Po raz
kolejny spotykam się z powieścią, której jednoznaczna ocena sprawiła mi nie
lada kłopot. Po pierwsze Śmierciowisko Anny
Głomb jest debiutem. W związku z tym nie chcąc być totalną zołzą powinnam
wyrazić tu dosyć neutralną opinię, na temat książki, która niestety mnie nie
zachwyciła. Z drugiej strony zależy mi na tym, aby być wiarygodną, dlatego też
nie mogę pisać w samych superlatywach o książce, która nie ma ich zbyt wielu. Z kolei, warto zwrócić uwagę na fakt, że nie spotkałam się nigdzie z
jednoznacznie negatywną recenzją tej książki. Reasumując dobrze by było
umiejętnie wyrazić słowami swoją ocenę, w taki sposób by nie urazić nikogo, ale
jednak być ze sobą w zgodzie. No to do dzieła…
Minęło
trzydzieści lat od epidemii, która przetrzebiła ludzką populację. Natura znowu
przejęła kontrolę nad światem, a nieliczni, którzy przetrwali zostali
zepchnięci na margines. Kolejne pokolenia zaczęły powoli uwsteczniać się
cywilizacyjnie i tak w miejsce nowoczesnych technologii i teorii ewolucji
wkroczyła magia i zabobony. Dorota jest młodą kobietą, której rodzice
przetrwali epidemię. Mieszka w malutkiej osadzie pośród leśnej gęstwiny. Pomimo
swojego młodego wieku jest dosyć zgorzkniała, a mieszkańcy wsi uważają ją za
dziwaczkę. Kiedy w tajemniczych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie, to
właśnie ona jako pierwsza jakimś trafem znajduje się na miejscach zbrodni. Ze
strachu przed, typowym dla ludzi, poszukiwaniem kozła ofiarnego, dziewczyna
ukrywa ten fakt, jednak stara się na własną rękę odkryć co kryje się w nieprzeniknionym
sercu mrocznej puszczy, a jest przekonana, że nie są to jedynie dzikie
zwierzęta…
Ok.
Pomysł autorka miała ciekawy, tylko szkoda, że niewykorzystany. W zasadzie
mogłoby tej epidemii nie być, a mieścina, w której żyje Dorota i reszta
bohaterów, mogłaby być zapomnianym przez Boga, ale współczesnym pipidówkiem.
Także, temat postapo jakoś nieszczególnie
mnie urzekł, uważam go po prostu za bajer,
jaki Anna Głomb dorzuciła, żeby młodzież chętniej sięgnęła po Śmierciowisko. Co do oniryzmu, którym przepełniona
jest treść książki to nie jest on przesadzony i akurat tu autorka spisała się
na medal. Choć znalazłam gdzieś porównania tej lektury do twórczości Goethego, czy też
twórców romantyzmu i to uważam już za mocną przesadę. Owszem, można doszukać
się w debiucie Anny Głomb cech charakterystycznych dla utworów romantycznych, ale
wydaje mi się, że daleko jej jeszcze do takich twórców jak: Słowacki, Kraszewski
czy też Hugo. Zainteresowani mogą jednak wyobrazić sobie, w jakim kierunku
podążyła autorka tworząc swoją powieść.
Historia
przedstawiona w Śmierciowisku nie
wciągnęła mnie. W pewnym stopniu
uznaję ją nawet za nudną. Fabuła otwiera się przed czytelnikiem niesamowicie
powolnie, i choć czasem takie zabiegi wprawiają mnie w zachwyt i nie pozwalają
oderwać się od książki, to w tym przypadku połączenie przaśności z dosyć obszernymi
opisami, które nie wnoszą zbyt wiele do książki, choć zapewne mają tworzyć
specyficzny klimat, sprawiło że lekturę chciałam mieć jak najszybciej za sobą.
