27 września 2011

Fabrizio Battistelli - Niewidzialne Kolegium

„O tym jak bardzo niebezpieczne może okazać się piękno”

„Niewidzialne Kolegium” to druga książka opowiadająca o kawalerze Riziera i jego przygodach. Fabrizio Battistelli i tym razem wprowadza w pełen intryg świat, gdzie polityka przeplata się z religią, a jak wiadomo połączenie to jest szalenie niebezpieczne.
Za sprawą młodego Riziera wkraczamy na włoskie salony XVIII wieku po to, by odnaleźć wykradziony rękopis Papieża Benedykta XIV. De cultu Sanctorum, to bardzo kontrowersyjne pismo, które Ojciec Święty napisał w czasach młodości, a które to może przynieść mu obecnie niepożądany rozgłos, innymi słowy może mu zaszkodzić. Niewidzialne Kolegium to tajne stowarzyszenie, które chce wykorzystać ową słabość Papieża. Jednak na ich drodze staje kawaler Riziero. Czy i tym razem uda mu się rozwikłać tajemnicę?
Bohater, który już w poprzednich częściach miewał słabość do pięknych, i najlepiej niewinnych, dam tu osiąga pełnoprawny status libertyna. Nie odpuszcza sobie cielesnych uciech nawet w sytuacjach, na pierwszy rzut oka, ku temu niesprzyjających. Jednak zamiast irytować, bawiło mnie to. Jego miłosne podboje stanowiły wesoły i rozluźniający akcent, który leciutko hamował tempo akcji. Muszę przyznać, że z początku ciężko było mi się zorientować o co chodzi w całej sytuacji, ale już w drugim rozdziale wszystko staje się jasne i klarowne. Największy problem, w pierwszych rozdziałach, stanowiło dla mnie specyficzne słownictwo, które, choć oddawało klimat czasów, to jednak było dosyć trudne. I w sumie to jedyny mankament tej powieści. Fabuła „Niewidzialnego Kolegium” podobała mi się bardziej, niż jej poprzedniczki „Konklawe”. Druga część „Przygód kawalera Riziera” jest bardziej błyskotliwa, choć trochę mniej dowcipna, jednak niewiele przez to traci. Bohaterowie również zdają się być bardziej wyraziści choć jest ich odrobinę mniej. Życzę jednak kawalerowi Riziero aby spotkał, kiedyś na swej drodze panią, która go troszkę utemperuje – należy mu się mały prztyczek w nos! (Markiza Rosaspina się nie liczy, he he).
Natomiast, co się tyczy wydania, to oczywiście znowu jestem pod wielkim wrażeniem graficznej strony książki. Okładka jest piękna i świetnie oddaje treść powieści. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać kolejną opowieść o kawalerze Riziera, i choć ta również była krótka, to może wskazuje na to, iż będziemy mieli okazję poznać inne jego przygody. I za to trzymam kciuki. Polecam tym, którzy cenią sobie autorów błyskotliwych, z ostrym językiem i pasją pisania, bo taki jest właśnie Battistelli.
Moja ocena: 5/6
Tytuł: Niewidzialne Kolegium
Autor: Fabrizio Battistelli
Ilość stron: 208
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2011
Książkę wygrałam w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Oficynka.
TU można przeczytać recenzję "Konklawe"


6 komentarzy:

  1. Świetna sprawa, że porównałaś tu obie części serii; myślę, że "Niewidzialne kolegium" wypada całkiem nieźle jak na traktowany zwykle po macoszemu, nieszczęsny drugi tom:)
    Ciekawa jestem ostatniej części i czekam na recenzję:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja. Niestety po tę książkę nie sięgnę, bo nie lubię takich klimatów i pewnie ciężko byłoby mi się przebić przez ten język. Chociaż z drugiej strony jak na powieść historyczną te 208 strony da się przeboleć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną jeszcze pierwsza część,ale historia jak najbardziej w klimacie,który lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam Wam naprawdę! To taka trochę kryminalna-przygodówka z pod znaku płaszcza i szpady :) a 208 stron sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szata graficzna rzeczywiście przykuwa uwagę, jednak co do treści osobiście nie czuje aż takiego zaciekawienia nią, więc na chwilę obecną odpuszczę sobie tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń