30 stycznia 2012

Raymond E. Feist, Janny Wurts - Sługa Imperium

„O miłości, trudnych wyborach i politycznych intrygach, czyli Sługa Imperium w pełnej krasie”


Pamiętacie Marę? Dziewczynę, która szybko musiała dorosnąć po tym jak intryganci zabili jej ojca i brata, a ona musiała stanąć na czele swojego rodu? W pierwszym tomie pod tytułem Córka Imperium Mara pokonała wiele przeciwności losu, doznała mnóstwa upokorzeń ze strony swego brutalnego męża, zaskarbiła sobie serca wygnanych wojowników oraz doprowadziła do przelewu krwi wśród wrogów rodu Acoma. Przed nami kolejny tom przygód dzielnej dziewczyny.

Sługa Imperium rozpoczyna się praktycznie bezpośrednio po wydarzeniach z Córki Imperium. Lord Jingu Minwanabi nie żyje, a miejsce na czele rodu zajmuje jego syn Dresio, który poprzysięga krwawą zemstę na Lady Acoma i jej rodzie. Mara choć zdobywa coraz większe wpływy w Imperium Tsuranuanni, zdaje sobie sprawę z tego, iż jej sytuacja nie jest pewna. Mara-Anni decyduje się na zakup grupy barbarzyńskich niewolników, którzy swoim zachowaniem wzbudzają w niej irytację, ale i fascynację. Okazuje się, że jest wśród nich jeden, który nie tylko otworzy dziewczynie oczy na otaczający ją świat, ale także ocali życie... i skradnie serce. Jednak Lady Acomie nie będzie długo dane cieszyć się szczęściem. Mara będzie musiała walczyć o życie swoje i swoich bliskich z następcami rodu Minwanabi. Do tego w Imperium nastąpi przewrót, a bohaterka odegra w nim ważną rolę.

Charakter Mary jest zbudowany bardzo kunsztownie i szczegółowo, jest to w pełni wielowymiarowa postać. Wydawało by się, iż bohaterka nie zdoła się zmienić już bardziej niż dało się to zaobserwować w Córce Imperium, jednak spotykamy się z bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Kolejnym smaczkiem jest postać Kevina – barbarzyńcy z Midkemii – o dziwo autorzy popełnili tutaj rzecz niesłychaną: otóż, poglądy głównej bohaterki są nam bardziej obce niż bohatera drugoplanowego, jednak uważam taki zabieg za bardzo interesujący. Natomiast świat przedstawiony jest o wiele bogatszy niż w poprzednim tomie. Pojawia się więcej rodów, więcej nazwisk, więcej miejsc i choć może to wprowadzić chaos, to jednak kiedy już się z nim uporamy, zauważamy jak piękne i wielowarstwowe jest Imperium i światy go otaczające. Również intryga, jaką stworzyli autorzy, jest na najwyższym poziomie i wzbudza wiele emocji. Opisy walk i krajobrazów, fantastyczne postaci, delikatne zależności między rodami i sama Rozgrywka Rady, wszystko to składa się na niesamowicie dobrze zbudowaną fabułę.

Muszę przyznać, że przeczytanie kilku pierwszych rozdziałów sprawiło, że żołądek zawiązał mi się na supeł. Zaczęłam się martwić o rozwój wydarzeń. Ba! Przez sekundę pomyślałam nawet, że być może Feist i Wurts opadli z sił i drugi tom jest słabszy niż pierwszy. Jednak to była tylko chwila, a później cały ten strach został mi wynagrodzony ze zdwojona siłą, dzięki fascynującemu rozwojowi wydarzeń. Polecam wszystkim kochającym prawdziwą fantastykę, by zapoznali się z Córką Imperium, a następnie dali się porwać kolejnemu tomowi przygód jakim jest Sługa Imperium.