Największym
minusem debiutu Anny Głomb są jednak bohaterowie. Nikogo do polubienia…
zupełnie. Całkowita niemożność utożsamienia się z którąkolwiek postacią
przedstawioną na kartkach tej powieści sprawiła, że absolutnie nie umiałam dać
się porwać wydarzeniom.
Wiem
jednak, że trudny ze mnie człowiek, tym samym czytelnik. Nie mogę więc
powiedzieć, aby Annie Głomb powieść nie wyszła. Autorka posługuje się barwnym
choć prostym językiem, pomysł miała ciekawy i wierzę w to, że znajdzie swoich
odbiorców. Moim zdaniem w dobie dostępu do ogromnych ilości różnorakich książek
ta nie wyróżnia się niczym specjalnym, tak więc jeśli ktoś lubi tajemnicze, ale
rozwlekłe historie bez konkretnej i zaskakującej puenty, ale z zadowalającym
zakończeniem to może sięgnąć po Śmierciowisko.
Wszyscy miłośnicy świetnie spisanej literatury z polotem i błyskotliwym
pomysłem mogą poczuć się zawiedzeni. Kibicuję jednak autorce, gdyż udało jej
się przekroczyć barierę pierwszej powieści w stylu nieprzynoszącym wstydu, a to
rokuje bardzo dobrze.
Na plus:
+
pomysł
+
przystępność języka
+
okładka
+
debiut
Na minus:
-
bohaterowie
-
rozwlekłe opisy
-
niemożność jednoznacznego stwierdzenia o czym jest ta książka
OCENA: 3/6
Autor:
Anna Głomb
Tytuł:
Śmierciowisko
Liczba
stron: 289
Wydawnictwo:
Videograf II 2012
Cena: 29,90
zł
Po Twojej recenzji nie mam na nią chęci
OdpowiedzUsuńKupiłam "Śmierciowisko" jakiś czas temu pod wpływem impulsu. Przeczytałam opis fabuły i zdecydowałam, że to coś dla mnie. Teraz mam trochę wątpliwości, ale może jednak mnie ta historia spodoba się trochę bardziej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoje wrażenia z tej lektury niemal całkowicie pokrywają się z twoimi. Również oczekiwałam po tej ksiązce czegoś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuńJuż parę razy wszedł mi w oczy ten tytuł i myślę, że w końcu powinnam przeczytać tę kisązkę (nawet pomimo znienawidzonych przeze mnie opisów przyrody) :/
OdpowiedzUsuńWidziałam u siebie tą książkę przecenioną i może w przysżłym miesiącu się skuszę, pomimo Twej nie pochlebnej opinii. Ale będę miała na uwadze mankamenty, jakie podkreśliłaś... Mam nadzieję, że aż tak się nie zwiodę;)
OdpowiedzUsuńMnie podobała się ta książka, co prawda jej pierwsza część bardziej niż ta końcowa, jednak kupił mnie klimat tej powieści, duchota i wprowadzone elementy z baśni i podań. Nie powiem, przyjemnie czytało mi się tę książkę, owszem cudem nie jest, ale jak na szybką lekturę, to dlaczego nie...
OdpowiedzUsuńO czym jest ta książka, już piszę, a właściwe cytuję autorkę "Natomiast nieskromnie powiem, że podoba mi się czas u Baby Jagi, lot tłuczkiem i kołysanki w ciemności. Bo to od początku miała być o tym powieść. O przejściu od bycia głupią lasią do bycia mądrą kobietą z lasu, która Wie. I o tym jaką cenę się za to płaci. I o tym jaką moc mają kołysanki śpiewane nocą" Jeśli patrząc na tę książkę z tej strony, to nie można się z tym nie zgodzić :-)
Skoro ciebie nie wciągnęła, to wątpię, żeby mnie wciągnęła ;/
OdpowiedzUsuńOkładka, pomysł fajne, szkoda, że nie wszystko dopracowane. Muszę sięgnąć po pierwszą część.
OdpowiedzUsuńchyba po twojej recenzji już jej nie przeczytam ...
OdpowiedzUsuń