31 sierpnia 2012

Alex Kava - Kolekcjoner


Alex Kava jest obecnie jedną z popularniejszych pisarek kryminałów. Jej seria książek o agentce FBI Maggie O’Dell, jest wychwalana przez niektórych czytelników pod niebiosa. Niestety, po zapoznaniu się z lekturą „Kolekcjonera” tejże autorki jestem szalenie rozczarowana. Bo jak można nazwać kryminałem książkę, w której zagadka kryminalna jest dosyć słaba, a przy okazji bohaterom udaje się ją rozwiązać nie za pomocą swej wiedzy, a dzięki szczęśliwemu losowi?

Do Florydy zbliża się huragan. Ekipa ratowników wyławia z fal Zatoki Meksykańskiej pojemnik ze starannie owiniętymi ludzkimi szczątkami. Do pomocy zostaje wezwana agentka Maggie O’Dell. Okazuje się, że wyłowione części ciała należą nie do jednej, a do kilku osób. I tak zaczyna się śledztwo w sprawie pewnego kolekcjonera ludzkich części ciała. Jednak czy aby na pewno człowiek ten przechowuje ucięte nogi, ręce, korpusy dla siebie? Być może przyświeca mu „wyższy cel”? Maggie ma bardzo mało czasu na odnalezienie sprawcy, gdyż nadciąga największy morderca jakiego stworzyła natura – huragan, i nikt nie jest bezpieczny.

W tym samym czasie przyjaciel bohaterki, pułkownik Benjamin Platt, prowadzi prywatne dochodzenie w sprawie serii tajemniczych zgonów żołnierzy powracających z Afganistanu. Okazuje się, że zarazili się oni bakterią, która w normalnych warunkach jest rzadko spotykana. I tak dzięki przypadkowemu spotkaniu pułkownika i agentki FBI, wychodzi na jaw, że obie prowadzone sprawy mogą być ze sobą połączone.

Książka „Kolekcjoner” dłużyła mi się niemiłosiernie. Wiele pobocznych wątków zostało rozwiniętych do tego stopnia, że odwracały uwagę od głównych zdarzeń. Przygotowania do huraganu, historie bohaterów drugoplanowych itp. autorka rozpisała na kilkanaście rozdziałów. Prowadzenie śledztwa też jakoś głównym bohaterom nie szło. I tak naprawdę, akcja książki zaczęła się rozwijać dopiero pod koniec. Być może znajdą się wśród czytelników zwolennicy lektur, w których fabuła rozwija się bardzo powoli i przynosi wraz z sobą, wiele pobocznych, teoretycznie mało ważnych wątków, jednak ja do nich nie należę i stąd moja opinia, iż książka do wybitnych kryminałów nie należy. Może źle, że wybrałam „Kolekcjonera” na pierwsze spotkanie z Alex Kava, ale stało się i zostałam skutecznie zniechęcona do dalszego zapoznawania się z twórczością tejże, tak więc polecam tylko miłośnikom pisarki. Tym, którzy lubują się w mocnych i mrocznych kryminałach poleciłabym zdecydowanie Simona Becketta, czy chociażby któreś kryminały skandynawskie.

Moja ocena: 3/6

Autor: Alex Kava
Tytuł: Kolekcjoner
Ilość stron: 306
Wydawnictwo: Mira 2011

30 sierpnia 2012

Władysław Bartoszewski - Mój Auschwitz


„Auschwitz było jednakowe dla wszystkich, jednocześnie każdy z więźniów przebywał we własnym, indywidualnym Auschwitz”
Władysław Bartoszewski jest dla wielu człowiekiem legendą. Znany jako polityk, wspaniały pisarz, dziennikarz a także historyk, nie wszystkim znany jako były więzień obozu Auschwitz. Jest on doskonałym przykładem osoby, której wydarzenia i przeżycia zgromadzone podczas II Wojny Światowej nie zmieniły w moralny wrak. Bartoszewski, którego nie ominęły trudy i cierpienia, jakie przyniosła za sobą wojna, pozostał Człowiekiem i przez wiele lat nabierał przeświadczenia, że przeżył po to by dać świadectwo zbrodniom niemieckim dokonywanym na więźniach obozów.