Moja ocena: 5/6

Tytuł: Sługa Imperium
Autor: Raymond E. Feist, Janny Wurts
Trylogia: Imperium (tom II)
Wydawnictwo: Rebis 2011

Książkę otrzymałam od i zrecenzowałam dla portalu Paradoks, serdecznie dziękuję!

24 stycznia 2012

Opowiadanie # 1 | Sesja

No i stało się. Dopadła mnie sesja, tak więc styczeń i połowa lutego miną raczej pod znakiem pustek na moim blogu. Natomiast później postaram się wrócić ze zdwojoną siłą. 
Na razie mam dla was "Smaczny kąsek", czyli moje opowiadanie, które ukazało się w ostatnim numerze Grabarza Polskiego.
Pozdrawiam!


"Smaczny kąsek"

Małgorzata leżała na łóżku i rozmyślała. Płakać przestała już kilka lat temu. Teraz jedynie leżała na poduszkach i tępo wpatrywała się w sufit, podczas gdy w jej głowie kłębiły się myśli. Już od jakiegoś czasu klarowało się w niej pragnienie opuszczenia tego starego cepa. Nie mogła znieść tego, że tak zmarnowała swoje życie. Liczne siniaki i blizny znaczyły jej piękne, posągowe ciało. Była wysoką blondynką o skandynawskiej urodzie i do dziś pluła sobie w brodę, że nie słuchała rad bliskich, którzy mówili, że źle skończy z Sebastianem. Nie mieli dzieci, mogła spokojnie opuścić ten dom nawet dziś, jednak paraliżował ją strach. Niemniej jednak pewnego dnia to zrobi – odejdzie i znajdzie szczęście, gdzieś daleko od tego brutala zwanego jej mężem. Oby tylko nie podjęła tej decyzji zbyt późno...
                                              
* * *

Za długo czekałem! To zaczyna następować – najpierw drgawki i wymioty, później wiotczenie kończyn, aż w końcu skóra stanie się miękka i zacznie płatami odpadać, a moja prawdziwa twarz ujrzy światło dzienne. Nie mam już siły, leżę w wygodnym łóżku i wiem, że za chwilę wróci Agnieszka i będzie już za późno. Kim jestem? Nie wiem. Nie mam stuprocentowej pewności. Wiem tylko, że moja historia sięga zamierzchłych czasów. Czasów, kiedy ludzi nie było jeszcze na ziemi, a jej panami byli tacy jak ja. Chyba był Bóg i chyba byliśmy jego ukochanymi dziećmi. Wolnymi od wszelkich namiętności rządzących obecnym światem. Nie znam już tej odległej historii, nie pamiętam nawet, kiedy zaczęliśmy się stawać tym, czym jesteśmy. Wiem tyle – najpierw byliśmy my, później zjawili się ludzie, z całą tą swoją pożądliwością, z namiętnościami, gniewem, miłością, pychą... Zafascynowali nas, zazdrościliśmy im i choć Bóg kazał nam żyć wspólnie na jednej Ziemi, to zaczęliśmy pożądać ludzi i ich emocji. Nie wiem, kiedy pierwszy z nas popełnił grzech śmiertelny i spróbował zakazanego owocu, jakim był człowiek, ale ten właśnie dzień zaważył na naszych losach. Wtedy to odebrano nam przywilej nieśmiertelności i skazano nas na wieczną tułaczkę, byśmy trwali poganiani biczem naszych własnych pragnień, dopóki one nas nie zabiją. Teraz musimy ukrywać się wśród ludzi, choć i tak przetrwali tylko nieliczni z nas. Jesteśmy narkomanami, a ja właśnie przechodzę odwyk, chociaż wiem, że długo tak nie wytrzymam i wkrótce wyruszę upolować kolejną ofiarę.


