29 marca 2013

Brandon Mull - Pozaświatowcy.Świat bez bohaterów


W czasach, kiedy dla nastolatków bohaterami stają się ponadnaturalne istoty takie jak wampiry, wilkołaki i inne paranormalne stworzenia, a powieści kierowane do młodzieży oscylują wokół historii miłosnych mniej lub bardziej ckliwych, jednak nie przedstawiających zbyt głębokich wartości Brandon Mull, autor słynnego już Baśnioboru postanowił zaserwować młodym czytelnikom opowieść o świecie, w którym prawdziwym bohaterem może być ktoś taki jak ja czy też Ty, Drogi Odbiorco. To ważne aby literatura powracała do korzeni pięknych baśni, w których liczyła się inteligencja, spryt, odwaga i honor zwyczajnych ludzi. Taką właśnie książką, wspomnianego wyżej autora, jest cykl Pozaświatowcy. Świat bez bohaterów.

Jason jest trzynastolatkiem z typowymi problemami dotyczącymi dzieciaka w jego wieku – niezrozumienie ze strony rodziny, pierwsze miłostki i tym podobne. Pewnego dnia, za sprawą tajemniczej magii, zwabiony intrygującą melodią wpada do paszczy ogromnego hipopotama mieszkającego w miejskim Zoo. Świat do którego trafia nazywa się Lyrian. Okazuje się, że mieszkańcy owego świata cierpią z powodu tyranii wielkiego Czarnoksiężnika Maldora. Za sprawą zbiegu okoliczności Jason, wraz z drugim Pozaświatowcem – Rachel, wkraczają na bohaterską ścieżkę, która ma zaprowadzić ich przez różne krainy magicznego świata. Ich celem staje się zniszczenie Maldora. Czy młodzi ludzie będą w stanie pomóc istotom zamieszkującym Lyrian? Czy w świecie tak nieprzychylnym bohaterom, Jason i Rachel będą w stanie udźwignąć brzemię, jakie na nich spadło? Tego, Drodzy Czytelnicy, nie dowiecie się, jeśli nie sięgniecie po Świat bez bohaterów.

Brandon Mull stworzył dziwaczny, ale i piękny świat, który delikatnie kojarzy mi się z tym wykreowanym przez Piersa Anthony na potrzeby cyklu Xanth. Wszechobecna magia, nietypowe stworzenia, oraz tajemnicze istoty zamieszkujące Lyrian pobudzają wyobraźnię i wciągają bez reszty. Jestem pełna podziwu dla autora. Przez to, że nie unika on trudnych tematów, wśród których występują takie motywy jak poświęcenie dla przyjaciół, walka o wolność oraz rezygnacja ze swoich planów na rzecz dobra ogółu, książka ta staje się wartościową lekturą dla młodszych czytelników. A wyżej wspomniany barwny świat i fantastyczna przygoda, jaką przeżywają bohaterowie Pozaświatowców, są w stanie zapewnić dobrą zabawę starszym miłośnikom literatury.

Bohaterowie książki są interesujący. Łatwo można zapałać do nich sympatią, dlatego równie łatwo można odczuć żal po tych, z którymi przyjdzie nam się pożegnać podczas czytania lektury. Nie mniej jednak autor postanowił oszczędzić czytelnikom zgrzytania zębów i nerwów łagodząc im każdą stratę, choć chciałabym namówić  was abyście sami przekonali się, w jaki sposób tego dokonuje

Początek powieści jest nieco dziwaczny. Przyznajcie szczerze, rzadko zdarza się aby do magicznej krainy bohaterowie przenosili się np. przez przełyk dzikiego zwierzęcia!(?) Jednak kiedy już uda się wdrożyć w specyfikę stylu autora, zdarzenie to zdaje się być zabawne i pozytywnie zaskakujące. Finisz powieści przynosi natomiast pewien niedosyt, nie dlatego, że jest zły lub słabo przemyślany. Po prostu czytelnikowi, z całą pewnością trudno jest zakończyć fascynującą lekturę w tak ważnym, dla dalszego rozwoju wydarzeń, momencie. Dlatego, choć nastolatką już dawno nie jestem, z niecierpliwością zacieram ręce, w oczekiwaniu na następny tom tej niesamowitej historii.

Ocena: 6/6

Tytuł: Świat bez bohaterów
Autor: Brandon Mull
Cykl: Pozaświatowcy tom 1
Wydawnictwo: Mag 2013
Ilość stron: 544
Cena: 35,00 zł
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

24 marca 2013

Robert Kirkman, Jay Bonansinga - Żywe trupy. Droga do Woodbury


„Jeśli przeżyłeś piekło, to nawet okrutne, choć względnie bezpieczne miejsce może okazać się rajem na ziemi”

Płynąc na fali sukcesu, jaki odniósł serial The Walking Dead oraz jego komiksowy pierwowzór, Robert Kirkman we współpracy z Jay’em Bonansinga postanowili stworzyć cykl książek opowiadających o losach postaci mniej lub bardziej znanych fanom serii. Po Narodzinach Gubernatora przyszedł czas na Drogę do Woodbury – na którą z resztą twórcy nie kazali nam zbyt długo czekać.

Żywe trupy opanowują przedmieścia Atlanty. Grupki ocalałych ludzi próbują przetrwać nie tylko notoryczne ataki umarlaków, ale także nadchodzącą wielkimi krokami zimę. Wśród jednej z takich społeczności znajduje się Lilly Caul, młodziutka i wystraszona dziewczyna, która zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo zależna jest od innych. Zbieg różnych okoliczności doprowadza do tego, że kiedy na obóz napada horda trupów i ginie jedna z podopiecznych Lilly, bohaterka wraz z czwórką znajomych wyrusza w swoją własną drogę. Po kilku mniej lub bardziej groźnych perypetiach wędrowcy trafiają w końcu do miasteczka Woodbury, w którym bezsprzecznie panuje Gubernator. Wydaje się, że tylko Lilly dostrzega, kto kryje się za maską prężnie rządzącego miasteczkiem Philipa Blacka.