„Mój Auschwitz” to książka przedstawiająca wspomnienia Bartoszewskiego z pobytu w obozie pracy. Trafił tam mając zaledwie osiemnaście lat, wtedy kiedy Auschwitz nie był jeszcze fabryką zagłady, a brutalnym acz „zwykłym” obozem pracy dla tzw. więźniów politycznych. Książka jest podzielona na dwie części. Pierwsza to zapis rozmowy Piotra Cywińskiego i Marka Zająca z Władysławem Bartoszewskim, druga to zbiór broszur drukowanych w okresie wojennym, oraz opowiadań powstałych już po wojnie.

Wywiad przeprowadzony z bohaterem, jest bardzo ciekawy i wnosi wiele informacji na temat obozowego życia oraz tego jak wyglądał świat Bartoszewskiego po opuszczeniu jego murów. Czytelnik może wyczuć, że redaktorzy są przygotowani do rozmowy i doskonale rozumieją postawy rozmówcy. Niektóre fragmenty chwytają za serce, inne są w stanie poszerzyć wiedzę miłośników historii na temat działania obozu w Oświęcimiu. Co więcej, rozmowa ta prezentuje w bardzo barwnym świetle charakter rozmówcy. Bartoszewski prezentuje się w niej jako osoba bardzo inteligentna, niezmiernie wyrozumiała, ale także posiadająca ogromny dystans do siebie i swoich przeżyć.

Część druga natomiast wypada w porównaniu z pierwszą nieco słabiej. Oczywiście antologia wnosi wiele światła w umysły zainteresowanych wiedzą z tego zakresu czytelników, jednak to na co można zwrócić szczególną uwagę to fakt, szeregu powtórzeń jakie znajdują się w owych tekstach. Trochę niefortunnie zebrano owe dzieła, gdyż wiele z nich mówi o tym samym, a wnikliwy czytelnik zauważy zupełne kopiowanie fragmentów w dwóch ostatnich. I choć wpływa to na jakość całości książki, to jednak nie można powiedzieć, że jest to książka niewarta uwagi. Cieszę się, że jestem jej dumną posiadaczką, gdyż Auschwitz, jako obóz koncentracyjny, był tematem powszechnie wałkowanym, mało kto jednak wspomina o nim jako o katorżniczym obozie pracy, w którym ludzie umierali nie w krematoriach, ale z wycieńczenia, wysiłku podejmowanego podczas ciężkiej pracy oraz z głodu. Wspomnienia Władysława Bartoszewskiego są kopalnią wiedzy na temat przeżyć zza obozowych krat i szczerze polecam tę pozycję wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej nie tylko o samym obozie Auschwitz, ale także o postaci która je przedstawia.

Moja ocena: 4+/6

Autor: Władysław Bartoszewski
Tytuł: Mój Auschwitz
Ilość stron: 254
Wydawnictwo: Znak 2010

David K. Webster- Kompania Spadochronowa

„Wojna w oczach każdego żołnierza wygląda inaczej”
Jeśli jesteś fanem serialu wojennego „Kompania braci”, jeśli znasz twórczość Stephena Ambrose lub jeśli po prostu lubisz wojenne czytadła to mogę z całą pewnością polecić Ci, Drogi Czytelniku, książkę „Kompania Spadochronowa. Wspomnienia żołnierza piechoty spadochronowej od D-Day do upadku III Rzeszy” napisanej przez Davida K. Webstera, który brał udział w kilku najważniejszych bitwach II Wojny Światowej.

Książka to rodzaj dziennika z frontu. Składają się na nią fragmenty wyrwane z listów autora, pisanych do rodziny oraz jego wspomnienia z czasów działań wojennych. Przedmowę do niej napisał Stephen Ambrose, autor książki „Kompania braci” na podstawie której Spielberg i Hanks nakręcili serial pod tym samym tytułem i którego jestem ogromną fanką.