Zaczyna się. Konwulsje obezwładniają moje ciało. Trwa to około trzydziestu minut. Kiedy kończę, opadam na łóżko, ciężko dysząc. Czuję, jak sie zmieniam. Słyszę klucz w drzwiach, zrywam się z łóżka w sypialni, podchodzę do lustra, przeglądam się i próbuję rozprostować błoniaste skrzydła, które wybiły się przez skórę ponad łopatkami. Agnieszka zaczyna krzątać się po mieszkaniu, słyszę jej kroki zza zamkniętych drzwi sypialni. Pokochałem tę dziewczynę miłością znaną tylko nam – zachłanną, chciwą, złą i głodną. Karmiłem ją tym uczuciem, a ona stawała się dla mnie słodka i soczysta. Ale przegiąłem, nie mogłem opanować chęci, by pograć w tę grę jeszcze trochę, by jeszcze przez pewien czas rozkoszować się tym, co mi oferowała. Kwitła miłością tak czystą, a ja pożerałem powoli jej energię i ją samą, jednak zwlekałem i skutki widać teraz w lustrze. Ból powoli mija, wiem, że zaraz wejdzie i zobaczy mnie, jednak nie mogę uciec – chcę jeszcze raz zobaczyć jej oczy.

Nie wiem, co się stało po tym, jak weszła do pokoju, spanikowany wyrwałem się od razu do okna i wyskoczyłem, widziałem tylko jej oczy, a w nich paniczny strach, który nasycił mnie goryczą. Cholerny idiota ze mnie – gdybym nie zwlekał, mógłbym teraz rozsmakowywać się w jej nektarze życia, a później być nią, a tak dostałem na odchodne łyżkę dziegciu. Żeby mi w gardle ta „ość” nie stanęła – tfu! Lepsze to jednak, niż gdybym miał ją pożreć taką wystraszoną – to jak złoty strzał dla narkomana. Muszę być bardziej ostrożny, szybciej reagować, kiedy widzę, że emocje w moich ludziach sięgają zenitu, wtedy właśnie muszę zabierać się do pracy. Teraz będę miał problem, będę musiał pożywić się jakimś pijakiem, który, mam nadzieję, nie rozróżni karnawałowej maski od mojego karykaturalnego oblicza. Później, kiedy już będę miał jego ciało, jakimś trafem może poderwę w barze striptizerkę i z nią uda mi się zrobić to samo. Musze szybko wyjść z tych slumsów, bo zabiją mnie te obrzydliwe emocje, muszę znaleźć kogoś czystego, ale nikogo takiego nie upoluję, wyglądając jak połączenie czarta i Freddy’ego Krugera. Stanowczo nie jestem teraz ciachem, hah.


* * *

Gośka wzięła torbę i spakowała do niej ostatnie najpotrzebniejsze rzeczy, wyszła z domu. Uważała, by przy tym nie pobudzić sąsiadów. On znowu wybył na całonocną libację i jeśli znała go dobrze, to zorientuje się, że nikogo nie ma w domu, dopiero koło 8. rano, bo pewnie tak wróci. Ona będzie już wtedy daleko stąd. Nikomu nie powie, dokąd jedzie – bo w sumie sama nie wie. Do rodziców odezwie się, jak już zagrzeje gdzieś miejsce, ale nie powie im, gdzie jest, i tak mieli ją w dupie po tym, jak wyszła za mąż za tego śmiecia. Wsiadła w taksówkę i kazała się wywieźć jak najdalej na obrzeża miasta. Kiedy wysiadła z auta, była godzina 6:00 rano, było już widno. Dojechali do wylotówki z Gdańska. Szła poboczem z jedną torbą i po cichu modliła się o to, by Bóg zesłał jej Anioła Stróża. Może ktoś się zlituje i uda jej się złapać stopa, byle gdzie, byleby jak najdalej od domu. Teraz już się nie bała, po tych wszystkich wieloletnich upokorzeniach i psychicznych oraz fizycznych torturach już gorzej być nie mogło...
* * *