Droga do Woodbury jest równie dobra jak Narodziny Gubernatora jednak obie te powieści znacznie się od siebie różnią szczególnie w sposobie budowania napięcia. O ile te pierwsza książka z serii stopniowo wprowadzała czytelników w walkę z zombie, które w niewielkich grupkach pojawiały się na drodze bohaterów o tyle druga powieść to raczej uderzenie obuchem w głowę. Zombie pojawiają się praktycznie już na pierwszych stronach i stanowią bardziej oddział niż nieformalną grupkę wygłodniałych stworów. W fabule pojawia się także dużo więcej rozważań na temat ludzkiej moralności. Zachowania mieszkańców miasteczka można by porównać do tych możliwych do zaobserwowania na spacerniaku w jakimś obskurnym więzieniu. Oczywiście, nikt nie spodziewa się, że w tak traumatycznych czasach, jakie opisuje seria The Walking Dead ludzie będą potrafić zachować podstawy savoir-vivre i nie zmienią się w chodzące bydlęta. Nie mniej jednak, Kirkmanowi i Bonansinga udało się wywlec na światło dzienne wszelkie okropne cechy, którymi mogliby się wątpliwie poszczycić ludzie wystawieni na bardzo ekstremalne warunki życia. Ukazują je całkowicie jednoznacznie, do tego stopnia, że naprawdę niewiele miejsca pozostaje dla obserwacji pozytywnych ludzkich zachowań.

Jak więc wspomniałam, w drugim tomie książkowej serii Żywe trupy autorzy poświęcają umarlakom tyle samo uwagi co żywym bohaterom. Warto przyznać, że Kirkman zasługuje na ogromną pochwałę, gdyż mimo ogromnego sukcesu jaki odniósł jego pomysł, nadal pozostał on wierny przesłankom, które przyświecały powstaniu komiksu The Walking Dead, czyli  skupieniu się na zmianach, jakie następują w ludziach – walka z zombie ma stanowić tylko tło opowiadanej historii.

Twórcy Drogi do Woodbury wykreowali niesamowitych bohaterów, których losy śledzi się w pełnym wyczekiwania napięciu. Okazuje się, że choć oglądamy serial, czytamy komiksy, to jednak Kirkman nadal potrafi nas zaskoczyć swoją pomysłowością i umiejętnie wykorzystuje talent Bonansinga do tworzenia coraz to ciekawszych dzieł.

Książka naprawdę stanowi doskonałą rozrywkę i uzupełnia braki informacyjne z uniwersum TWD, sprawiając, że świat wykreowany przez Roberta Kirkmana staje się coraz bardziej kompletny. Dla każdego fana Żywych trupów lektura ta jest niezbędna. A dzięki temu, że wydawnictwo postanowiło zachować konwencję poprzedniej okładki, obydwa tomy serii prezentują się wyśmienicie na półce. Droga do Woodbury jest lekturą doskonałą, świetnie wpasowującą się w świat, który tworzą różne elementy serii The Walking Dead.

Ocena: 6/6

Tytuł: Droga do Woodbury
Autor: Robert Kirkman i Jay Bonansinga
Wydawnictwo: Sine Qua Non 2013
Ilość stron: 320
Cena: 34,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

Zapraszam do zapoznania się z recenzją - ŻYWE TRUPY. NARODZINY GUBERNATORA.

22 marca 2013

Andrzej Pilipiuk - Szewc z Lichtenrade


Moja przygoda z twórczością Andrzeja Pilipiuka prowadziła różnymi ścieżkami. Mieliśmy wzloty i upadki, nie mniej jednak nadal uważam go za bardzo dobrego pisarza (choć wiem, jak ogromne kontrowersje wzbudza wśród czytelników). Zdecydowanie jest to jeden z najbardziej płodnych autorów zbiorów opowiadań, nic więc dziwnego, że jego najnowsza książka, wydana nakładem (jakżeby inaczej) Fabryki słów to także antologia. Szewc z Lichtenrade to zbiór dziesięciu opowieści w mniejszym bądź większym stopniu oscylujących wokół tematyki historii.

Tak jak w przypadku poprzednich antologii Pilipiuk i tu powraca do znanych bohaterów np. dr Skórzewski. Jednak mnie najbardziej zaintrygowała przewijająca się w kilku opowiadaniach postać kolekcjonera staroci Roberta Storma. Zresztą autor naprawdę doskonale potrafi nakreślać swoich bohaterów, wykorzystując zadziwiająco minimalne nakłady słów. Natomiast co do treści opowiadań, jak to zwykle w tego typu zbiorach bywa, zdarzają się lepsze i gorsze. Jednak nie można odmówić pisarzowi umiejętności zabawnej i lekkiej kreacji świata. Niekiedy wpycha nas siłą w całkowicie abstrakcyjną i odmienną od naszej rzeczywistość, innym razem kreuje świat identyczny do współcześnie znanego, z tym że wybrzusza go delikatnie pewnymi paranormalnymi akcentami. Jedno jest pewne – z Pilipiukiem nie można się nudzić!

Naprawdę nie chce zdradzać Wam jakie treści skrywają tajemnicze tytuły rozdziałów jak np. Traktat o higienie, Ślady stóp w wykopie, Sekret wyspy Niedźwiedziej i tytułowy Szewc z Lichtenrade. Potrzeba Wam wiedzieć tylko tyle, że Andrzej Pilipiuk jest mistrzem w tworzeniu ciepłych historii z dreszczykiem, przezabawnych i groteskowych opowiastek, oraz naprawdę tajemniczych i mrożących krew w żyłach opowiadań – i wszystkie znajdziecie sięgając po jego najnowszą książkę.

Antologia Szewc z Lichtenrade plasuje się na środkowej półce dzieł spisanych piórem tego autora. Nie jest to książka wybitna, choć wydaje mi się, ze autorowi jest po prostu ciężko zaskoczyć całkowicie czytelnika, który przeczytał bardzo dużo jego dzieł – czyli kogoś takiego jak ja, z drugiej strony na pewno jest to lektura, która wypłukuje goryczkę powstałą po przeczytaniu Trucizny, czyli ostatniego tomu opowieści o Wędrowyczu. Jeśli po mojej recenzji nadal nie wiecie czy sięgnąć po Szewca czy nie, to bez zbędnego owijania w bawełnę powiem jedno – polecam!