David Webster był członkiem jednej z kompanii piechoty spadochronowej i jego postać powinna być znana tym, którzy oglądali wyżej wspomniany serial. Książka jest napisana rzeczowo i treściwie, jednak powinni jej unikać Ci, którzy spodziewają się heroicznych opisów walk oraz prezentacji bohaterskich postaw. Jest to lektura do bólu autentyczna. Wspomnienia autora są opisywane realnie, tak jak rzeczywiście młody człowiek może widzieć wojnę. Autor nie unika dotykania tematów kłopotliwych, jak pijaństwo w armii, stosunek dowódców i oficerów względem szeregowców i odwrotnie, czy też strach. I właśnie to szczególnie urzeka w tej książce.

Jednych może ona zanudzić, drugim da do myślenia. Ja odnalazłam w niej prawdę. Ci którzy narzekają na amerykański sposób ukazywania wojny w filmach, powinni być tą książką usatysfakcjonowani, gdyż prezentuje ona normalne, ludzkie postawy względem wojny. Autor niczego nie ubarwia. Zadziwia też fakt z jaką skrupulatnością zapamiętał on szczegóły swego pobytu na froncie.

Jest to zdecydowanie książka dla miłośników pozycji historycznych, wspomnień z frontu oraz książek faktu. Nie ma ona fabuły, jest dosyć chaotyczna tak samo jak wojsko i wojna, ale właśnie dzięki temu staje się lekturą ciekawą i wartą zauważenia. Trzeba ją docenić tak samo, jak żołnierzy, którzy walczyli o naszą wolność.

Moja ocena 5-/6

Autor: David Kenyon Webster
Tytuł: Kompania Spadochronowa. Wspomnienia żołnierza piechoty spadochronowej od D-Day do upadku III Rzeszy
Ilość stron: 282
Wydawnictwo: Magnum 2011

08 sierpnia 2012

Howard E. Gibson - To ciało Michaela Chandlera


„Ta książka Howarda Gibsona”
„To ciało Michaela Chandlera” to dosyć tajemnicza książka, równie tajemniczy jest jej autor Howard E. Gibson, o którym, w zasadzie nigdzie nie można znaleźć żadnych informacji. Jedno jest pewne, pod tym nazwiskiem wydano jak dotąd tylko jeden tytuł. O czym więc mówi  fabuła książki „To ciało…”?

Podróże w czasie, loty kosmiczne, przemieszczanie się międzyplanetarne wszystko to od dawna interesowało ludzkość. Podjęliśmy pewne kroki by umożliwić sobie podbijanie innych planet, a nasze próby wynikają z niezachwianej pewności, że jesteśmy we wszechświecie najbardziej rozwiniętą cywilizacją. Co by się jednak stało gdyby prawda wyglądała zupełnie inaczej?

Przyszłość. Ziemie zamieszkuje już 15 miliardów ludzi, których życie znacznie różni się od tego znanego nam dziś. Podbój kosmosu to już nie tylko mrzonki. Miner II to nieprzychylna ale bardzo ważna ze względu bogatych złóż surowców naturalnych, planeta, z której jednak powoli koloniści zaczynają uciekać. Michael Chandler, to przeciętny Ziemianin i zwykły szeregowy pracownik, który żyje z miesiąca na miesiąc na kredycie i który nie liczy na jakiekolwiek zmiany. Nieoczekiwanie pewnego dnia do Michaela dociera wiadomość o… jego śmierci. Czy wiedza na temat daty swojej śmierci pomoże bohaterowi w uratowaniu nie tylko siebie, ale także świata?

Powieść jest przeciętna. Niestety taka jest prawda. Ma swoje lepsze i gorsze momenty, a co za tym idzie jest nierówna. Jedni mogą powiedzieć, że jest to dobry zabieg, gdyż odpowiednio stopniuje napięcie. Ja uważam, jednak, że wynika to po prostu z braku prowadzenia płynnej narracji akcyjnej przez autora. W fabule można znaleźć luki, które utrudniają zrozumienie treści. Autor posługuje się niedopowiedzeniami w nieumiejętny sposób.

Jednak omijając te minusy, można naprawdę wciągnąć się w opowiedzianą historię. Jest ona sensowna i ciekawa. Mocną stroną powieści są jej bohaterowie. Ciekawi, wyraziści, różnorodni. Choć książka jest krótka, to autorowi udało się rozbudować postaci, tak że są one w stanie zainteresować czytelnika.