6:16. Wyjeżdżam właśnie z Gdańska. Udało mi się! W ciągu dwóch tygodni złapałem pijaczynę, przez którego omal nie umarłem, bo skubaniec pokapował się, że nie jestem zwykłym brzydalem, i prawie zesrał się ze strachu. Wyszedłem z tego cało, chociaż przez kilka dni byłem trochę otumaniony... Do czego on doprowadził swoje ciało? Mniejsza z tym. Później dzięki temu, że uciekając od Agnieszki, pamiętałem, żeby skubnąć trochę kasy, wyrwałem jakąś tancerkę z klubu nocnego. Następnie dzięki niej jakiegoś w miarę nadzianego typka, który przejazdem pojawił się w tym mieście. Jego ciało było stanowczo lepszym domem dla mnie, ale musiałem szybko znaleźć sobie ofiarę. Takie podjadanie na szybko nie dawało mi ani energii, ani rozkoszy, jakiej pragnąłem, musiałem znaleźć sobie kogoś do „kochania”. I chyba nadarzyła się okazja, dziewczyna łapiąca stopa o tej godzinie? Jeśli ten „smaczny kąsek” szuka miłości i szczęścia, to dostanie... 
Już czuję mrowienie na plecach od jej pasji i podniecenia...


11 stycznia 2012

Rozwiązanie konkursu z "Wiedźmą z Babilonu"

Witam!
Jak obiecałam wyniki konkursu są dziś. Wszystkie odpowiedzi były wspaniałe - na tyle, że postanowiłam nagrodzić dwie osoby - niestety nie mogę wszystkich, choć bardzo chętnie bym to zrobiła i dziękuję za udział w konkursie.
Pierwsze miejsce, czyli książka "Wiedźma z Babilonu" wędruje do Megii24 za zahipnotyzowanie mnie swoją odpowiedzią :)
Drugie miejsce, czyli "Konklawe" i "Niewidzialne kolegium" wędrują do Dwojry za to, że tak różnorodnie ugryzła temat starożytności.


Proszę o kontakt na adres mailowy oyl.olivia@gmail.com


Pozdrawiam serdecznie i naprawdę każdej z Was dziękuje za wzięcie udziału :*

06 stycznia 2012

Anthony Horowitz - Dom jedwabny

„Czy słuszne są zachwyty nad NOWYM SHERLOCKIEM HOLMESEM?”

Sherlock Holmes to osobliwa postać błyskotliwego detektywa wykreowana lata temu przez sir Arthura Conan Doyle'a. Takie tytuły jak „Pies Baskerville'ów” czy też „Sherlock Holmes i wampir z Sussex” są powszechnie znane i lubiane. Sława Holmesa jest ogromna – tak ogromna, że zapewne wielu czytelnikom wydawać by się mogło, iż istniał on naprawdę a nie był tylko wytworem bardzo twórczej wyobraźni. Warto również wspomnieć, że wszystkie historie o owym znanym detektywie przedstawione są z perspektywy jego przyjaciela – doktora Watsona. Nie inaczej więc jest w przypadku „Domu jedwabnego”, który to został napisany przez autora zgoła innego (Anthony Horowitz) i który mimo tego wkomponował się świetnie w klimat poprzednich powieści.

Watson wprowadza nas w historię tłumacząc czemu mogła ona ujrzeć światło dzienne dopiero 100 lat po wydarzeniach w niej zawartych. Tak więc, przenosimy się do roku 1890. Watson, wykorzystując nieobecność swej ukochanej żony, przyjeżdża na Baker Street w odwiedziny do swego starego druha Sherlocka Holmesa. W tym samym czasie w mieszkaniu detektywa zjawia się także Edward Carstairs – marszand z Wimbledonu, który zdaje się być prześladowany przez pewnego człowieka, który z kolei łączy się z pewnymi wydarzeniami sprzed roku, które miały miejsce w Ameryce. Ta, na pierwszy rzut oka, prosta sprawa doprowadzi do ujawnienia skandalu, w który wmieszani są ludzie pochodzący z londyńskich wyższych sfer.

