Pierwsze skojarzenie jakie nasunęło mi się na myśl po skończeniu lektury Cudów i Dziwów Mistrza Haxerlina to dwie postacie literackie. Mianowicie Arivald – czarodziej z Wybrzeża z powieści Jacka Piekary Ani słowa prawdy oraz Ricewind, bohater kilku książek Terry'ego Pratchetta. Wydaje mi się, że Haxerlin z powodzeniem mógłby stanowić wypadkową połączenia tych dwóch bohaterów – choć z pewnością więcej ma z tego drugiego. Z kolei więcej wspólnego z powieścią Jacka Piekary można znaleźć na poziomie treści, ponieważ na obydwa tytuły składają się opowiadania, które są poukładane chronologiczne i czasem wydarzenia z jednych historii rozchodzą się echem w kolejnych. Muszę przyznać, że pierwsza powieść Jacka Wróbla, czyli Cuda i Dziwy, już po przeczytaniu przeze mnie kilku pierwszych stron trafiła na półkę z książkami ulubionymi wraz z wyżej wymienionymi pozycjami. I już samo zestawienie nazwiska debiutującego autora obok takich pisarzy jak Pratchett czy Piekara powinno być najlepszą rekomendacją, ale Cuda i Dziwy to jedna z tych książek, o których chce się pisać.
Mistrz Haxerlin jest tak samo cudaczny i dziwaczny jak jego obwoźny straganik z kuriozami. Teoretycznie Haxerlin jest czarodziejem, praktycznie jest drobnym oszustem, który wywącha wszędzie dobry interes, jednak nigdy nie udaje mu się wypatrzyć kłopotów, które zazwyczaj za owym interesem podążają. Każde opowiadanie zawarte w książce prezentuje inną przygodę. Raz nasz bohater będzie musiał odbić pewną urodziwą nimfę, innym razem zmierzy się z zombie-opatem, podczas przemytu nielegalnych środków odurzających zostanie wplątany w dziwną historię z jeszcze dziwniejszą kurtyzaną, a innym razem będzie podróżował z demonem zamkniętym w ciele dziecka.
Powyższe opowiadania mogłyby być zwyczajnymi historyjkami, gdyby nie fantastyczne pióro Wróbla oraz jego niebywałe poczucie humoru, które idealnie wpasowuje się w moje. Na dodatek celowość pewnych dowcipnych komentarzy, dialogów czy też sytuacji jest widoczna na pierwszy rzut oka – autor próbuje w ten sposób przekazać czytelnikom swoje poglądy na temat kondycji istoty człowieczeństwa, a przede wszystkim ludzkiej natury. Są to osądy smutne, ale jak już wspomniałam, przedstawienie ich w żartobliwy i lekki sposób, pozwala na refleksję, ale zapobiega pogrążeniu się w czarnych myślach. Osadzenie fabuły w quasi-średniowiecznym świecie fantasy pozwoliło mu z kolei na puszczenie wodzy fantazji i urozmaicenie żywota swojego bohatera, choć jestem pewna, że Cuda i Dziwy mogłyby z powodzeniem funkcjonować w pozbawionym magii świecie, bowiem ludzie zawsze będą jej poszukiwać.
Jacek Wróbel to dobrze rokujący twórca literacki – ma doskonały warsztat, umiejętnie rozwija akcję, ale nie zapomina też o prezentowaniu wyglądu świata, w którym osadza swoje opowieści. Jego zbiór opowiadań składa się z osobnych historii, ale fakt, że potrafi je łączyć nie tylko postacią głównego bohatera pozwala domyślać się, że równie dobrze poszłoby mu z napisaniem typowej powieści z bardziej rozbudowaną fabułą i mnogością wątków.
Mistrz Haxerlin jest tak samo cudaczny i dziwaczny jak jego obwoźny straganik z kuriozami. Teoretycznie Haxerlin jest czarodziejem, praktycznie jest drobnym oszustem, który wywącha wszędzie dobry interes, jednak nigdy nie udaje mu się wypatrzyć kłopotów, które zazwyczaj za owym interesem podążają. Każde opowiadanie zawarte w książce prezentuje inną przygodę. Raz nasz bohater będzie musiał odbić pewną urodziwą nimfę, innym razem zmierzy się z zombie-opatem, podczas przemytu nielegalnych środków odurzających zostanie wplątany w dziwną historię z jeszcze dziwniejszą kurtyzaną, a innym razem będzie podróżował z demonem zamkniętym w ciele dziecka.
Powyższe opowiadania mogłyby być zwyczajnymi historyjkami, gdyby nie fantastyczne pióro Wróbla oraz jego niebywałe poczucie humoru, które idealnie wpasowuje się w moje. Na dodatek celowość pewnych dowcipnych komentarzy, dialogów czy też sytuacji jest widoczna na pierwszy rzut oka – autor próbuje w ten sposób przekazać czytelnikom swoje poglądy na temat kondycji istoty człowieczeństwa, a przede wszystkim ludzkiej natury. Są to osądy smutne, ale jak już wspomniałam, przedstawienie ich w żartobliwy i lekki sposób, pozwala na refleksję, ale zapobiega pogrążeniu się w czarnych myślach. Osadzenie fabuły w quasi-średniowiecznym świecie fantasy pozwoliło mu z kolei na puszczenie wodzy fantazji i urozmaicenie żywota swojego bohatera, choć jestem pewna, że Cuda i Dziwy mogłyby z powodzeniem funkcjonować w pozbawionym magii świecie, bowiem ludzie zawsze będą jej poszukiwać.
Jacek Wróbel to dobrze rokujący twórca literacki – ma doskonały warsztat, umiejętnie rozwija akcję, ale nie zapomina też o prezentowaniu wyglądu świata, w którym osadza swoje opowieści. Jego zbiór opowiadań składa się z osobnych historii, ale fakt, że potrafi je łączyć nie tylko postacią głównego bohatera pozwala domyślać się, że równie dobrze poszłoby mu z napisaniem typowej powieści z bardziej rozbudowaną fabułą i mnogością wątków.
NA PLUS:
+ lekki język
+ ciekawy bohater
+ choć są to opowiadania, to jednak istnieje między nimi szczątkowa ciągłość fabularna
NA MINUS:
- może nieco zbyt duże podobieństwo do innych bohaterów literackich
OCENA: 5/6
Tytuł: Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina
Autor: Jacek Wróbel
Wydawnictwo: Genius Creations 2015
Liczba stron: 375
Gatunek: Opowiadania/Fantastyka
Cena: 39,99 zł
Autor: Jacek Wróbel
Wydawnictwo: Genius Creations 2015
Liczba stron: 375
Gatunek: Opowiadania/Fantastyka
Cena: 39,99 zł
Recenzja została opublikowana na portalu PARADOKS.