Nie mniej jednak, jest to dosyć słaba pozycja na rynku science fiction. Można ją przeczytać, szczególnie jeśli zaczyna się dopiero z tym gatunkiem, bo chociaż fabuła zawiera w sobie kilka elementów niezbędnych sci-fi, to jednak skupia się bardziej na intrydze i zawiłych relacjach między bohaterami.

Moja ocena: 3+/6

Autor: Howard E. Gibson
Tytuł: To ciało Michaela Chandlera
Ilość stron: 240
Wydawnictwo: Paperback 2011

Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

04 sierpnia 2012

Melissa Senate - Szkoła gotowania pod Amorem



„Gotowanie ma w sobie tyle samo magii ile miłość, co więcej to pierwsze nie złamie ci serca”
Tytuł „Szkoła gotowania Pod Amorem” jakoś nie specjalnie mnie do siebie przyciągał. Naczytałam się już historii o trzydziestolatkach poszukujących miłości, szczęścia i Bóg wie co jeszcze, i zawsze uważałam, że nie są one dla mnie. Jednak książka Melissy Senate jest pod pewnym względem wyjątkowa i bynajmniej nie opowiada o zwykłym harlequinowym romansie.

Z racji mojego uwielbienia zarówno do literatury, jak i kina często szukam sobie filmowych odpowiedników do przeczytanych pozycji. W tym przypadku po pierwszych kilku stronach czułam dokładnie to samo, co podczas oglądania świetnego „Dobrego roku” z Russellem Crowe. Książka ma w sobie urzekającą magiczną moc. Autorka potrafi sprawić, że czytelnik odnajduje się doskonale w skórze głównej bohaterki. Jestem w stanie założyć się, że choć raz podczas czytania tej lektury każde z was szepnie: „No przecież! Ja mam dokładnie tak samo”. A jakie perypetie los zgotował naszej bohaterce?

Holly to trzydziestolatka, która do tej pory nie znalazła swojego miejsca na Ziemi. Zaraz po zakończeniu kolejnego rozczarowującego związku przyjeżdża na małą wyspę u wybrzeży Maine. Odziedziczyła tam po ukochanej babci świetną szkołę gotowania, malowniczo położony domek oraz kulinarny talent(?). Holly, choć ma w sobie tylko część włoskiej krwi jej babci, zaczyna sobie całkiem nieźle radzić z przygotowywaniem potraw rodem z kraju słynącego z wyśmienitych makaronów. Bohaterka chce udowodnić swojej rodzinie, że jest w stanie poradzić sobie z udźwignięciem rodzinnej tradycji i z taką właśnie determinacją w sercu rozpoczyna prowadzenie jesiennych zajęć sztuki gotowania włoskich potraw. Z czasem więzi między nią a jej uczniami zacieśniają się, a gotowanie staje się remedium na dręczące ich bolączki. Bohaterka poznaje także historię swojej rodziny i to pomaga jej odnaleźć siebie.

Banalne prawda? Oczywiście. Jednak sposób przedstawienia tej historii jest niezwykle… urzekający, magiczny, pasjonujący? Jest milion określeń a żadne nie oddaje charakteru tej książki w stu procentach. Autorka ma dar przekazywania swoich myśli w najprostszy i najbardziej czarujący sposób, jaki można sobie wyobrazić. Przy tym jej opowieść nie jest naiwna i pozostawia po sobie gorącą iskierkę nadziei w sercu.

Bohaterowie są bardzo naturalni, a dialogi i przemyślenia bohaterów sprawiają wrażenie, jakby były żywcem wycięte z prawdziwego świata. Możliwe, że powieść ta odcisnęła na mnie takie piętno, gdyż nie mam zbytniego doświadczenia z literaturą tego typu, jednak tym bardziej świadczy to o tym jak dobra jest to książka, gdyż autorce udało się przekonać do niej, takiego sceptyka jak ja.

