 zł
Recenzja ukazała się na blogu NASZE RECENZJE.
Czytałam zanim pojawiła się w Polsce, faktycznie ma swoje plusy i minusy, ale jest ciekawa.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej książki, bo recenzje są bardzo podzielone. Skoro Ty uważasz, że była średnia, to może sobie jednak ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A mnie mimo tych wymienionych przez ciebie mankamentów w dalszym ciągu intryguje owa książka i chciałabym ją poznać nieco bliżej.Mam nadzieję, że trafi się ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńChciałam ja przeczytać ale przeczytałam Twoją recenzję i tak jakoś mam teraz mieszane uczucia ;)
OdpowiedzUsuń