22 maja 2012

Suzanne Collins - Kosogłos tom 3

„Tamci to zwierzęta, zgoda. Ale czy wiesz na pewno, że dzięki temu my jesteśmy ludźmi?”*

„Kosogłos” to ostatni tom należący do trylogii „Igrzysk śmierci”. Suzanne Collins postanowiła lekko wyciszyć wątek miłosny a rozbudować te polityczne i społeczne. Czy taki zabieg okazał się trafionym pomysłem na zwieńczenie tak wyśmienitej serii? Myślę, że zdecydowanie tak. Tym bardziej, że autorka postanowiła nic nie upiększać, nie bawić się w literackie fantazje. Jestem przekonana, że gdyby tak miał wyglądał kiedyś świat to ta historia mogłaby zostać napisana przez życie.

Trzynasty Dystrykt przetrwał. Od kilkudziesięciu lat ludzie ukrywają się tam pod powierzchnią ziemi i przygotowują się na zemstę. Właśnie tam trafia Katniss wraz z matką, siostrą i innymi ocalałymi z Dwunastego Dystryktu. Dziewczyna staje się symbolem rebelii, a wszystko to za sprawą broszki, którą w pierwszym tomie otrzymała od przyjaciółki zanim ruszyła na arenę śmierci. Kosogłos, bo właśnie jego symbolizuje Katniss, staje się ostatnim trybikiem w walce o wolność dla mieszkańców całego Panem. Niestety, bohaterka jest wyczerpana psychicznie i fizycznie i jedyne co jest w stanie robić to wykonywać rozkazy tych, którzy w rzeczywistości pociągają za sznurki. Jedyne momenty, kiedy znów staje się sobą to realna walka... rzeczywiste pole bitwy – czuje się wtedy jak na arenie. Najgorsze przychodzi jednak wtedy, kiedy okazuje się, że Peeta został pojmany przez Kapitol i nikt nie wie co się z nim dzieje.

Autorka naprawdę popisała się nie lada pomysłowością. Chociaż jest to książka dla młodzieży, nie starała się jest złagadzać, tłumaczyć, dopisywać na siłę „happy endu” do każdej historii. Bohaterowie przeszli piekło i ono zostawiło na nich piętno. Zmienili się z delikatnych i niewinnych młodych ludzi, w dojrzałych, szczerych i brutalnych „żołnierzy”. Zmieniły się także ich uczucia. „Kosogłos” chodź najmniej spektakularny ze wszystkich tomów to jednak pozostawia największe wrażenie, właśnie poprzez to, że jest to najbardziej gorzka i okrutna część historii.

Doskonale przedstawiona wizja antyutopii. Dojrzała i wymagająca myślenia historia, która trzyma w napięciu od początku do końca, czyli od „Igrzysk śmierci” do „Kosogłosa”. I naprawdę uwierzcie mi ostatnią rzeczą, o której mówi ta książka jest miłość. Oczywiście, bohaterka podejmuje w końcu decyzję, jednak czy wiedzie ją głos serca, czy też racjonalne myślenie i chłodna kalkulacja? Na pewno wybrała tego bez którego nie mogła dać sobie rady, tego który ugasił trawiący ją wewnętrzny pożar, a nie tego, który go podsycał. I jeśli tak na to patrzeć, to myślę, że faktycznie była to miłość, już od samego początku.

A jeśli chodzi o to co najważniejsze, czyli społeczeństwo, to Collins rewelacyjne odwzorowała na czym polega władza. Z tej powieści doskonale wynika, że z wielką władzą wiąże się wielka odpowiedzialność, którą nie każdy jest w stanie udźwignąć. I pamiętajcie, ku przestrodze, że historia lubi zataczać koło...

Moja ocena: 5/6

Tytuł: Kosogłos tom 3
Autor: Suzanne Collins
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Media Rodzina 2010

* "Wielki marsz" Stephen King 

1 komentarz:

  1. Muszę w końcu wziąć się za nadrabianie zaległości z tą trylogią :D

    OdpowiedzUsuń