31 marca 2012

Dariusz Doliński - Darkar: Poświęcenie

„Darkar:Poświęcenie” to pierwsza część trylogii opowiadającej o losach młodego mężczyzny Darkara. Jest to też debiut literacki Dariusza Dolińskiego. Dobry to debiut, jednak nie najlepszy. Sama nie wiem, czy więcej uwag mam do autora, czy też do wydawcy, gdyż niewątpliwie powieść ta ma pewne braki.

Darkar to mężczyzna, który całe życie próbował uniknąć przeznaczenia, które, jak to bywa, jest nie do uniknięcia. Wszystko co działo się w jego życiu, krok po kroku prowadziło go do miejsca, które było mu pisane. I tak oto pewnego dnia, ścieżka jego życia splata się z losem pewnego sympatycznego Niziołka, w którego rękach spoczywają losy świata. Od tej pory, Ci dwaj druhowie, będą podróżować razem, poznają radości i łzy, ból oraz strach i nieubłaganie będą zmierzać do końca swej drogi, by wypełniło się, jak to miało miejsce w greckich tragediach, ich przeznaczenie. Będą musieli stawić czoła wielu wrogom, lecz poznają też prawdziwych przyjaciół oraz zmienią losy wszystkich żyjących w ich świecie istot.

Autor miał bardzo ciekawy pomysł na swoją historię. Po mimo tego, że wyraźnie widać skąd czerpał inspiracje np. Biblia, Tolkien, to jednak potrafił przemienić je na własną modłę, tak by nie raziły w oczy i budowały całkowicie nową opowieść. Świat, jaki zbudował Pan Doliński, jest barwny, jednak troszkę ubogi, chociaż na jego obronę mogę powiedzieć, że rządzi się on własnymi prawami i jest skonstruowany logicznie. Natomiast gorzej z bohaterami. Zabrakło mi trochę większego wgłębienia się w psychikę postaci. Nie można też nie zauważyć pewnych schematów, na których byli oni budowani, np. naiwny i zabawny Niziołek, waleczna i nienawidząca swego pochodzenia pół-wampirzyca. Sprawiło to, iż bohaterowie stali się statystami tej powieści. Choć muszę przyznać, że w ostatnim rozdziale relacje między nimi zaczęły nabierać rumieńców. Autor nadał im pewnych indywidualnych cech i odszedł od tych schematycznych cech.

Wielka bura, natomiast należy się wydawnictwu Poligraf. Strona edytorska powieści leży i kwiczy. Dialogi są miałkie i sztuczne, dlatego, że nikt nie zwrócił uwagi na poprawny szyk słów w zdaniach. Mam wrażenie, że wydawnictwu nie chciało się popełnić żadnej korekty względem „Darkara” i właśnie to sprawia, że powieść staje się bardzo nierówna. Z jednej strony czytelnik dostaje bardzo ciekawą historię, którą zabija fatalna warstwa językowa. Właśnie poprzez korektę, a raczej jej brak, powieść „Darkar:Poświecenie”, staje się trudna w odbiorze.

Nie mniej jednak uważam, że jest to interesujący debiut, który może przypaść do gustu czytelnikom nie mającym doświadczenia w literaturze fantastycznej. Jest to dobry materiał, nadający się na rozpoczęcie przygody z fantastyką, gdyż bardziej zaznajomieni z tym gatunkiem odbiorcy mogą zauważyć braki, które powieść posiada, a przez to stracą całą radość, jaką innym ta lektura może przynieść.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć autorowi dalszego rozwoju, równie świetnych, jak ten, pomysłów oraz większego szczęścia w wyborze wydawcy.

Moja ocena: 3+/6

Autor: Dariusz Doliński
Tytuł: Darkar:Poświęcenie
Wydawnictwo: Poligraf 2010
Ilość stron: 224
Książkę otrzymałam od autora, serdecznie za nią dziękuję.

28 marca 2012

Carrie Ryan - Śmiercionośne fale

Carrie Ryan jest świeżo upieczoną pisarką. Ma na koncie dopiero dwie książki, które już stały się światowymi bestsellerami. Cykl „Las zębów i rąk” zakłada zaistnienie trzech powieści i moim zdaniem, już teraz mogę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych serii literackich ostatnich lat. Dawno nic nie ucieszyło mnie tak bardzo, jak perspektywa powrotu na ścieżki otoczone lasem zębów i rąk, możliwość podróżowania z bohaterami od wioski do wioski, w otoczeniu jęków i zawodzeń Nieuświęconych, rozbudzenia w sobie tych emocji, które czułam odkrywając ten świat po raz pierwszy.