Ocena: 4+/6

Tytuł: Szewc z Lichtenrade
Autor: Andrzej Pilipiuk
Ilość stron: 374
Wydawnictwo: Fabryka słów 2012
Cena: 39,90 zł

21 marca 2013

Sławomir Koper - Wielcy zdrajcy. Od Piastów do PRL


Zdrada, czyli świadome zawiedzenie zaufania pokładanego w innej osobie lub instytucji jest zjawiskiem znanym prawdopodobnie każdemu człowiekowi. Bez względu na to czy jest to zdrada partnerska albo małżeńska lub –większego kalibru – zdrada stanu tudzież ojczyzny, boli tak samo mocno i wzbudza podobne emocje. Zdrajcy ponoszą równie srogie konsekwencje jak ci, których owa zdrada dotknęła. Właśnie tą tematyką postanowił zająć się Sławomir Koper w swojej publikacji pod tytułem „Wielcy Zdrajcy. Od Piastów do PRL”. Przybliża on sylwetki postaci historycznych znanych z opisów dziejów Polski, których postępowanie w mniejszym bądź większym stopniu kwalifikuje się do określenia „zdrady”.

Autor już we wstępie swojej książki podkreśla, że dobór postaci jest całkowicie subiektywny. W większości przypadków unika on z resztą jednoznacznego ich opiniowania, podając szczegółowo jedynie okoliczności, które doprowadziły do takiego, a nie innego rozwoju wydarzeń. Nie znaczy to jednak, że autor nie wyraża swoich opinii, zazwyczaj robi to po prostu w sposób subtelny, zgrabnie podejmując polemikę z czytelnikiem a czasem nawet ze sobą. Każdy z rozdziałów opowiada historię innego „zdrajcy” bądź „zdrajczyni”. Niekiedy oczywiście łączą się one, ale Koper skrupulatnie trzyma się chronologii zdarzeń poczynając, jak w tytule, od czasów Piastów do obszernego PRL-u. Jest to ogromna zaleta tej publikacji, gdyż historia ma to do siebie, że łatwo się w niej pogubić lub też stracić wątek, a mnogość nazwisk jaka wiąże się z danymi wydarzeniami historycznymi potrafi czasem przyprawić o ból głowy – jednak czytając „Wielkich Zdrajców” takich negatywnych wrażeń nie doświadczymy.

Oczywistym jest dla mnie fakt, że książka ta nie może być traktowana jako stricte naukowa monografia. Pierwszy argument świadczący o tym to język, jakim posługuje się autor – lekki i swobodny, odbiega dalece od tradycyjnych tekstów podejmujących tematykę historyczną. Drugi, łączący się z powyższym, to styl jakim zabawia czytelników Sławomir Koper. Wszystkie piętnaście opowieści, jakie autor zawarł w książce, można traktować z ogromną dawką swobody. Opisane jak stare gawędy, przywodzą na myśl wysłuchiwane przy ognisku ciekawe historyjki. Jednak oba te argumenty przemawiają na korzyść omawianej przeze mnie lektury. Właśnie dzięki takim tekstom, można w przekonujący sposób zachęcić młodych ludzi do zapoznawania się z historią ponieważ, mimo iż autor faktycznie skupił się tu na kilkunastu mniej lub bardziej znanych postaciach, to jednak dosyć obszernie, choć „w pigułce” opisał tło historyczne zdradzieckich epizodów z ich życia.

Zdecydowanie nie jest to nudny podręcznik szkolny. Okazuje się nawet, że nasza rodzima historia jest niemniej barwna od angielskiej, czy też francuskiej. Jestem przekonana, że nawet zagorzali miłośnicy przeszłości znajdą w tej książce wiele informacji, które nie tylko poszerzą ich wiedzę z zakresu dziejów Polski, ale momentami nawet zaskoczą. Jedną z takich zaskakujących figur może być postać Karoliny Sobańskiej. Ciekawym może także okazać się sposób osądzania przez współczesnych historyków i samego autora postaci Aleksandra Wielopolskiego, czy też „biskupa-zdrajcy”, czyli św. Stanisława.  Koper przybliża całą masę różnych postaci historycznych i choć rozdziały jednoznacznie skupiają się na konkretnych jednostkach to jednak, podczas snucia ich historii pojawia się szereg nazwisk znanych z lekcji w szkole średniej, którym autor stara się nadać konkretny wizerunek względem omawianych zdarzeń.

Wartość tej publikacji podnosi także obszerna bibliografia i mnogość tekstów źródłowych, z których autor korzystał podczas pisania bądź też, które przytacza w rozdziałach. Dzięki temu, czytelnik ma pewność, że książka zawiera tylko sprawdzone i rzetelne informacje. „Wielcy Zdrajcy. Od Piastów do PRL” stanowią doskonałe kompendium wiedzy dotyczące przełomowych wydarzeń oraz postaci ważnych dla Polski na przełomie wieków. Szczerzę przyznaję, że nie trzeba być zapalonym miłośnikiem historii, by dać się urzec tej pozycji literackiej. Nie można nie zauważyć ogromu pracy jaką autor włożył w napisanie tej książki oraz to, jak ogromną wartość historyczną niesie ona ze sobą. Samo wydanie jest także przyjazne czytelnikowi, a to za sprawą przejrzystej czcionki, która nie męczy oczu oraz doskonałemu rozplanowaniu graficznemu jakim posłużyło się wydawnictwo Bellona. 

Jedyne co może razić to okładka, która choć doskonale oddaje charakter publikacji, to jednak nie przykuwa uwagi, a niektórych może nawet odstraszyć od zakupu. Nie mniej jednak książka ta jest godna uwagi i zapewnia nie tylko doskonałą zabawę, ale także zaopatruję w wiedzę, którą powinien posiadać każdy, kto interesuje się choć trochę Polską i jej dziejami.