Moje wcześniejsze doświadczenia z literacką twórczością Conan Doyle'a były znikome. Tak więc, nie znam oryginalnego Sherlocka a bynajmniej nie w takim stopniu w jakim bym chciała. Jednak ośmielę się stwierdzić, iż wariacja Anthony'ego Horowitza na temat przygód owego detektywa nie „padła” daleko od pierwowzoru, a wszelkie zachwyty nad „Domem jedwabnym” są zasłużone. Nie chce zdradzać zbytnio fabuły – przyznam tylko, iż momentami czułam się zaskoczona siłą dedukcji głównego bohatera. Mimo że uważam fabułę za dosyć naiwną, gdyż zarysu rozwiązania można domyślić się dość wcześnie to i tak bawiło mnie rozwiązywanie zagadki wraz z Holmesem i Watsonem. I choć, jak wspomniałam, tematykę uważam za dosyć prostą to pewne zwroty akcji wprowadzały niemały zamęt co, oczywiście, tylko przysłużyło się tej powieści. Autor świetnie odnalazł się w świecie Conana Doyle'a – Londyn urzeka, bohaterowie są ciekawi, a fabuła wciąga.

Ogromnym plusem powieści jest też jej wydanie. Wydawnictwo Rebis postarało się aby „Dom jedwabny” miał klasę na miarę postaci, o której przygodach mówi. Okładka jest intrygująca i dosyć tajemnicza a do tego jest bardzo elegancka i pięknie prezentuje się na półce. Książka jest przeznaczona nie tylko dla miłośników wcześniejszych przygód jednego z najbardziej znanych detektywów wszech czasów – tych, którzy jeszcze nie mieli przyjemności zapoznać się z Holmesem, właśnie ta powieść może nakłonić do sięgnięcia po twórczość Doyle'a.

Moja ocena: 5/6

Autor: Anthony Horowitz
Tytuł: Dom jedwabny
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: Rebis 2011
Książkę otrzymałam od i zrecenzowałam dla Portalu DUŻEKA, serdecznie dziękuję.

PRZYPOMINAM! - Konkurs z „Wiedźmą z Babilonu”!! (wiem, że książki traktujące o historii nie każdemu przypadną do gustu ale może jednak ktoś jeszcze się skusi? :))

02 stycznia 2012

Lauren DeStefano - Atrofia

„Atrofia literacka? O dziwo, nie!”

„Chemiczne światy” to nazwa trylogii, która jest debiutem literackim młodej pisarki Lauren DeStefano. Pierwszy tom nosi tytuł „Atrofia” - pojęcie to oznacza stopniowo postępujące zmniejszanie się objętości komórek, tkanek i innych części ciała. Jednak w kontekście tej lektury zdecydowanie nie można mówić o żadnym „zaniku” – powieść ta jest „rozkwitem” wspaniałego i twórczego umysłu autorki oraz rewelacyjnie wykreowanego świata.

Daleka przyszłość, w której ludzkie zabawy w Boga doprowadziły do tego, że kolejne pokolenia umierają w bardzo młodym wieku: kobiety – dwadzieścia jeden lat, mężczyźni – dwadzieścia pięć lat. III Wojna Światowa wyniszczyła Ziemię, zmieniła ludzkość oraz rzeczywistość – bieda, strach i beznadzieja wypełniają każdą jej szczelinę. Aby zwiększyć szanse na posiadanie potomstwa powszechna staje się poligamia a kobiety traktuje się jak „klacze rozpłodowe”. Naukowcy wciąż starają się zrozumieć co doprowadziło do tajemniczej choroby dziesiątkującej następne pokolenia. W takich właśnie realiach dorasta Rhine, którą poznajemy w momencie, gdy zostaje  uprowadzona przez "kolekcjonerów" i sprzedana do domu pewnego bogatego zarządcy by stać się jedną z jego trzech przyszłych żon. Jednak bohaterka nie jest bezbronną dziewczyną, która szybko się poddaje. Ona jest jak ptak, który będzie wolał stracić skrzydła w niewoli niż zrezygnować z wolności.