Gabry jest nastolatką, mieszka w miasteczku o nazwie Vista, chronionym z jednej strony przez barierę z drugiej przez ocean. Ma przyjaciół, marzenia, pragnienia i całe życie przed sobą. Jednak, jedna feralna decyzja, jeden krok w nieznane, zmienia wszystko w jej życiu. Wraz z grupą przyjaciół, bohaterka postanawia udać się poza granice miasteczka i poza barierę. Ta krótka wycieczka niesie za sobą długotrwałe konsekwencje dla niej, jej matki Mary oraz dla miasteczka, w którym żyją. W zasadzie mogłabym opowiedzieć Wam więcej, ale nie chce zdradzać zbyt wielu tajemnic. Musicie wiedzieć tylko tyle, że wraz z bohaterami „Śmiertelnych fal”, znów wyruszymy w podróż przez las zębów i rąk, spotkamy starych bohaterów, poznamy nowych, odwiedzimy też miejsce, w którym zaczęła się ta cała przygoda.

Niesamowicie było znów odnaleźć się na dawnym szlaku wędrówki, którą wcześniej podjęła Mary. Teraz jej śladami podąża Gabrielle. Ona także poszukuje na tej drodze swego miejsca w świecie, ona także próbuje tutaj zrozumieć siebie i ostatecznie to ona postanawia udowodnić, że na tym świecie istnieje coś więcej niż Mudo (Nieuświęceni) i Ci, których chcą oni pożreć. Jak już wspomniałam bohaterka wprowadza nowych bohaterów, ale nie rozstaje się ze starymi.

Rzecz dzieje się kilka być może kilkanaście lat po wydarzeniach zawartych w pierwszym tomie. Mary zdążyła już stać się dojrzałą kobietą, jednak jej postać schodzi na dalszy plan, na rzecz nieśmiałej i zagubionej Gabrielle, która w niewielkim stopniu przypomina Mary z poprzedniego tomu. Jednak w tej powieści drogi, każdy przejdzie jakąś przemianę i dla każdego, jego własny osobisty świat ulegnie przewartościowaniu, nawet dla Ciebie, Drogi Czytelniku.

„Śmiercionośne fale” jako drugi tom cyklu, wcale mnie nie rozczarowały. Uważam, że powieść ta może nie jest lepsza od poprzedniczki, ale zdecydowanie trzyma jej wysoki poziom. Nie żałuję ani chwili spędzonej przy tej lekturze i z czystym sumieniem przyznaje, że ostatnio żadna książka nie wywołała we mnie takich emocji. Po prostu wtopiłam się w mroczny świat pełen głodnych zombie. Autorka świetnie odzwierciedla nastroje bohaterów, doskonale oddaje ich uczucia, a do tego bardzo wyraźnie stworzyła dla nich tło, czyli cały świat, w którym owa historia się dzieje.

Jestem przekonana, że powieść ta jest w stanie trafić do serca każdego czytelnika. Polecam, więc z czystym sumieniem, jedną z najlepszych książek o ludziach, zombie, miłości i życiu, jaką do tej pory miałam okazję przeczytać.

Moja ocena: 6/6

Autorka: Carrie Ryan
Tytuł: Śmiercionośne fale II tom cyklu Las zębów i rąk
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc 2012
Ilość stron: 450

23 marca 2012

Krystyna Kofta - Jak zdobyć, utrzymać i porzucić mężczyznę.

"Jakich poradników czytać nie należy, czyli o tym, że czasem warto po prostu słuchać głosu rozsądku lub przyjaciół"

Czy można, w jednej książce, zebrać wszelkie zasady rządzące związkami między ludzkimi? Możliwym jest poznanie cudownego remedium, na wszystkie kłopoty między zakochanymi? W końcu, prawdopodobne jest absolutne przyswojenie wiedzy potrzebnej do stosowania tych rad w realnym życiu? Wydaje mi się, że nie jest to osiągalne, ale po przeczytaniu książki "Jak zdobyć, utrzymać i porzucić mężczyznę", nabrałam przekonania, że właśnie to usilnie próbowała zrobić autorka.