Ocena: 6/6

Tytuł: Wielcy Zdrajcy. Od Piastów do PRL
Autor: Sławomir Koper
Wydawca: Bellona 2012
Liczba stron: 352
Cena: 35,00 zł
Recenzja ukazała się na portalu HISTORIA.ORG.PL

19 marca 2013

Dr Daniel Freeman i Jason Freeman - Rusz głową. Na tropach tajemnic ludzkiego umysłu


Ludzki umysł jest niesamowicie fascynującą maszyną skonstruowaną przez naturę. Dotychczas badaczom udało się odkryć niewielki odsetek tajemnic skrywanych w jego zakamarkach. I choć to, kim jesteśmy jest wypadkową połączenia kodu DNA z wpływami środowiskowymi to jednak istnieją pewne stałe cechy wspólne dla całego gatunku ludzkiego – o tych właśnie cechach traktuje książka Rusz głową. Na tropach tajemnic naszego umysłu. Dr Daniel Freeman (brytyjski psycholog kliniczny) połączył siły z Jasonem Freemanem (dziennikarzem zajmującym się popularyzacją wiedzy z zakresu psychologii), by odkryć przed czytelnikami kilkanaście sekretów ludzkich charakterów i zachowań. Trudno nie przyznać, że połączenie wiedzy naukowej ze stricte popularnonaukowym stylem jej przedstawienia dało bardzo ciekawe i przystępne rezultaty, o których opowiem w dalszej części tekstu.

Książka została podzielona na 16 tematycznych rozdziałów, wśród których można odnaleźć takie zagadnienia jak: osobowość; pamięć; szczęście i smutek; mężczyźni, kobiety i komunikacja; zaburzenia psychiczne i ich leczenie oraz wiele, wiele innych. Od razu sprostuję (tym, którym przyszło do głowy, że np. rozdział na temat komunikacji damko-męskiej można by potraktować, jak poradnik), że owa książka to nie poradnik! Stanowi ona raczej mini-encyklopedyczne kompendium wiedzy na temat tego, jak działają pewne procesy w naszej głowie i reszcie ciała, jak wpływają one na nasze życie oraz co robić by czasem coś działało lepiej lub, żeby coś innego wyeliminować całkowicie. Jednak dwa ostatnie tematy to raczej propozycje podane w pigułce.

Autorzy w bardzo przystępny sposób opowiadają o najważniejszych teoriach psychologicznych, które powstawały lub ewoluowały na przełomie lat. Niekiedy przekazują także informacje pobieżnie przyswajane na lekcjach biologii w szkole średniej, czasem popierając swoje słowa klinicznymi przykładami omawianych zjawisk. Stanowi to bardzo duży atut tej pozycji, szczególnie dla czytelników lubujących się w poszukiwaniach wiedzy na własną rękę. Panowie Freeman stosują w swojej publikacji pewne uwagi, wskazując to, na czym warto się skupić lub do czego odnieść, jednak nie zamęczają czytelników nazbyt rozbudowanymi treściami.

Muszę przyznać, że Rusz głową zawiera całkiem sporo przydatnych ciekawostek. A, jak samo autorzy przyznają, książka jest podzielona w taki sposób, by każdy rozdział stanowił osobną publikację, dzięki czemu można je czytać pojedynczo i niechronologicznie. Wydaje mi się jednak, że pozycję tę warto polecić psychologicznym laikom oraz młodszej grupie czytelniczej – mam na myśli starszych nastolatków – gdyż jest ona w stanie zaszczepić w nich pasję do tej dziedziny nauki, a przy okazji wyciągną z niej dużo więcej (w porównaniu ze specjalistami) przydatnej wiedzy, którą będą mogli poszerzać. Ludzie, na co dzień zajmujący i interesujący się psychologią mogą uznać, że książka Rusz głową, choć ciekawie napisana, nie zmienia stanu posiadanej przez nich wiedzy. Zdecydowanie jednak, zakres tematyczny, jaki obrali sobie autorzy, to duży plus lektury. Jestem przekonana, że każdy, kto hobbistycznie traktuje tę dziedzinę nauki, będzie usatysfakcjonowany książką, ponieważ zawiera ona podstawy  psychologii skondensowane na 306 stronach.

Dużą zaletą tej publikacji jest dosyć pokaźnych rozmiarów bibliografia, która odsyła do wielu, poważniejszych anglojęzycznych źródeł – świadczy to nie tylko o rzetelności, jaką wykazali się autorzy, by czytelnicy mieli pewność co do zawartości zakupionej książki, ale także o tym, że zadbali, by mogli oni poszerzać swoją wiedzę, dzięki wskazanym w źródłach lekturom.

Warto też zwrócić uwagę na wydanie. Choć może okładka nie przykuwa uwagi, to jednak dokładnie oddaje frywolny – popularyzatorski charakter zamieszczonych treści - a papier, jaki wykorzystano w tej książce jest naprawdę dobrej jakości. Drobny, choć przejrzysty druk, nie sprawia ani trudności ani wrażenia, jakby na siłę próbowano zwiększyć objętość lektury. Wszystko to składa się na wartą uwagi i godną polecenia pozycję na polskim rynku literackim.

Rusz głową to popularnonaukowa pozycja, przeznaczona dla wszystkich ciekawskich istotek, które chciałyby dowiedzieć się np. tego czemu mówi się, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus; czy nasz mózg posiada płeć; jak działa ludzka pamięć; skąd biorą się irracjonalne lęki oraz na jakich fundamentach powinien się opierać szczęśliwy związek – wszystkie teorie przedstawione w książce mają kliniczne atesty J. Polecam!

Ocena: 5/6

Tytuł: Rusz głową. Na tropach tajemnic ludzkiego umysłu
Autor: Dr Daniel Freeman, Jason Freeman
Ilość stron: 306
Wydawnictwo: Magnum 2011
Cena: 39,90 zł

18 marca 2013

Robert Muchamore - Republika


Robert Muchamore to angielski badacz, który w 2005 roku porzucił pracę, by zacząć pisać książki dla młodzieży. Tak właśnie narodziła się seria Cherub, opowiadająca o losach małoletnich tajnych agentów brytyjskiego wywiadu. Obecnie ukazał się już trzynasty tom należący do serii, co świadczy zarówno o popularności Cheruba, jak i o nieskończonych pokładach wyobraźni autora. Generalnie rzecz biorąc, każdy tom opowiada inną historię, choć niektóre powieści z serii stanowią kontynuację poprzednich. Tak właśnie rzecz się ma z tomem trzynastym pod tytułem Republika i kolejnym, który jeszcze się nie ukazał, co samo w sobie stanowi dosyć sporą wadę dla czytelników nie lubiących rozmieniać się na drobne.

