Czemu
tak chętnie sięgamy po lektury opowiadające o ludzkich dramatach? Czy kieruje
nami nieodparta pokusa znalezienia dowodu na to, że są gdzieś na świecie
ludzie, którzy mają w życiu gorzej od nas? Być może właśnie to motywuje
czytelników… jednak wydaje mi się, że takie historie fascynują z jeszcze innego
powodu. Mianowicie pokazują, że choć los (lub inna siła) bywa całkowicie
nieprzewidywalny i nie na wszystko mamy wpływ, to jednak w wielu przypadkach
nie musimy być całkowicie bierni. Drugim, bardziej przyziemnym powodem, jest
prawdopodobnie potrzeba dostarczenia sobie odpowiedniej dawki emocji i
wzruszeń, na które jesteśmy (niestety) bardzo często głusi na co dzień. Jedną z
pisarek zajmujących się tworzeniem dramatów obyczajowych jest Lisa Genova, a ja
jakiś czas temu miałam okazję zapoznać się z jej, kolejną po Motyl, powieścią pod tytułem Lewa strona życia.
Sarah
Nickerson wie doskonale co znaczy żyć na wysokich obrotach. Jest jedną z wielu
bostońskich pracujących mam. Ma cudowne dzieciaki, kochającego męża, wierną
nianię oraz ambitną i wymagającą pracę.
Kobieta czuje, że życie wymyka jej się z rąk i zaczyna pędzić swoim torem,
jednak nie potrafi zatrzymać tej machiny, aż w końcu jest za późno…
Tragiczny
w skutkach wypadek wymusi na Sarze oraz jej rodzinie zmiany. Zmiany, do których
ona i jej mąż będą musieli dojrzeć. Być może utrata jednej części swojego
życia, otworzy kobiecie drzwi do zupełnie nowych możliwości.
Przypadek
medyczny, który opisuje Genova w swojej książce jest dosyć trudny do
zrozumienia. Czytałam niedawno książkę Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem Olivera Sacksa, który zawodowo
zajmuje się takimi przypadkami, i nawet ona nie sprawiła, że jest mi łatwiej
wyobrazić sobie stan, w jakim znalazła się Sarah. Myślę, więc że czytelnik,
może czuć się podobnie jak bohaterka. Trudno jest bowiem wytłumaczyć sobie, jak
i komuś zniknięcie z życia całej jego lewej strony… Wydaje się jednak, że
autorka doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, iż wybrała trudny temat i nie
stara się na siłę tłumaczyć zawiłości owego stanu. Skupia się natomiast na
rzeczy ważniejszej, czyli na tym, jak radzi sobie bohaterka oraz jej rodzina.
Motyl był powieścią bardzo
wzruszającą i w pewien sposób przygnębiającą. Lewa strona życia różni się od niej przede wszystkim wydźwiękiem.
Pomimo nieszczęścia, jakie spada na bohaterkę, finał jest w pewnym stopniu
zależny od niej i to stanowi o pozytywnym odbiorze jej historii. Tak więc
zdecydowanie jest to powieść dla czytelników poszukujących wzruszeń, ale i
pozytywnych wrażeń. Samą historię uznaję za wciągającą, choć nie oszałamiającą.
Porównując obie powieści autorki, Motyl plasuje
się na pierwszym miejscu.
Jeśli
zaś chodzi o wydanie to nie mam żadnych zastrzeżeń. Książka nie zawiera błędów,
jest jasno i klarownie przetłumaczona, a okładka jest miła dla oka i doskonale
wpasowuje się w tematykę. O ile Motyl zrobił
na mnie ogromne wrażenie, o tyle Lewa
strona życia jest książką dobrą, wartą przeczytania, ale niepozostającą na
długo w pamięci.
Na
plus:
+
historia
+
pozytywny wydźwięk
+ silna
bohaterka
+
okładka (ogólna jakość wydania)
Na
minus:
- mniej
emocjonalna niż Motyl
OCENA:
5/6
Autor:
Lisa Genova
Tytuł:
Lewa strona życia
Gatunek:
Dramat obyczajowy
Liczba
stron: 406
Wydawnictwo:
Papierowy Księżyc 2013
Cena:
36,90 zł
Recenzja książki MOTYL
Czytałam ,,Motyla'' tej autorki, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie, dlatego z przyjemnością zapoznam się również z powyższą pozycją.
OdpowiedzUsuń"Motyl" bardziej mną wstrząsnął, ale myślę, że i ta książka powinna Ci się spodobać :)
Usuńja nie sięgam po książki o ludzkich dramatach, bo sama kilka już miałam :( jednak może skusze się na tę książkę - zapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja czasem sięgam bo fascynuje mnie ludzka siła woli, bardzo często ukazywana w takich lekturach. Jestem też straszliwą płaczką i cóż... po prostu czasem lubię pochlipać nad książką :)
UsuńNawet nie myślałam, że w tej powieści jest taki potencjał
OdpowiedzUsuńOj jest, jest :)
UsuńDla mnie obie powieści są równie wzruszające, chociaż każda na swój sposób, nie uważam, aby tej powieści czegoś brakowało w porównaniu do "Motyla" :) Czekam z niecierpliwością na inne książki autorki!
OdpowiedzUsuńJakoś wyjątkowo zżyłam się z bohaterką "Motyla" może dlatego odbiór książki był inny. Uważam "Lewą stronę życia" za naprawdę godną lekturę, po prostu w moim osobistym odczuciu, "Motyl" stał się bliższy memu sercu :)
UsuńCzytałam jedną książkę tej pisarki i wiem, że i ta jest dobra :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Motyl" tej autorki i ta książka nadal gdzieś we mnie tkwi. Trochę szkoda, że ta nie jest już taka dobra, ale i tak przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, w sumie od początku jakoś się uprzedziłam do tych książek, nie wiem nawet, czemu. Kiedyś przeczytam, żeby sprawdzić, czy ta bariera wynika z podświadomego geniuszu, czy głupoty ;) Skoro polecasz to pewnie raczej to drugie. Ale nie pisałabym tego komentarza tylko po to - chciałam zrobić mały offtop. Mianowicie drzewo z okładki przypomina mi realnie istniejącego dęba. Tyle, że żywego w całości. Rośnie tuż przed wejściem do rezerwatu ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego. Jest ciekawe, bo... jego połowy - dokładnie tak jak na okładce, równiutko - różnią się fenologią. Czyli czasem przechodzenia cyklu rocznego. I drzewo wygląda jak na okładce - wczesną wiosną - kiedy jedna strona nadal nie ma pąków, a druga już ma liście, i późną jesienią - kiedy to jedna strona już straciła liście, a druga jeszcze nie. To niesamowity widok :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Zaintrygowałaś mnie i chciałabym poznać tą książkę.
OdpowiedzUsuń