Magiczne składniki potraw, świetna historia rodzinna przekazana w tle, fenomenalna fabuła oraz bardzo wyraziste postaci składają się na lekturę wybitną, choć bardzo prostą. Nie jest to powieść dla poszukiwaczy wrażeń. Jednak, jeśli czujesz potrzebę zajrzenia w głąb swego serca polecam „Szkołę gotowania Pod Amorem” – Holly z pewnością ci to ułatwi.

Moja ocena: 6/6

Autor: Melissa Senate
Tytuł: Szkoła gotowania pod Amorem
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 2012

Recenzja ukazała się na portalu DUŻEKA.



Karen Traviss - Gears of War Anvil Gate 3


Karen Traviss, scenarzystka Gears of War 3 i autorka dwóch książek opowiadających o przygodach zabójczo niebezpiecznego oddziału Gearów, postanowiła uraczyć nas kolejną powieścią osadzoną w realiach gry. Gears of War: Anvil Gate 3 traktuje o wydarzeniach rozgrywających się bezpośrednio po zakończeniu Gears of War 2, czyli zaraz po zatopieniu, jak się wydawało, ostatniego bastionu ludzkości – Jacinto.

Na Vectes, wyspie, na której ostatni reprezentanci naszej cywilizacji mieli odbudowywać świat, nie dzieje się najlepiej. Wciąż narastające konflikty między odrzuconymi oraz COG, liczne sabotaże, oraz brak umiejętności porozumiewania się między starymi mieszkańcami wyspy a „najeźdźcami” sprawiają, że życie, nawet po wygranej bitwie z Szarańczą, nadal jest ledwo znośne. Dodatkowo okazuje się, że wody okalające wyspę nie są już bezpieczne, a Marcus Fenix i reszta Gearów, będą musieli zmierzyć się z zagrożeniem, którego bała się i z którym prowadziła walkę, sama bezlitosna Horda. Aby spróbować wygrać, żołnierze będą musieli przypomnieć sobie taktykę zastosowaną podczas oblężenia Anvegadu, jednak nawet to może nie przynieść spodziewanego efektu.

Zdecydowanie jest to najlepsza pozycja osadzona w realiach gry Gears of War. Czyta się ją dużo sprawniej i jeszcze przyjemniej od poprzedniczek. Przede wszystkim za sprawą wyrównania połączenia tematyki sci-fi i wojennej. Dzięki temu książka staje się idealną lekturą zarówno dla czytelników lubiących zwykłe potyczki i rozgrywki polityczne oraz dla tych, którzy poszukują dużej dawki kosmicznych przygód.

Fabuła powieści, jak zwykle została osnuta wokół postaci Gearów, jednak autorka wprowadziła nowych bohaterów i poświęciła nieco więcej uwagi tym, którzy zostali zaniedbani lub pominięci w poprzednich tomach. To, co dalej zachwyca to umiejętność, z jaką Traviss tworzy charaktery – każdy z nich jest silny. Każda z postaci reprezentuje inne podejście do życia oraz całkiem różne poglądy na wojnę. Łączy ich brawura, odwaga oraz lojalność, którą noszą we krwi.

Wbrew pozorom powieść oprócz zapewnienia odpowiedniej dawki rozrywki, mówi też o ważnych rzeczach. Autorka nie zapomniała o tym, że mimo prowadzenia wojny, jej bohaterowie są ludźmi, muszą więc być wielowymiarowi. Wprowadzenie nowego zagrożenia, dało tej serii potrzebną dozę świeżości. Dzięki temu czytelnik, który ma za sobą dwa poprzednie tomy, nie zacznie się nudzić.


Bez względu na to, czy jesteś dziewczyną czy chłopakiem, jeśli gry zmieniły twoje życie, ta książka jest dla ciebie. Jest to jedna z najlepszych serii literackich powstałych na podstawie gier i nie zapowiada się, by na trzech tomach miała się skończyć. Dodatkowo całość prezentuje się bardzo dobrze na półce za sprawą przemyślanej i współgrającej szaty graficznej. Polecam wszystkim miłośnikom sci-fi!



Moja ocena: 5/6


Autor: Karen Traviss
Tytuł: Gears of War Anvil Gate 3
Seria: Gears of War
Ilość stron: 704
Wydawnictwo: Fabryka słów 2012


Recenzja ukazała się na portalu PARADOKS.