Dwunastoletni Ryan, jak wszyscy członkowie Tajnej Organizacji Cherub, jest sierotą. Dopiero co udało mu się skończyć szkolenie podstawowe i teraz oczekuje swojej pierwszej misji. Właśnie nadarza się okazja. Cherub potrzebuje kogoś, kto zaprzyjaźniłby się z cichym i nieśmiałym synem Gillian Kitsell. Pod tym nazwiskiem ukrywa się odtrącona przez rodzinę Galenka Aramow. Wydaje się, że kobieta nie ma ze swoją przestępczą rodziną nic wspólnego, jednak wszystko zmienia się, kiedy agencja odkrywa, że matka, która jest przywódczynią klanu przemytników, nawiązała kontakt z Galenką. Ryan poprzez jej syna Ethana ma dowiedzieć się czego ów kontakt dotyczył oraz zdobyć wszelkie niezbędne informacje.

Równocześnie autor wprowadza drugą historię, która tylko pozornie nie jest związana z powyższą. Fu Ning to jedenastolatka mieszkająca w Chinach. Mimo że posiada kochających choć dziwnych rodziców nie wydaje się być szczęśliwa. Kiedy okazuje się, że jej ojciec parał się przemytem ludzi, ona i jej macocha zaczynają być poszukiwane. Udaje im się uciec policji, jednak niefortunnie wpadają w ręce, nikogo innego jak Leonida Aramowa i jego świty. Czy dziewczynka będzie miała swój wpływ w proces rozwiązania szajki Ireny Aramow?

Powieść Republika stanowi nie lada orzech do zgryzienia. Przygotowałam się mentalnie na fakt, że jest to książka napisana dla młodzieży. Tak więc zmniejszyłam swoje oczekiwania wobec niej, jako że dzieci są mniej wymagającymi czytelnikami. I tu pojawia się mój kłopot, ponieważ książka jest strasznie nierówna pod względem języka i stylu. I tak: nie wszystkie jej fragmenty dałabym przeczytać nastoletniemu dziecku (bynajmniej nie dwunasto, trzynastolatkowi) choć właśnie te fragmenty, jago dorosły czytelnik, uznałam za bardzo dobre; natomiast wstęp czy zakończenie okazały się dla mnie nudne i zbyt proste, choć prawdopodobnie nastolatkowi przypadłyby do gustu.

Niesamowicie ciekawe były dla mnie wątki opowiadające historię Ning, jednak jestem przekonana, że znajdą się tacy rodzice, którzy uznają je za zbyt brutalne dla swoich dzieci. Nie zmienia to jednak faktu, że są one pełne napięcia i świetnie napisane. Zawiodłam się natomiast na historii Ryana. W zasadzie całość opisów polega na tym, że chłopiec próbuje się dostać w łaski Ethana, następnie autor zaskakuje czytelników zdarzeniem, które zmienia losy misji o sto osiemdziesiąt stopni i ostatecznie następuje całkowite wyciszenie. Wszystko to sprawia, że pobudzony czytelnik zostaje sprowadzony na ziemię dosyć kiepskim zakończeniem.

Po dalsze losy przygód Ryana i Ning, możemy poznać dopiero sięgając po kolejny tom, który jeszcze się nie ukazał. Jeśli jednak są wśród was cierpliwi czytelnicy, którzy są w stanie wytrzymać w niepewności do czasu ukazania się czternastego tomu, to śmiało przeczytajcie Republikę. Mimo kilku sporych wad, jakie posiada ta powieść, nadal jest do całkiem dobre czytadło, które jednak poleciłabym nieco starszej młodzieży, gdyż handel żywym towarem to nie koniecznie dobry temat na lekturę dla dzieciaków. Rodzicom także poleciłabym najpierw zapoznać się z tą pozycją, by sami mogli ocenić, czy jest to książka odpowiednia dla ich pociech. A przy okazji jestem pewna, że dorośli całkiem nieźle się ubawią poznając historię małoletniego szpiega i małej dziewczynki, której hart ducha i wola walki są godne podziwu.

Ocena: 4/6

Tytuł: Republika
Autor: Robert Muchamore
Cykl: Cherub tom 13
Ilość stron: 392
Wydawnictwo: Egmont 2012
Cena: 37,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu PARADOKS.

06 marca 2013

Zoë Marriott - Królestwo łabędzi


Wielu współczesnych autorów odwołuje się w swoich powieściach do starych baśni. Powszechne są nawiązania do Kopciuszka, Królewny Śnieżki itp. Jednak rzadko zdarza się, by jakiś pisarz bądź pisarka pokusiła się o zbudowanie swojej historii na motywach mniej znanych bądź mniej popularnych podań. Co nie zmienia faktu, że i to czasem może się zdarzyć. Jedną z autorek, próbujących przełamać taki obowiązujący stereotyp jest Zoë Marriott. W swojej najnowszej powieści Królestwo łabędzi odwołuje się ona do baśni Hansa Christiana Andersena Dzikie łabędzie (niektórym fabuła powieści może się także skojarzyć z bardziej krwawą Baśnią o sześciu łabędziach braci Grimm).

Pozwolę sobie nakreślić po krótce treść tekstu duńskiego pisarza.  Jak to zwykle w baśniach bywa – dawno, dawno temu żył sobie król, który miał kochającą żonę i sporą gromadkę dzieci – jedenastu synów i jedną córkę. Królowa niestety umarła, a król ożenił się ponownie. Jego nowa wybranka okazała się okrutną i złą kobietą, która darzyła ogromną antypatią swoich pasierbów i pasierbicę. Pewnego dnia dając upust swojej złości, za sprawą magicznej mocy, którą posiadała zamieniła wszystkich jedenastu chłopców w łabędzie, a dziewczynę odesłała z dala od zamku. Król, będący pod wpływem mrocznego uroku nie zauważył zmian jakie wprowadza jego małżonka. I tak rozdzielone rodzeństwo cierpiało przez lata. Pewnego dnia dziewczynie udało się jednak odnaleźć swoich braci, i choć musiała się szalenie poświęcić udało jej się zdjąć z nich urok. Zła macocha także została pokonana i od tamtej pory wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Wróćmy, jednak na karty historii Królestwa łabędzi.