Można by pomyśleć, że powieść o takiej tematyce stawia wiele pytań natury egzystencjalnej, jak chociażby: ile warte jest ludzkie życie? Co byś zrobił/a gdybyś znał/a datę swej śmierci? Czy ingerowanie w ludzkie geny doprowadzi kiedyś do naszej zagłady? Jednak książka ta nie spowodowała u mnie tego typu refleksji, nie dlatego, że jest bezrefleksyjna a dlatego, że po prostu nie pozostawia zbyt wielkiego pola manewru na subiektywne wartościowanie tego o czym mówi. Jasno stwierdza, że życie ludzkie choć dla wielu znaczenia nie ma – ogólnie rzecz biorąc jest bardzo wartościowe, bezwzględnie mówi, że wszelkie próby genetycznych modyfikacji na ludzkich organizmach nie przyniosły niczego dobrego itd.

„Atrofia” nie jest typowym paranormalnym romansem. Brakuje wyidealizowanych opisów miłości, która nie powinna się narodzić (bla, bla, bla), nie ma w niej ckliwych opisów i romantyczno-erotycznych uniesień. Autorka skonstruowała bardzo ciekawy pięciokąt miłosny, który prawdopodobnie w normalnych warunkach nigdy by nie zaistniał. DeStefano nie rysuje też konkretnej granicy między bohaterami złymi i dobrymi. W pewnym momencie zaczęłam nienawidzić tych, którym winna byłam współczuć, a zaczęłam współczuć tym, którzy na wstępie zasłużyli sobie na jakąś soczystą wiązankę wyszukanych inwektyw.

Rhine jest silna i niezłomna, jej towarzyszki niedoli okazują się tak samo dzielne choć, każda z nich ma swoje wady, słabości i całkowicie inny charakter. Ciekawie rysują się także męskie postaci i o ile Gabriel stanowi ogromną tajemnicę to jednak tutaj schodzi on na dalszy plan i ustępuje miejsca Lindenowi, który z rozdziału na rozdział staje się coraz to bardziej zaskakujący.

Wydarzenia opisywane są w czasie teraźniejszym a naszym narratorem i przewodniczką po świecie jest główna bohaterka – na dużą wagę zasługują liczne retrospekcje, które wnoszą wiele informacji o wykreowanej rzeczywistości. Zostałam zaczarowana przez „Atrofię”. Książka pochłonęła mnie bez reszty a barwny język, ciekawa fabuła i lekkość pióra to zdecydowane plusy tej niesamowitej powieści.

Moja ocena: 5+/6

Autor: Lauren DeStefano
Tytuł: Atrofia – Chemiczne światy tom I
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2011

Konkurs "Wiedźma z Babilonu"

Z okazji Nowego Roku postanowiłam miło rozpocząć kolejnym konkursem.
Do wygrania będzie książka, której recenzja znajduje się pod tym postem a mianowicie "Wiedźma z Babilonu".


ZADANIE KONKURSOWE:
Odpowiedz w komentarzu poniżej na pytanie "Jaki okres historyczny jest dla Ciebie najbardziej interesujący i dlaczego?". Proszę by odpowiedzi NIE PRZEKRACZAŁY 5 ZDAŃ. Osoba, której odpowiedź wyda mi się najciekawsza wygra książkę - a że sama się historią interesuje tym lepiej będzie mi się czytało wasze opinie. :)
Konkurs zaczyna się dziś i będzie trwał do 9.01.2012 do godziny 24.00. Zwycięzcę wytypuję do 11.01.2012.
Pozdrawiam moi mili i zachęcam do brania udziału - książka jest naprawdę bardzo ciekawa :)