24 stycznia 2014

Lesław Furmaga - Upadek Nikodema Dyzmy

Któż nie zna naszego sztandarowego polskiego bohatera Nikodema Dyzmy? Ja, choć nie przepadam, znam i myślę, że wielu miłośników tak literatury, jak kinematografii może odpowiedzieć to samo. Postać ta stała się ikoną, i przeszła do popkultury polskiej, jako wzór dla karierowicza, cwaniaka, oraz farciarza. Choć książka Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, zdaje się mieć satysfakcjonujące zakończenie, które zamyka historię Dyzmy, to jednak w dobie pisarzy, którzy lubują się w dalszych ciągach i historiach alternatywnych, nawet Kariera Nikodema Dyzmy nie była bezpieczna. Nie trzeba się jednak martwić, gdyż Upadek Nikodema Dyzmy autorstwa Lesława Furmaga to książka ciekawa i utrzymana w odpowiednim klimacie swojej poprzedniczki.

Autor połączył tu właśnie historię alternatywną z opowieścią o dalszych losach bohatera i choć tytuł wskazuje kierunek, w którym będą się toczyć wydarzenia to jednak z Dyzmą niczego nie można być pewnym. Ale Zacznijmy od początku, a raczej środka. Nikodem siedzi w więzieniu po tym jak został wrobiony w morderstwo i zdemaskowany, jako człowiek niewykształcony i pozbawiony jakichkolwiek kwalifikacji do pełnienia obowiązków Prezesa Banku Zbożowego oraz Premiera. Są lata 30. XX wieku. Widmo wojny coraz wyraźniej rysuje się nad Polską. Jej sąsiedzi stanowią coraz większe zagrożenie, a istnieje przecież szansa, że połączą oni swoje siły by całkowicie zetrzeć nasz kraj z powierzchni Ziemi. I nagle debatujący przedstawiciele władz wpadają na genialny pomysł, aby na scenę wkroczył marionetkowy prezydent, który będzie stanowił tarczę, dla tych, którzy będą podejmować prawdziwe i ciężkie decyzje, niekoniecznie dobre dla Niemiec, Rosji, czy też Polski. Któż lepiej się do tego nada? Otóż Nikodem Dyzma, oczyszczony z zarzutów, przywrócony do łask… Jednak czy cwany Nikoś rzeczywiście pozwoli na to by mówiono mu co ma robić?

Wspomniałam już wcześniej, że nie jestem fanką opowieści o losach Nikodema Dyzmy, jednak uwielbiam historie alternatywne. I właśnie to sprawiło, że sięgnęłam po ten tytuł. Czy się zawiodłam? Z pewnością nie. Autor ma talent. Genialnie przedstawił bohaterów znanych i lubianych i całkiem dobrze wyszło mu stworzenie własnych postaci. Ogromnym plusem jest też to, że udało mu się w 100% oddać klimat poprzedniej książki dotyczącej losów Dyzmy – może nie stanowiło to dla mnie głównego atutu, ale potrafię docenić element, który dla miłośników Kariery Nikodema Dyzmy na pewno będzie ważny.

Czy książka ma minusy? Według mnie nie ma. Po prostu nie jest to dzieło wybitne. Powiedziałabym że jest to książka idealna na czytanie w wolnych chwilach. Nie będzie trudno odłożyć ją na bok, by wrócić do obowiązków, ale też będzie się do niej całkiem przyjemnie wracało. A fakt, ze czyta się ją bardzo szybko i jest niewielkich rozmiarów także przemawia na jej korzyść.

Zdecydowanie jest to tytuł, który warto polecić wszystkim tym, którzy Nikodema Dyzmę lubią. Jeśli nie jesteś fanem tego bohatera, możesz sobie odpuścić lekturę. Natomiast spokojnie można ją przeczytać, nawet bez znajomości książki Dołęgi-Mostowicza.