Krystyna Kofta jest znaną autorką książek i felietonistką, udzielającą się w wielu pismach. Rzekomo, jej powieści czyta się lekko i szybko, jednak nie udało mi się tego zauważyć przy tej pozycji. Pisarka postanowiła w swoim tytule ująć tematykę dosyć szeroko, tak aby i Panów skusić do sięgnięcia po ten tytuł. Jednak właśnie dlatego, że Pani Krystyna postanowiła napisać o wszystkim, nabrałam wrażenia, że jednak napisał o niczym. Poza tym, sposób w jaki książka jest skonstruowana i styl sprawiają, iż "Jak zdobyć..." stało się dla mnie pozycją "nie do przejścia". Długo namęczyłam się, zanim dobrnęłam do ostatniej strony, a efektem finalnym lektury była myśl: "dla kogo w sumie jest ten poradnik, czy to coś?". Spodziewałam się dowcipu, ironii i dużej dawki dystansu do wszystkiego co opisuje kontakty między zakochanymi osobnikami, jednak srogo się zawiodłam.

Oczywiście, można znaleźć w tej lekturze pewne uniwersalne prawdy, jakie można odnieść, na każdym etapie życia i w prawie każdym przypadku, jednak jak na 304 strony, na których autorka rozwodzi się na temat miłości, nienawiści itd. jest tego stanowczo za mało. Zresztą sama nie zgadzam się z kilkoma założeniami, przedstawionymi w tej książce i obawiam się, że znajdzie się wiele takich kobiet, które uznają, że autorka nie ma racji. Jedyne co mnie urzekło w "Jak zdobyć..." to wydanie. Wydawnictwo W.A.B. postarało się o to, by lektura przyciągała wzrok.

Nie jestem w stanie powiedzieć ani dla kogo ani tak naprawdę o czym dokładnie jest to książka. Jeśli, więc szukasz poradnika, jak poradzić sobie z mężczyzną w swoim domu to lepiej spotkaj się z przyjaciółkami i posłuchaj ich - z reguły wystarczy jakiś obiektywny rzut oka osoby stojącej z boku, aby dotrzeć do tego, gdzie tkwi problem. Sęk w tym, że ludzie nie lubią słuchać i przyznawać innym rację - a już na pewno nie zakochani ludzie. Natomiast, jeżeli naprawdę nie masz wyjścia i musisz coś przeczytać, to myślę, że na rynku literackim istnieje wiele pozycji dużo ciekawszych od tej.

Moja ocena: 2/6

Autor: Krystyna Kofta
Tytuł: Jak zdobyć, utrzymać i porzucić mężczyznę
Wydawnictwo: W.A.B. 2011
Ilość stron: 304

Książkę przeczytałam i zrecenzowałam dla portalu DUŻEKA, serdecznie dziękuję.

12 marca 2012

Kenneth B. Andersen - Śmierć w pigułce


"Piekielna rewolucja, czyli o tym, że w piekle zaczyna się wojna.”


Filip Engell ma chyba monopol na umieranie. Ostatnio, kiedy Mortimer ściągnął go do piekieł, okazało się, że ktoś skradł szalenie ważne narzędzie pracy Pana życia i śmierci, i nikt inny, jak tylko Filip mógł je odzyskać. Jednak tym razem sprawa wygląda zupełnie inaczej. Bohater trafia do piekła na własne życzenie, a raczej z poczucia obowiązku, wobec swojego kolegi Sorena, który trafił tam z jego winy. A może jednak ten splot wydarzeń nie był dziełem przypadku? Czy ktoś znowu dybie na Filipa?

„Śmierć w pigułce” to kolejna część przygód diabelskiego aniołka. Tym razem wyrusza on w podróż po Piekle, Edenie i Hadesie w poszukiwaniu Sorena, który niechcący łyknął tytułową pigułkę śmierci i się zagubił. Odkrywa też, iż od jego ostatniej wizyty wiele się zmieniło w Piekle. Lucyfer odebrał diabłom nieśmiertelność, a decyzja ta okazała się brzemienna w skutkach. Wielu z nich się zbuntowało i wybrało życie poza piekielnymi murami. Czy nadchodzi rewolucja? Co stało się z Azielem? Gdzie podział się Soren? Ostatecznie, co stanie się z Filipem? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w najnowszej książce Andersena.

