Po tym jak skończyłam lekturę
„Igrzysk śmierci”, nie mogłam się opanować i zaraz sięgnęłam po drugą część
trylogii, mianowicie „W pierścieniu ognia”. Ze zgrozą i łzami w oczach wróciłam
do Panem i czytałam o dalszych losach Katniss i Peety. Muszę przyznać, że
ostatni raz tak nieodpartą potrzebę powrotu do świata wykreowanego w głowie
autorki, miałam tylko przy trylogii „Las zębów i rąk”, a to znaczy, że naprawdę
zostałam wciągnięta w historię.
Kapitol jest zły. Jeszcze nigdy w
ciągu 75 lat nikt nie zagrał mu na nosie tak jak Katniss...
Po tym jak okazało się, że ona i
Peeta mogą razem wygrać „Igrzyska śmierci” podjęli walkę i kiedy już myśleli,
że wrócą do domu, okazało się, że dla kaprysu jedno będzie musiało zabić
drugie. Przynajmniej tak chciał prezydent Snow, ale tak się nie stało. W
przypływie emocji, być może ze strachu, że straci Peetę, a może w związku z
tym, że nie chciała pozwolić, by Kapitol postawił na swoim, wyciągnęła z
kieszeni garść trujących jagód i wraz z towarzyszem podjęli decyzję o samobójstwie.
Ale Kapitol musi mieć zwycięzcę... dlatego przeżyli. Jednak stolica nie
zapomina i będzie szukała zemsty, a najbliższą okazją okażą się rocznicowe – 75
obchody Igrzysk głodowych – „Star crossed lovers” znów trafiają na arenę w roli
trybutów, gotowi oddać za siebie życie, jednak tym razem będzie inaczej.
Dalszy ciąg historii Dziewczyny,
która igrała z ogniem, czyli Katniss Everdeen jest jeszcze ciekawszy, niż
opowieść zaprezentowana w tomie pierwszym. Wydaje mi się, że książka jest
bardziej dojrzała i lepiej napisana, poprawił się też język powieści, jakby
zmieniał się wraz z jej treścią. Oczywiście, że zawiodłam się wyborami
podejmowanymi przez bohaterkę! Jej miłosne rozterki między Peetą a Gale'm,
przyprawiały mnie o ból głowy. Z drugiej, jednak strony szybko uświadomiłam sobie,
że mimo tak traumatycznych przeżyć, ma ona ledwo siedemnaście lat – trudno,
żeby w takim wieku wiedziała już czego chce w przyszłości, tym bardziej tak
niepewnej i niewyraźnej. Natomiast Peeta oczarował mnie jeszcze bardziej. Choć
jego obecność w książce została lekko zredukowana. Żałuje, że tak niewiele
dowiadujemy się o jego poglądach. W tej części autorka ewidentnie postanowiła z
niego zrobić tragicznego kochanka. Mimo wszystko lektura „W pierścieniu ognia”
wycisnęła mi o wiele więcej łez niż jej poprzedniczka.
Wyjątkowo podoba mi się ukazanie
relacji społeczeństwa z władzą oraz kontrastu między Dystryktami a Stolicą. I
mimo tego, że Prezydent Snow jest czarnym charakterem, to przyznaję, że ciężko
jest ukryć podziw dla jego postaci, jest on idealnym przykładem przedstawiciela
władzy dążącego po trupach do celu, a przy tym nielekceważącego przeciwnika. W
drugiej części już wyraźnie widać, że książka ta nie jest płytką opowieścią o
kolejnym trójkącie miłosnym, a raczej ów trójkąt jest barwnym tłem dla opowieści
o tym, że lud nawet najbardziej gnębiony i zlękniony potrafi podnieść się i
wyciągnąć rękę po swoje... po sprawiedliwość, potrzebuje tylko głosu, który za
niego przemówi.
Moja ocena: 6/6
Tytuł: W pierścieniu ognia tom 2
Autor: Suzanne Collins
Ilość stron: 350
Wydawnictwo: Media Rodzina 2009
Najlepsza! Obawiałam się, że pani Collins zabraknie pomysłów, a jednak w dalszym ciągu zaskakuje.
OdpowiedzUsuńEee tam... Ta była nudna ;p Jak dla mnie to jest 4 lub 5. Ale nie 6. Pełna 6 to była pierwsze częśc, z którą ta równac się nie może.
OdpowiedzUsuńMuszę najpierw nadrobić zaległości z pierwszym tomem :D
OdpowiedzUsuńMi też strasznie ta pozycja przypadła do gustu. Bałam się, że będzie gorsza niż pierwszy tom, ale tak nie było. Trochę gorzej z "Kosogłosem", ale nie jest tragicznie.
OdpowiedzUsuńChyba się wścieknę,jeśli w najbliższym czasie nie przeczytam tej książki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
@ TomekSzymek - według mnie pierwsza część była mniej dojrzała, mniej barwna i w porównaniu z drugą częścią płytkawa, natomiast teraz po przeczytaniu także trzeciej części wiem, że "W pierścieniu ognia" to było ekstremum możliwości Collins jeśli chodzi o Igrzyska, jednak niewątpliwie cała trylogia jest niesamowita.
OdpowiedzUsuń@Tala - koniecznie! Jeśli nie możesz się przekonać to uwierz mi, że warto! żałuje, że tak długo czekałam
@Isadora - UUU! Myślałam, że kto jak kto ale Ty masz już tę pozycję za sobą! Poszukuj, ja kupiłam bo nie mogłam się doczekać, żeby przeczytać :)