Aleksandra byłaby zwyczajną, niczym nie wyróżniającą się dziewczyną, gdyby nie dwie istotne sprawy. Pierwsza to fakt, że jest córką Króla. Druga, natomiast dotyczy jej niebywałych umiejętności magicznych dziedziczonych z żeńskiej gałęzi drzewa genealogicznego jej rodziny. Pewnego dnia jej ukochana matka ginie zabita przez tajemniczą bestię, a kilka miesięcy później ojciec odnajduje w lesie kobietę, która momentalnie podbija jego serce i staje się macochą dla Aleksandry i jej braci. Niestety, cała sytuacja wydaje się być niezwykła tylko i wyłącznie dla czwórki rodzeństwa. Macocha kierując się niechęcią do młodych pasierbów postanawia się ich pozbyć. I tak rodzina zostaje rozdzielona, a nadzieja na ponowne zjednoczenie się młodych ludzi zostaje złożona w rękach głównej bohaterki.

Oprócz kilku podobnych cech, które wymieniłam w powyższych akapitach, oba teksty łączy jeszcze motyw braci zamienionych w łabędzie. Jednak to, jak autorka postanowiła wybrnąć z sytuacji pozostawię już do odkrycia waszej literackiej ciekawości. Podkreślam jednak, że naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Choć oczywiście jest ona adresowana do młodszych czytelników to doskonale sprawdza się, jako współczesny odpowiednik dawnych baśni – dlatego też można ją z powodzeniem polecić i tym nie co starszym pasjonatom książek, którzy uwielbiają magię i tajemnicze historie.

Królestwo łabędzi jest pozbawione drastycznych scen, brutalnych opisów i wulgarnego słownictwa. Stanowi, natomiast przepiękną opowieść o miłości, braterstwie, poświęceniu i walce dobra ze złem. Jest to książka wyjątkowa pod tym względem, gdyż wydaje mi się, że obecnie nie kultywuje się już takich wartości. Cieszy, więc fakt, że są jeszcze autorzy, którzy potrafią pięknie spisywać bajki i starają się by, mimo prostoty przekazu, były one urzekające. W dobie paranormalnych romansów i młodzieżowych książek przesyconych seksem i wulgaryzmami ta pozycja stanowi swoisty bastion najważniejszych wartości społecznych.

Jest to idealna lektura dla księżniczek – tych małych i tych trochę większych. Uwrażliwia na ludzkie cierpienie i uczy, że dobro zawsze zwycięża – myślę, że to dosyć ważna lekcja w czasach, kiedy zewsząd zalewają nas negatywne emocje i okrutne wydarzenia. Zresztą książka jest ciekawa nie tylko pod względem merytorycznym. Przepiękna szata graficzna, przystępny i naturalny język oraz ciekawa fabuła– wszystko to składa się na naprawdę solidną współczesną baśń, czyli gatunek, którego tak bardzo brakuje na obecnym rynku literackim.

Ocena: 5/6

Na plus:
- odwołanie do motywów baśni Hansa Christiana Andersena
- przystępny język
- utrwalanie wartości
- współczesna baśń
- przepiękna okładka
- przejrzysta czcionka
Na minus:
- może być mało intrygująca dla bardzo wymagających czytelników

Tytuł: Królestwo łabędzi
Autor: Zoë Marriott
Ilość stron: 264
Wydawnictwo: Egmont 2013
Cena: 34,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

05 marca 2013

Chitra Banerjee Divakaruni - Jedna niezwykła rzecz


Chitra Banerjee Divakaruni to indyjska pisarka i poetka, która ma na swoim koncie kilka powieści, zbiorów opowiadań oraz tomików poezji. Jest także założycielką fundacji, której celem jest pomoc mieszkankom Azji Południowej w rozwiązywaniu problemów przemocy w rodzinie. Jak można się domyślić jej powieści dotyczą spraw społecznych – tych mniej lub bardziej przyziemnych. Jej najnowsza powieść pod tytułem Jedna niezwykła rzecz także plasuje się w tej tematyce.

Późnym popołudniem w biurze paszportów i wiz konsulatu indyjskiego w pewnym mieście w Stanach Zjednoczonych spotyka się grupka przypadkowych osób, których losy połączą się przez jedno przypadkowe zdarzenie. Trzęsienie ziemi, które nawiedza okolice sprawia, że dziewięć zebranych tam osób zostaje uwięzionych w śmiertelnej pułapce. Nie mogą zrobić nic, by się uwolnić. Pozostaje im tylko czekać na ratunek. Absolwentka uczelni wyższej, która miała wylecieć do Indii, by spotkać się z rodzicami postanawia zaproponować ocalałym pewien rodzaj terapii, która ma zająć ich myśli, tak by się uspokoili i rozluźnili w tej trudnej sytuacji. I tak, czytelnicy poznają dziewięć niesamowitych, przepięknych, nad wyraz realnych historii, z których każda niesie ze sobą zupełnie inny ładunek emocji i wywołuje zupełnie inne przemyślenia wśród zgromadzonych.

Rzadko autorzy kuszą się o to, aby wprowadzić do swojej powieści bohatera zbiorowego. Jednak w tym przypadku pisarka miała określony cel. Chciała, by czytelnicy nie zwracali uwagi na to jacy są bohaterowie i jak ich odbieramy, jako indywidualne jednostki. Jej zadaniem było zwrócenie czytelniczej uwagi na opowiadane przez nich historie oraz na emocje i rozważania jakie kłębią się po opowiedzeniu każdej z nich w głowach zebranych w ambasadzie ludzi.

Odbiorca powieści znajdzie tu wszystko – nieszczęśliwą bądź zakazaną miłość, odwagę, tęsknotę oraz życiowe rozterki. Wydaje mi się, że dawno nie byłam tak blisko innych ludzi za sprawą książki. Słowo pisane ma ogromną moc, a autorce udało się ją wykorzystać i skumulować masę różnych uczuć na 220 stronach. Idąc za słowami Lisy See cytowanymi na rewersie Jednej niezwykłej rzeczy muszę przyznać, że Chitra Banerjee Divakaruni rzeczywiście wie, jak ogromną siłą dysponują opowieści – jedne mogą uzdrowić, inne rozbawić do łez a jeszcze inne sprawić, że zastanowimy się chwilę nad własnymi decyzjami i drogą w życiu. Jednak autorka nie tylko zdaje sobie z tego sprawę, potrafi to także wykorzystać. Wymyślone przez nią historię trafiają wprost do serc czytelników. A umiejętne przeplatanie retrospekcji z życia różnych osób ze wspólną dla nich teraźniejszością dodaje jedynie dreszczyku emocji i ubarwia tę przepiękną opowieść.