Jak zwykle, zostałam oczarowana światem przedstawionym przez autora. Książka trzyma poziom swoich poprzedniczek, a dodatkowo wnosi wiele świeżości i nowych miejsc czy postaci. Powieść zdecydowanie ewoluowała na poziomie dowcipu. Raz za razem, pewne zdarzenia lub też zdania sprawiały, iż na mej twarzy pojawiał się uśmiech. Pod tym względem „Pigułka śmierci” góruje nad poprzednimi tomami cyklu „Wielka wojna diabłów”. Niesamowite zakończenie tej pozycji, daje świetny wstęp do ostatniej książki pod tytułem „Zły anioł”. Wydawnictwo Jaguar, włożyło naprawdę dużo pracy w wydanie wszystkich książek z tej sagi. Nie zauważyłam żadnych błędów a okładka jak zwykle ma odpowiedni klimat i cieszy oko. Pozostaje mi tylko czekać na część ostatnią a Was zachęcić serdecznie byście sięgnęli do tej powieści.

Moja ocena: 5/6

Autor: Kenneth B. Andersen
Tytuł: „Pigułka śmierci”
Cykl: „Wielka wojna diabłów” tom 3
Wydawnictwo: Jaguar 2011


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję portalowi KOSTNICA.

Michael J. Sullivan - Królewska krew. Wieża elfów

"Czasem podążanie przetartymi szlakami się opłaca"

Powieść "Królewska krew. Wieża elfów" to tak naprawdę dwie książki tego samego autora ubrane w jedną szatę graficzną. Michael J. Sullivan zadebiutował na literackim rynku w 2008 roku właśnie "Królewską krwią" - tak powstał sześciotomowy cykl, którego bohaterami są dwaj złodzieje, Hadrian i Royce. Wydawnictwo Prószyński i S-ka postanowiło jednak nie dzielić włosa na czworo i wydali dwa pierwsze tomy w jednym, co samo w sobie jest zabiegiem dosyć niespotykanym. Już na wstępie muszę przyznać, że nie zrobiło to na mnie dobrego wrażenia, przede wszystkim poprzez przeskok w wydarzeniach, ale o tym za chwilę.

Riyira to duet dwóch młodych złodziejów, którzy w swoim fachu nie mają sobie równych. Mówi się, iż są oni w stanie ukraść wszystko, a przy tym są szalenie niebezpieczni i nikt nie powinien im wchodzić w drogę. Przekonuje się o tym pewna banda łotrów napadająca na podróżnych. Bohaterowie wychodzą z tego starcia bez szwanku tylko po to, by kilka godzin później wpaść w pułapkę, wydawałoby się, bez wyjścia. Jednak, co ma wisieć nie utonie i mimo tego, iż dwaj łotrzykowie zostają oskarżeni o królobójstwo i skazani na śmierć, to udaje im się zbiec. Oczywiście, nie wszystko jest takie proste, gdyż po pierwsze w ucieczce pomaga im sama córka zabitego króla, po drugie ucieczka ta jest warunkowana tym, iż zgodzą się oni podjąć pewnej niebezpiecznej misji. I tak wybierając mniejsze zło, Hadrian, Royce i książę wyruszają w podróż po odpowiedź na pytanie: "kto naprawdę zabił króla?".

Wydarzenia zawarte w "Wieży elfów" dzieją się dwa lata po tych zawartych w tomie pierwszym. Bohaterowie stają się słynni w wielu królestwach. Nieoczekiwanie dla nich samych, ktoś wyrusza ich śladem bynajmniej nie po to by ich dopaść - pewna młoda dziewczyna potrzebuje pomocy, a że w całą sprawę wmieszani są osobnicy, którzy niezmiernie interesują parę złodziejów, godzą się oni by przyjąć zlecenie, które wcale nie jest proste. Otóż, na terenach granicznych ziem ludzkich i ziem elfów grasuje bestia, która zabiła wiele osób w tym, prawie całą rodzinę zleceniodawczyni. Złodzieje mają odnaleźć miecz ukryty w wieży elfów, a następnie oddać go ojcu dziewczyny... okazuje się jednak, że to dopiero czubek góry lodowej.

Jak już wspomniałam umieszczenie dwóch dosyć odrębnych historii w jednym tomie potrafi wpłynąć na odbiór powieści, szczególnie kiedy umysł usilnie twierdzi, że to całość. Tak więc, o ile pierwszy tom wyszedł z konfrontacji ze mną zwycięską ręką, o tyle drugi był tak od pierwszego różny, że niestety wydał mi się nudny. W "Królewskiej krwi" autor pokusił się o typowy łotrzykowski charakter historii. Zbudował powieść fantastyczną na starych i utartych schematach, jednak na tyle dobrze, iż jest ona w stanie wywołać na twarzy uśmiech i wzbudzić zainteresowanie. Główni bohaterowie są sympatyczni i mimo tego jakim fachem się parają, są w stanie wzbudzić pozytywne emocje. Ciekawym zabiegiem jest wysuwanie na bliższy plan postaci, wydawać by się mogło, drugoplanowych. Dzięki temu bardziej wtapiamy się w świat wykreowany przez Sullivana. Druga część powieści, czyli "Wieża elfów", zwalnia niestety tempo, a do tego jest dłuższa i wydarzenia są bardziej porozciągane, przez co można odnieść wrażenie, iż przedstawiona historia jest rozlazła. Nie jestem zwolenniczką grubych tomisk i w zasadzie właśnie wydanie dwóch powieści w jednym tomie jest moim największym zastrzeżeniem względem tej lektury. Myślę, że "Wieża elfów" zyskałaby więcej, gdyby została wydana osobno. Mimo wszystko, uważam jednak, że "Królewska krew. Wieża elfów" to powieść trzymająca poziom i godna polecenia.

