Peter
V. Brett zadebiutował w 2008 cyklem Trylogia
Demonów. Pierwsza książka wchodząca w jego skład nosiła tytuł Malowany Człowiek. Następna to Pustynna Włócznia a teraz nadszedł czas
na Wojnę w Blasku dnia. Już w
pierwszym tomie tej błyskotliwej trylogii fantasy czytelnicy poznają bohaterów,
których losy będą śledzić aż do końca. Tak więc jeśli komuś obce są imiona
Arlan, Leesha, Rojer czy też Jardir czym prędzej powinien nadrobić zaległości.
Natomiast tym, którzy czekają z niecierpliwością na dalsze przygody owych
śmiałków spieszę z prezentacją tego, czego mogą się oni spodziewać po pierwszym
tomie ostatniej części trylogii.
Wojna w
blasku dnia nadciąga. Mieszkańcy krainy atakowanej przez krwiożercze demony
mają tylko miesiąc na przygotowanie się do bitwy – to bardzo mało czasu a
ludność wciąż jest podzielona. Jak mają stawić czoło otchłańcom, kiedy skaczą
sobie do gardeł, a polityczne intrygi przyćmiewają im to co najważniejsze –
czyli jedność w walce o przetrwanie? Arlem, Leesha, Inevra, Rojer, Jardan – każdy
z bohaterów odgrywa szalenie ważną rolę w tych wydarzeniach. Jednak aby
dowiedzieć się jak potoczą się ich losy trzeba samemu sięgnąć po pierwszą
księgę Wojny w blasku dnia.
Świat
powieści przypomina mi nieco ten przedstawiony w niektórych książkach z serii
Forgotten Realms. Nie można jednak odmówić autorowi oryginalności. Jego
bohaterowie są szalenie intrygujący, popełniają błędy, mają swoje zmartwienia i
niejednokrotnie tylko cudem wychodzą cało z opresji. Dodatkowe napięcie wzmaga
fakt, że autor umiejętnie knuje intrygi i niejednokrotnie oddala ich
rozwiązanie tak, by czytelnik zbyt szybko nie dowiedział się, jak rozwinie się
dalej fabuła. Skrupulatnie przeciąga pewne wątki, odwracając uwagę odbiorcy
przez wprowadzanie coraz to nowych pomniejszych zdarzeń, które tylko pozornie
niewiele wnoszą do rozwoju historii.
Aby
tradycji stało się zadość, powieść podzielona jest na kilka osobnych torów,
których ostatecznym celem jest połączenie w wielki i spektakularny finał,
którego zapewne doświadczymy zapoznając się z ostatnią księgą trylogii.
Natomiast w piątym tomie cyklu Brett sięgnął po zagrywkę taktyczną, przerywając
akcję w momencie tak ważnym, że czytelnicy z pewnością nie będą mogli się
doczekać kontynuacji. Jest to paradoksalnie ogromny plus książki, gdyż takie
rozwiązanie kumuluje napięcie wywołane oczekiwaniem. I choć można narzekać, że
fabuła zostaje urwana to jednak jest to zabieg sprytny i pozwalający na
rozkoszowanie się dotychczas zdobytymi informacjami.
Muszę
przyznać, że najciekawszymi rozdziałami zawartymi w księdze pierwszej były te
opowiadające o szkoleniu Inevery. Bohaterkę poznajemy jako małoletnią
dziewczynkę, której ścieżka życia wytyczona przez Everama sprowadza ją na drogę
trudnej sztuki bycia adeptką dama’ting. Okazuje
się jednak, że jej przyszłość jest bardziej skomplikowana niż mogłaby to sobie
wyobrazić. Bohaterka dorasta na oczach
czytelników i dzięki temu mamy też szansę śledzić jej dalsze losy oraz ogromny
wkład jaki ma ona w rozwój wydarzeń i innych bohaterów. Inevera jest sprytna,
inteligentna i posiada ogromną wewnętrzną siłę, dlatego też intryguje mnie
niepewność pozycji jaką sobie wywalczyła. Zdaję sobie sprawę, z tego że
żongluje półsłówkami i niedopowiedzeniami jak wprawny cyrkowiec, jednak nie
chcę zdradzić wam zbyt wiele ciekawych informacji, które z pewnością
chcielibyście uzyskać sami sięgając po Wojnę
w blasku dnia.
Zachęcam
wszystkich miłośników do zapoznania się z powieścią prezentującą klasyczną
fantastykę. Autor naprawdę ma talent do kreowania fikcyjnego świata, a fabuła
nie raz potrafi zaskoczyć. Drobnym utrudnieniem dla czytelników, którzy
wcześniej nie mieli do czynienia z Trylogią
Demonów może być dosyć spora ilość nazw własnych, które pojawiają się w
powieści i które określają rangi i pozycje jakie zajmują bohaterowie, jednak z
czasem można samemu odkryć co właściwie znaczy jiwah, damaji, khaffit itp. Tak więc, jeśli wyczekujecie z
niecierpliwością premiery Wojny w blasku
dnia, to nie pozostaje mi nic innego tylko utwierdzić was w przekonaniu, że
naprawdę warto czekać. Jeśli natomiast pierwszy raz słyszysz o Peterze
Brett’cie i jego trylogii to zachęcam do sięgnięcia po tom pierwszy i
zapoznania się z szalenie barwnym, nieco orientalnym i brutalnym światem
rządzonym lękiem przed otchłańcami.
Ocena:
6/6
Tytuł:
Wojna w blasku dnia. Księga pierwsza
Autor:
Peter V. Brett
Cykl:
Trylogia demonów tom 5
Ilość
stron: 680
Wydawnictwo:
Fabryka słów 2013
Cena:
44,90 zł
Recenzja
ukazała się także na blogu NASZERECENZJE.
Zapraszam do zapoznania się z recenzją WOJNA W BLASKU DNIA. KSIĘGA DRUGA
Ciekawa trylogia. Polecę ją znajomemu, który lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńSkoro tak pochlebnie wyrażasz się o tej trylogii, to faktycznie musi być znakomita. Ja wprawdzie rzadko sięgam po fantastkę, ale jak tylko będę chciała to zmienić, to zapewne poszukam ,,Wojnę w Blasku dnia''.
OdpowiedzUsuńWcześniejszych tomów nie czytałam, ale ten tak i myślę, że zapoznam się z całym cyklem.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę ksiażkę :)
OdpowiedzUsuń