Divakaruni doskonale równoważy opisy świata przedstawionego z uczuciami i emocjami przeżywanymi przez wykreowane przez siebie postaci. Dzięki czeku powieść nie jest przegadana, za to stanowi doskonałą lekturę na spokojny wieczór.

Jedna niezwykła rzecz to powieść pełna magicznych detali. Mówiąca o tym, że warto jest przeanalizować czasem swoje życia, nie tylko w obliczu ogromnego zagrożenia, ale także wtedy, kiedy jeszcze nie jest za późno na zmiany. Autorka nawołuje dzięki swojej opowieści do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia się nad problemami nie tylko swoimi, ale także tymi, którymi dzielą się z nami inni ludzie. Książka ma także ogromny wydźwięk społeczny – ukazuje, że każdy człowiek niesie w sobie przynajmniej jedną niezwykłą historię, która często rzuca cień bądź światło na całe jego późniejsze życie. Każdy człowiek jest wyjątkowy, a to kim jesteśmy względem świata i innych, często jest wynikiem wydarzeń, które zaistniały w naszym życiu; ludzi, którzy się w nim pojawili oraz tego jak sami patrzymy na swoją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Przede wszystkim jednak książka Chitry Banerjee Divakaruni ukazuje nam, że warto ze sobą rozmawiać.

Polecam tę przepiękną książkę, wszystkim tym, którzy mają ochotę poznać kilka niezwykłych opowieści, które być może będą w stanie odmienić nie tylko pogląd na otaczający świat, ale także myślenie o własnym życiu.

Ocena: 5+/6

Na plus:
- przepiękne historie
- bohater zbiorowy
- przystępny język
- umiejętne przeplatanie teraźniejszości z przeszłością
- wyważenie ilości opisów otoczenia oraz „akcji”
Na minus:
- drobna czcionka, która może męczyć czytelników ze słabszym wzrokiem
- nieprzemyślana okładka

Tytuł: Jedna niezwykła rzecz
Autor: Chitra Banerjee Divakaruni
Ilość stron: 220
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2013
Cena: 29,90 zł

Simon Sebag Montefiore - Jerozolima.Biografia


Jerozolima – miasto trzech największych monoteistycznych religii świata. Mistyczna i niebiańska Jerozolima, nazywana przez Arabów „Al-kuds” a przez Żydów „Jeruszalem”, jest miastem „po przejściach”. Wielokrotnie burzona i odbudowywana, pielęgnowana przez swoich władców i pielęgnowana, do dziś stanowi jedno z najciekawszych miast Świata. Jej krwawa, acz piękna historia liczy sobie 3 000 lat. Nic więc dziwnego, że znany historyk Simon Sebag Montefiore postanowił podjąć się trudnego zadania spisania jej dziejów.

Autor takich bestsellerowych tytułów, jak „Stalin. Dwór czerwonego cara” czy „Potiomkin. Książę książąt” jest dość dobrze znany polskim czytelnikom. Nie mniej jednak zadanie, które przed sobą postawił mogło się okazać trudne do wykonania. Jerozolima jest miastem-hybrydą, a jej mieszkańcy po dziś dzień dzielą ją na granice żydowską, muzułmańską i chrześcijańską. Tak więc oprócz kontrowersyjnego tła politycznego, miasto to generuje ogromne pokłady emocji. Montefiore chciał uniknąć jednostronnego obrazu Jerozolimy i udało mu się to. Stworzył piękną i niejednoznaczną biografię miasta żyjącego własnym życiem – miasta-organizmu.

Na dużą uwagę zasługuje fakt, że autor postanowił zarysować dzieje Jerozolimy poprzez losy jej władców i mieszkańców, choć tym pierwszym poświęcił dużo większą część swej uwagi. Autor nakreśla wizję Jerozolimy z wielu punktów widzenia, przez co pojawiają się tutaj ważne postaci w dziejach nie tylko tego miasta, ale całego świata. Są to między innymi: Król Salomon, Jezus, Lawrence z Arabii, Churchill. Opisuje on historię tego niezwykłego miasta od czasów dawidowych do konfliktu izraelsko-arabskiego, który determinuje obecną sytuację Jerozolimy. Stąd wynika celowe unikanie szczegółowego opisu ostatnich pięćdziesięciu lat jej istnienia. Książka podzielona jest na dziewięć chronologicznie ułożonych części, w których Montefiore spisuje przystępnym językiem lata pełne wojen, tortur, przepychu i konfliktów religijnych. Jedynie prolog i epilog, zdawały się nie pasować do treści tej biografii. Nie mniej jednak te 700 pięknie oprawionych stron jest warte uwagi.

Autor dosyć płynnie przechodzi z rozdziału w rozdział przenosząc niektóre informacje i tym samym zachowując płynność chronologiczną między opisywanymi wydarzeniami. „Jerozolima. Biografia” jest książką, której nie da się przeczytać za jednym zamachem. Ogromna ilość wiedzy, jaką autor zebrał w jednej książce, po prostu w pewnym momencie zaczyna się mylić. Jednak wyżej wspomniany zabieg i swoista płynność narracji, pomaga w bardzo szybki sposób odnaleźć się w historii Jerozolimy. Umiejętny przekaz zdobytej wiedzy jest zadaniem bardzo trudnym, jednak Montefiore wyszedł z tego obronną ręką. Opowiada historię, dalece odbiegając od akademickiego sposobu przekazu.

Pomimo wyżej wspomnianych umiejętności jakimi wykazał się autor, książkę trudno będzie zrozumieć tym, którzy nie mają pojęcia o trzech podstawowych religiach. Takim czytelnikom, książka ta może się wydawać zbyt skomplikowana i mało interesująca. Z racji tego, że religia w Jerozolimie stanowi bardzo ważny element, przez jej pryzmat opowiedziana została większa część historii tego niebiańskiego miasta.

Ogromnie atrakcyjne dla czytelnika może być zamieszczenie dosyć dużej ilości zdjęć, map i grafik, które mają pogłębić wiedzę zawartą w tej pozycji literackiej. Autor pokusił się nawet o umieszczenie w niej drzew genealogicznych władców jerozolimskich. Ogromna masa ciekawostek zawarta w przypisach sprawia, że książka ta staje się doskonałym przykładem zabawy z konwencją gatunkową – ponieważ, choć jest to pełnoprawna książka historyczna, to jednak sposób opisywania przez autora wydarzeń sprawia, że pozycję tą możemy odbierać chociażby jako widowiskową powieść historyczno-kryminalną.

