„Jam częścią tej siły, która
wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni”*
Ivo
Vuco nie był dotychczas znany w Polsce. Ten polski pisarz serbskiego
pochodzenia swoje dotychczasowe artykuły publikował poza granicami naszego
kraju, jednak kilka dni temu ukazała się jego debiutancka powieść „Synonim zła”.
Impresariat Artystyczny Libra oraz wydawnictwo Bellona włożyło dużo wysiłku w
promocję tej książki, pytanie brzmi, czy warto po nią sięgnąć?
Urodzony
w Polsce Bartek, od dziecka marzył o Nowym Yorku. Czuł, że właśnie to miasto
stanowi jego miejsce na Ziemi. W końcu udało mu się dopiąć swego, i 4 lutego
1997 roku ten dwudziestokilkulatek wysiadł z samolotu na lotnisku JFK. Tak
zaczął się jego piękny amerykański sen. Bart poznał wiele osób, zaprzyjaźnił
się z częścią z nich, poznał smak prawdziwej miłości, skusiły go też ogromne
pieniądze, które krok po kroku, nieuchronnie sprowadziły go, po kilku latach
szalonego życia, do celi śmierci. To właśnie tam, za sprawą namowy klawisza, z
którym się zaprzyjaźnił, zaczął on spisywać swoją tragiczną historię. Historię,
w której niebezpieczeństwo i życie na krawędzi przeplata się z chwilami szczęścia,
radości, uśmiechu. Historię, na której cieniem położyły się polityczne
matactwa, stare długi i ostatecznie śmierć.
Ciężko
jest streścić fabułę powieści „Synonim zła” tak by nie zdradzić wszystkich
niespodzianek, jakie naszykował dla czytelników autor. Jednak tak po krótce
przedstawia się opowieść o życiu i śmierci młodego emigranta z Polski. Opowieść
ta jest brutalna, aż do bólu realna i drapieżna, ale także ckliwa i
niesamowicie wciągająca. Teraźniejszość miesza się tu z retrospekcjami, i
jedyne na co zabrakło w niej miejsca to przyszłość. Bohater jest zwyczajnym
człowiekiem, jednak w jego losach nie ma nic zwyczajnego. I właśnie taka jest
ta historia – niezwykła i bardzo osobista.
Ivo
Vuco stworzył świetną powieść, która czyta się z zapartym tchem. Niekiedy
wprowadza nas w ślepe uliczki, tylko po to by po chwili przerzucić wątek w
zupełnie inne miejsce i sprawić, że poczujemy się całkowicie zaskoczeni.
Opisuje Nowy York, takim jakim mogą go widzieć zwyczajni ludzie, emigranci i
uciekinierzy. Nie wiem co sprawia, że „Synonim zła” jest tak realny, ale Bóg
jeden wie, że nie raz zapłakałam nad losami bohaterów. Dawno nie czytałam tak
rzeczywistej, tak wciągającej i świetnie spisanej powieści.
Oprócz
bardzo plastycznego języka oraz świetnie skonstruowanej fabuły, przywodzącej na
myśl wybitne gangsterskie historie, jak np. „Chłopcy z ferajny”, czy też „Dawno
temu w Ameryce”, ogromnym atutem tej książki są jej bohaterowie. Różnobarwny
zlepek ludzi pochodzących z różnych światów, tworzy wulkan emocji, którymi
przesycony jest „Synonim zła”. Autor doskonale kreuje postać Bartka. Człowieka,
w którym mieszają się pierwiastki dobra i zła. Jestem urzeczona debiutem Ivo
Vuco. To naprawdę genialny pisarz, który umiejętnie snuje swoją opowieść.
Zachęcam Was do ruszenia w sentymentalną i niebezpieczną podróż śladami
emigranta Bartka Shmidt’a.
Ocena:
6/6
Tytuł:
Synonim zła
Autor:
Ivo Vuco
Ilość
stron: 392
Wydawnictwo:
Bellona 2012
*Johann
Wolfgang Goethe
Powieść otrzymałam dzięki uprzejmości Impresariatu Artystycznego Libra
Hmmm...Dobrze się książka zapowiada z tego co piszesz. :) Nie znałam do tej pory tego autora.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym autorze, ale z tego co piszesz polski debiut zapowiada się ciekawie. Będę się rozglądać za tą książką.
OdpowiedzUsuńI ja na dniach zamierzam czytać ,,Synonim zła''. Bardzo jestem zatem ciekawa, czy moje wrażenia z tejże lektury pokryją się z twoimi.
OdpowiedzUsuńPomimo tych wszystkich pozytywów mam wrażenie, że to książka trochę nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOd dawna śledzę akcje promocyjną tej książki, dlatego mój apetyt na nią jest ogromny, a Twoja ocena dodaje tylko smaku :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się więcej niż ciekawie :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, ale brzmi nieźle.
OdpowiedzUsuńA i wreszcie recenzja tej książki! :) Brzmi naprawdę rewelacyjnie. Jestem tym bardziej zachęcona do jej kupna.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Jeśli mam być szczera, to nadaje się jedynie na opał do kominka. Poważnie, nie wiem czym się recenzentka zachwyca, bo książka to totalne dno. Recenzja chyba zrobiona na zamówienie.
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu różni ludzie na tym świecie żyją i każdy ma prawo do swojego zdania. Nigdy nie piszę na zamówienie, dlatego nie współpracuję z żadnymi wydawnictwami. Książka po prostu mi się podobała. Jako recenzentka oceniam różne książki i raczej nie boję się pisać tego co myślę. Jeśli miałabym pisać na czyjeś zamówienie to po prostu bym się nie podjęła takiego zadania, bo nie lubię wprowadzać ludzi w błąd. Jeśli twierdzisz, że książka to totalne dno i wysuwasz wniosek, że pisałam na "zamówienie" (nie wiem w jakim celu bo nikt mi za recenzje nie płaci) to chociaż bądź na tyle inteligentna, żeby podjąć polemikę i obalić moje argumenty przemawiające za tą książką.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ps. Nie uważam, jakoby współpraca z wydawnictwami świadczyła o pisaniu na zamówienie, ale każdy pewnie choć raz miał sytuację, gdzie wydawnictwo oburzone opinią zerwało współpracę - takie małe sprostowanie ;)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tym autorze ;p
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :)
Nie słyszałam i ja, ale się zainteresuję :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńMam prośbę... Jak pewnie zauważyliście jest to blog literacki... nie przebierając w słowa - W DUPIE MAM, KTO KOGO LUBI, z kim trzyma, kto oszukał bla bla bla. Zacznijcie komentować książkę, a nie ludzi z nią związanych.
OdpowiedzUsuńZwracam się też do ludzi związanych z tą książką, żeby nie robili z mojego bloga miejsca do rozwiązywania swoich problemów. Szanowne człowieki, może nie wiecie, ale jeśli angażujecie się tak bardzo osobiście w pisanie komentarzy jakie widać powyżej, to na kilometr czuć, że nie jesteście bezstronni w sprawie i zupełnie z nią nie związani...
Pozdrawiam serdecznie
czyta sie z zapartym tchem, wciąga na maxa, świetna ksiązka polecam :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie dałbym tej książce (a przynajmniej temu wydaniu) maksymalnej oceny. Zbyt poważne błędy zawiera. Szkoda, że nikt ich nie wyłapał i nie poprawił. Wtedy byłaby naprawdę świetna. A sama powieść, pomijając błędy, faktycznie wspaniała.
OdpowiedzUsuńJaja sobie robisz? Czy coś?
OdpowiedzUsuń