„Legendy uczą, należy je czcić i
hołdować im, jednak czasem trzeba wychylić nos z ich cienia i spróbować
stworzyć własną”
Któż
z nas, będąc dzieckiem i mając ku temu sposobność, nie lubił wysłuchiwać bajek
o dawnych czasach, bez względu na to czy bohaterowie byli prawdziwi czy nie?
Baśnie uczą, pokazują pewne drogi i strzegą przed popełnianiem błędów. Jeśli
jeszcze mamy pod ręką wytrawnego gawędziarza, takie legendy mogą zasiać w
sercach słuchaczy prawdziwe męstwo oraz odwagę. Na takiej właśnie legendarnej historii
postanowił oprzeć swoją opowieść „Herosi z Doliny”, Jonathan Stroud. Czy pisarz
ten okazał się wytrawnym gawędziarzem? Nawet bardzo.
Wieki
temu dwunastu herosów, założycieli wielkich domów w Dolinie, stoczyło pojedynek
z potworami nękającymi jej mieszkańców. Wszyscy zginęli, ale udało im się
oczyścić ziemie z krwiożerczych bestii. Od tamtej pory po dziś dzień legenda o
Wielkich jest przekazywana z ust do ust, a ludzie choć odzyskali spokój,
nauczyli się też zasad na jakich, ów spokój został oparty. Nie mogli
przekraczać kurhanów, w których spoczęli zabici herosi, gdyż poza nimi czyhało
na nich niebezpieczeństwo, jednak życie toczyło się dalej a oni przyzwyczaili
się do nie wychylania nosa ze swoich bezpiecznych domów. Aż do dnia, kiedy
narodził się pewien chłopiec, który w żaden sposób nie przypominał żadnego
bohatera.
Halli
wyrósł na legendzie o dwunastu poległych i dzięki nim zapragnął stworzyć własną.
Chciał być wielki, i chciał by i o nim ludzie opowiadali kiedyś dzieciom. I
rzeczywiście był mu pisany taki los. Wraz z Aud, córką arbitra innego wielkiego
Domu, postanowił on przeżyć wielką przygodę. Chęć ta zaprowadziła ich do celu o
jakim nawet nie śnili oraz do odkryć, które zmroziły im krew w żyłach, to
pozwoliła im także odmienić ich życie.
Muszę
przyznać, że wcześniej nie miałam pojęcia o istnieniu tego autora. Choć
stworzył on powszechnie znaną i lubianą trylogię Bartimaeusa, myślę, że spora
część polskich czytelników także trwała w nieświadomości. „Herosi z Doliny” to
pouczająca i zabawna historia o chłopcu, który chciał zobaczyć świat, o
młodzieńczej pasji i dążeniu do wielkich czynów.
Gdyby
połączyć umiejętność kreacji świata Tolkiena i płynny oraz zabawny styl Pratchetta
to otrzymalibyśmy właśnie charakter literacki Jonathana Stroud’a i chociaż autorowi
brakuje jeszcze trochę do tych wielkich pisarzy to jednak jego powieść czyta
się łatwo i przyjemnie. Myślę, że nie warto określać przedziału wiekowego dla
jakiego adresowana jest powieść „Herosi z Doliny”. Książkę można swobodnie
czytać nieco starszym dzieciom do poduszki lub samemu będąc dojrzałym lub mniej
czytelnikiem. Jest to ciepła opowieść, która potrafi zaskoczyć, mimo tego, że
jest tak samo niepozorna jak bohater, o którym opowiada.
Moja ocena: 5/6
Tytuł: Herosi z
Doliny
Autor: Jonathan
Stroud
Ilość stron: 384
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2010
Hmm... Recenzja brzmi ciekawie. Jak książka wpadnie mi w łapki, to czemu nie:)
OdpowiedzUsuńOch, czuję się megazachęcona! A okładka jest po prostu obłędna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Interesująca pozycja. Następna na mojej liście :) Ostatnio znajduję u Ciebie tytuły które, wszystkie po kolei, mnie zachęcają :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji, może jednak zerknę do książki, choć na początku nie byłam przekonana :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji, zapraszam Cię do zabawy oTAGowani :) Pytania znajdziesz na moim blogu, więc jeśli masz ochotę, przyłącz się :)