Nowe dzieło Montefiore zasługuje na uwagę z jeszcze jednego względu. Autor posiłkuje się nieznanymi wcześniej dokumentami i archiwami, dzięki czemu historie przez niego przedstawiane nabierają nowego wymiaru. Badacz poszerza znaną na temat Jerozolimy wiedzę zgrabnie wplatając w nią ogromną ilość informacji, które nigdy wcześniej nie miały możliwości trafić do czytelników. Pozycję polecam więc nie tylko tym, którzy interesują się historią Jerozolimy, ale także wszystkim, których zastanawia, czemu miasto to wśród milionów wzbudza tak wiele emocji i kontrowersji.

Biografia Jerozolimy jest także w ogromnej części historią współczesnego świata, gdyż to właśnie w tym mieście kształtowały się losy trzech najważniejszych religii monoteistycznych. Monografia spisana przez Montefiore jest pozycją literacką obok której nie można przejść obojętnie. Książka jest pięknie wydana i zawiera masę rzetelnych informacji a przy tym pozostaje wolna od uprzedzeń i kreśli różnorodny obraz tego miasta, w sposób bardzo taktowny i subtelny.

Na plus:
+ przystępny język
+ płynne przejścia między rozdziałami
+ przedstawienie obszernej i rzetelnej (popartej źródłami) wiedzy
+ interesujący temat
+ chronologiczne uporządkowanie części książki
+ spora ilość ciekawostek, ilustracji, grafik itd.
+ twarda okładka
+ dobra jakość papieru
+ taktowne podejście do tematu konfliktu religijnego

Na minus:
- papierowa obwoluta na twardej okładce (ta pierwsza szybko się niszczy)
- prolog burzący chronologiczne uporządkowanie części książki
- kilka błędów językowych

Ocena: 5/6

Tytuł: Jerozolima. Biografia
Autor: Simon Sebag Montefiore
Wydawca: Magnum 2011
Ilość stron: 704
Cena: 78,00 zł
Recenzja ukazała się na portalu HISTORIA.ORG.PL

04 marca 2013

W.E.B Griffin - Zabójca


W.E.B. Griffin może być znany męskiej części czytelników za sprawą serii książek poświęconych żołnierzom i policjantom. Pisarz, dożywotnio mianowany prezesem Stowarzyszenia Weteranów Amerykańskich Sił Specjalnych, sławę zdobył dzięki powieściom z serii Korpus, opisującym dzieje grupy oficerów i żołnierzy piechoty morskiej podczas wojny na Pacyfiku. Jak więc wyraźnie widać tematyka, jaką porusza nie należy do łatwych i lekkich, a sama po lekturze Zabójcy śmiem twierdzić, że jego książki to typowa męska literatura.

Ciężko jest streścić tak obszerną fabularnie powieść. Nie mniej jednak jej dwa główne wątki to próba udaremnienia zamachu na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Ów zamach planuje dosyć przebiegły acz niezrównoważony człowiek. Drugi wątek obraca się wokół skorumpowanych funkcjonariuszy departamentu, którzy zdają się być nieuchwytni, do czasu… Oficerowie departamentu będą musieli skumulować wysiłki by sprostać obu tym trudnym zadaniom. Od razu pragnę zwrócić uwagę na to, iż choć Zabójca to V tom cyklu Odznaka honoru, można spokojnie czytać go bez znajomości wcześniejszych książek serii.

Autor stworzył rzetelną i przepełnioną informacjami książkę, w której aż roi się od postaci pierwszo i drugoplanowych, a każda z nich jest skonstruowana solidnie i z wyczuciem. Zabójca to powieść realistyczna, której daleko od rozrywkowej papki książek sensacyjnych, czy kryminalnych. W przypadku tego tytułu, naprawdę możemy się spodziewać, iż opisywane zdarzenia mogły bądź wciąż mogą się zdarzyć – fabuła powieści nie jest więc wynikiem tylko i wyłącznie sprawnie działającej fantazji pisarza, ale także doskonałej obserwacji amerykańskiego społeczeństwa i wydarzeń kilku minionych lat.

Książka Griffina jest powieścią dobrą. Niestety jestem przekonana, że zdoła zmęczyć mniej wytrwałych i wprawionych w tego typu literaturze czytelników. Stanowczo odradzam ją także kobietom. Innymi słowy jest to lektura dla konkretnych i szukających mocnych wrażeń panów, których męczą stricte rozrywkowe klimaty. Autor stworzył naprawdę skomplikowaną sieć intryg i politycznych knowań, a wszystko to otoczył aurą ciężkiej policyjnej atmosfery. Plusem jest jednak to, że nie zapomniał o ludzkiej stronie glin, o których mowa w jego książce. Skrupulatnie, krok po kroku tworzy wizerunki swoich postaci. Wplata ich życiowe rozterki, ambicje względem rozwoju kariery, opisy ich otoczenia i tok myślenia w fabułę historii, o tym co tak naprawdę na co dzień możemy usłyszeć w wiadomościach telewizyjnych.

Ci, którzy naprawdę szukają inteligentnej i błyskotliwej lektury i którzy nie odczują niechęci do ogromnej ilości informacji zawartych na kartach tej książki, lektura z pewnością nie rozczaruje. Jednak od razu lojalnie uprzedzam – pasjonaci lewitowania kilkanaście centymetrów ponad chodnikami, czyli wszyscy ci, którzy z zapałem pochłaniają wyssane z palca i niewiarygodne historie, mogą podczas zapoznawania się z tą pozycją literacką mocno zderzyć się z rzeczywistością. Książka na pewno jest w stanie zaoferować wiele czytelnikowi, który otworzy się na nią i zgodzi się na tylko niewielkie oddalenie od rzeczywistości. Tak więc polecam ją wszystkim tym, którzy poszukują lektury konkretnej i mocno osadzonej w realiach codzienności.

Ocena: 4/6

Tytuł: Zabójca
Autor: W.E.B Griffin
Ilość stron: 616
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2013
Recenzja ukazała się na portalu DUŻEKA.