Fantastyka
naukowa, czy też inaczej science fiction jako gatunek literacki nie należy do
grupy najprężniej rozwijającej się w Polsce. Dobrych pisarzy snujących swoje
opowieści w odległej przyszłości lub opowiadających o ewolucji technologicznej,
kosmosie itd. można by policzyć na palcach jednej ręki (powiedzmy
sześciopalczastej). Nie mniej jednak istnieje rzesza ludzi, których celem jest
zmiana wizerunku polskiej science fiction. Dzięki ich staraniom pod koniec 2012
roku ukazała się na naszym rynku antologia o wdzięcznym i niepozostawiającym
wątpliwości tytule Science fiction po
polsku. W poprawę kondycji polskiej fantastyki naukowej zaangażowało się
wydawnictwo Paperback oraz tacy twórcy jak Jakub Ćwiek i Dariusz Domagalski.
Wydawnictwo ogłosiło także konkurs, dzięki któremu swój talent i pomysły mogli
zaprezentować młodzi i nieznani autorzy, których opowiadania zostały włączone
do antologii. Co więc Polska ma nam do zaoferowania pod względem literatury
sci-fi? Ano, całkiem sporo.
Na
wstępie muszę przyznać, że wszystkie opowiadania prezentują indywidualny i
niepowtarzalny klimat. Każdy z twórców miał bardzo ciekawy pomysł, który został
przelany na papier w lepszy bądź gorszy sposób, nie mniej jednak cała antologia
jest pozycją godną uwagi. Otwierające ją opowiadanie pod tytułem Samolubny gen „dobrze żarło a zdechło”
co oznacza, że miało ogromny potencjał jednak banalne zakończenie. Następne
opowiadanie, którego autorem jest Paweł Paliński jest dosyć skomplikowanym
tworem, charakteryzującym się mało przystępnym językiem. Jest to jednak
historia interesująca i wierzę, że znajdzie swoich odbiorców. Jednak dopiero
trzecie opowiadanie Upiorny błękit
przykuło moją uwagę. Dariusz Domagalski stworzył fantastyczną historię grozy
rozgrywającą się w kosmosie, której zakończenie jest bardzo przewrotne. Kolejne,
przezabawne opowiadanie Piotra Sarota jest jego debiutem wydawniczym – debiutem
bardzo dobrym. Żałuję tylko, że historia zakończyła się w takim momencie, nie
dlatego że zakończenie było nieciekawe, po prostu miałam ochotę czytać i czytać
i czytać…
Nadejście zimy
Andrzeja Sawickiego to historia usytuowana w szalenie ciekawym świecie, który z
całą pewnością mógłby posłużyć jako tło do pełnoprawnej powieści. Niestety sama
historia nie zainteresowała mnie tak jak powinna, szczególnie przez wzgląd na
głównego bohatera – dosyć płytkiego karierowicza. Natomiast jeszcze raz zwracam
uwagę na świat przedstawiony, gdyż jest szalenie oryginalny. Dosyć słabo
wypadają opowiadania napisane przez panie, choć z dwóch zamieszczonych polecam
zwrócić uwagę na to, które wyszło spod pióra Mileny Wójtowicz. Ostatnią
perełką, która zdobi antologię jest nowoczesny kryminał Istvana Vizvary. Jestem
przekonana, że ta historia zmrozi czytelnicze serca. Reszta opowiadań jest całkiem
dobra, choć nie wzbudziły one we mnie zbyt dużych emocji.
Reasumując
Science fiction po polsku to całkiem
miła odmiana na polskim rynku. Dawno nie miałam do czynienia z polską
fantastyką naukową, tak więc zdążyłam się za nią stęsknić. Antologii tej udało
się udało się zapełnić tę pustkę (być może nie na długi czas, ale jednak).
Polecam ją wszystkim spragnionym nowych wrażeń.
PS.
Jedynym zauważalnym minusem jest dosyć wygórowana cena jak na antologię takich
gabarytów.
Ocena:
4/6
Tytuł:
Science fiction po polsku
Autor:
Antologia Jakub Ćwiek i inni
Ilość
stron: 256
Wydawnictwo
: Paperback 2012
Cena:
34,00 zł
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.
Science fiction raczej mnie nie pociąga, więc tym razem spasuję. Zainteresowało mnie tylko opowiadanie 'Upiorny błękit', a to trochę za mało by skusić się na cały tom :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie słyszałam o tej antologii, chociaż to też pewnie dlatego, że nie jestem wielką fanką science-fiction, ale od czasu do czasu sięgam po literaturę z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie!
Nie słyszałam jeszcze o tej antologii, ale po Twojej recenzji mam wielką ochotę się z nią zapoznać! :-)
OdpowiedzUsuń