Moja ocena: 4/6

Autor: Michael J. Sullivan
Tytuł: Królewska krew. Wieża elfów
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2011

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję portalowi PARADOKS.

05 marca 2012

Santiago Posteguillo - Africanus. Syn konsula

„Syn konsula” to pierwszy tom powieści należącej do trylogii Santiago Posteguillo. Autor ten podjął się nie lada wyzwania, bowiem wziął na świecznik żywot jednego z najsłynniejszych wodzów w dziejach świata i późniejszego pogromcy Kartaginy, Publiusza Korneliusza Scypiona, zwanego „Africanusem”. Postanowił też przybliżyć czytelnikom dosyć burzliwy okres w dziejach Rzymu. Okres, który stanowił swoiste „być albo nie być” dla tego pięknego miasta. I choć dzieje konfliktu między Rzymem a Kartaginą są podręcznikowo wykładane już w szkole podstawowej to być może dawno ta historia nie była tak żywa i dynamiczna jak teraz, dzięki książce „Africanus. Syn konsula”.

Czytając wcześniej dosyć pochlebne opinie o tej powieści zrobiłam coś czego robić nie powinnam, mianowicie nastawiłam się na konkretne emocje jakich oczekiwałam po zapoznaniu się z tą lekturą. Właśnie przez to nadziałam się na dosyć duże rozczarowanie. Wprawdzie historia jest opisana skrupulatnie i z pomysłem, jednak wydaje mi się, że autor zbytnio skupił się na szczegółach i suchych faktach, przez co powieści brakło polotu i lekkości. Ileż można czytać o tym jak żyło się w starożytnym Rzymie? Przecież wszystko to można doskonale przyswoić wertując kilka sztandarowych podręczników do historii. Gdy udało mi się już zagłębić w treść i zaczęłam odczuwać emocje towarzyszące postaciom, nagle autor wpadał na pomysł żeby skrupulatnie wymienić każdą z broni jaką władało ówczesne wojsko, lub też krok po kroku prześledzić tradycyjne święta lub obrzędy rzymskie.

Jedynym ciekawym zabiegiem jest ukazanie rzymsko-kartagińskiego konfliktu z kilku perspektyw, mianowicie tytułowego bohatera, słynnego Hannibala i Tytusa Makcjusza, czyli późniejszego Plauta. Jednakże i to ma swoje minusy, gdyż autor przeskakuje dosyć dużymi susami nie tylko z bohatera na bohatera ale także w czasie. Jednakże pozwala czytelnikowi na swobodną obserwacje wydarzeń i nie poddaje ich ocenie przez co można wyrobić sobie własną opinie.

Muszę przyznać, że chociaż uwielbiam powieści historyczne w tej zabrakło mi pewnej iskry tak potrzebnej do zdmuchnięcia kurzu z wydarzeń dziejących się wiele wieków temu. Jednak, jeśli ktoś ma ochotę dogłębnie poznać świat, politykę oraz obrzędy jakie panowały w Rzymie za czasów wojny rzymsko-kartagińskiej to polecam.

Moja ocena: 3+/6

Autor: Santiago Posteguillo
Tytuł: Africanus. Syn konsula
Wydawnictwo: Esprit 2011
Ilość stron: 450
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję portalowi DUŻEKA.

Sesja

Nie było mnie tu milion lat świetlnych, ale już po wszystkim, choć zimowa kampania sesjowa była bardzo brutalna i wycisnęła ze mnie ostatnie soki, to już koniec. Od dziś powinnam pojawiać się na swoim blogu i na waszych z taką samą częstotliwością jak ponad miesiąc temu. Tak więc, witam siebie wśród żywych :D
Pozdrawiam!