Na plus:
+ klimat poprzedniczki
+ ciekawa kontynuacja
+ historia alternatywna (rzadko się zdarza aby pisarze, kierowali losy naszego kraju na takie jak tu tory)

Na minus:
- książka przede wszystkim dla fanów Kariery Nikodema Dyzmy

Ocena: 4/6

Autor: Lesław Furmaga
Liczba stron: 324
Wydawnictwo: Novae Res 2013
Cena: 33,00 zł

12 stycznia 2014

Audiobook Żywe Trupy III i IV

Po sukcesie jaki odniosła pierwsza na świecie dźwiękowa adaptacja jednego z najbardziej kultowych komiksów The Walking Dead Roberta Kirkmana, studio Sound Tropez wypuściło na rynek kolejne dwie części tego wyśmienitego słuchowiska, zatrudniając przy tym kolejną polską gwiazdę wielkiego formatu. Sonia Bohosiewicz, bo o niej mowa, znana np. z serialu Usta Usta oraz filmu Wojna polsko-ruska, użyczyła swojego głosu czarnoskórej wojowniczce Michonne, która stanie się jedną z najważniejszych postaci w komiksie.

Pierwsza część słuchowiska zebrała bardzo dobre recenzje i została świetnie przyjęta w środowisku fanowskim uniwersum The Walking Dead. Szczególne laury uznania przyznano aktorom biorącym udział w nagraniach, jednak także muzyka oraz wciągająca fabuła wpłynęły na dobry odbiór wśród słuchaczy.

Rozstaliśmy się z bohaterami w momencie, kiedy grupa Ricka natknęła się na otoczone wysokim ogrodzeniem więzienie opanowane przez zombie. Postanawiają pozbyć się niechcianych lokatorów i w bezpiecznych murach stworzyć azyl, w którym będą mogli przetrwać kolejne miesiące a kto wie… może nawet lata. I od tego momentu coś się zmienia. Po uporaniu się ze szwendaczami zamieszkującymi więzienie zagrożenie zaczynają stanowić żywi. Konflikty w grupie narastają. Bohaterowie wiedząc, że każdy kolejny dzień jest niewiadomą, pragną wykorzystać w stu procentach chwile, które mają dlatego też słuchowisko aż kipi od różnych emocji. Pojawiają się też nowe postaci, tak więc słuchacze nie są narażeni na nudę.

Kolejne słuchowisko różni się znacznie od części pierwszej, jest mroczniej, zombie nie są już najważniejsze, teraz to właśnie ludzie i ich demony wychodzą na pierwszy plan. Żaden z bohaterów nie jest nieskazitelny, widać już zmiany jakie zachodzą w psychice, chociażby Ricka.

Jeśli chodzi o produkcję, to byłam pod wrażeniem części pierwszej, ale druga ją przebiła. Według mnie była dużo trudniejsza do wykonania od poprzedniczki, ponieważ tomy III i IV komiksu przewidują dużo większą liczbę strzelaniń oraz interakcji między ocalałym.

Słuchowisko stanowi doskonałe uzupełnienie kolekcji The Walking Dead a już niedługo stanie się naszym produktem eksportowym, gdyż zainteresowanie tym produktem potwierdziły Francja i Belgia. Myślę, że możemy być dumni z tego wkładu, który wykonaliśmy w kierunku rozwoju popkultury.

Na plus:
+ aktorstwo
+ wykonanie
+ ścieżka dźwiękowa
+ delikatne zmiany w dialogach

Na minus:
- Sonia Bohosiewicz, jako jedyna z zatrudnionych aktorów, choć gra fenomenalnie, nie każdemu spodoba się w roli, do której została wybrana

Ocena: 5/6

Autor: Robert Kirkman
Tytuł: Żywe trupy
Seria: Żywe Trupy III i IV
Forma: Słuchowisko
Wydawnictwo: Sound Tropez/Anakonda 2013
Cena: 34,90 zł

11 stycznia 2014

Elżbieta Cherezińska - Byłam sekretarką Rumkowskiego: Dzienniki Etki Daum

Osoby interesujące się historią, bądź te posiadające żydowskie korzenie pewnie kojarzą nazwisko Chaima Mordechaja Rumkowskiego. Reszcie spieszę z wyjaśnieniem, że człowiek ten, przemysłowiec, działacz syjonistyczny, zasłynął głównie z objęcia w 1939 roku funkcji Przewodniczącego Starszeństwa Żydów w Łodzi, co, wraz z wybuchem wojny, było równoznaczne z przejęciem obowiązków zarządzania gettem łódzkim (przyznaję, ze stosuję tu spore uproszczenie i nie wyjaśniam dokładnie procesu objęcia owej funkcji przez Rumkowskiego). Postać ta do dziś jest skrajnie oceniana, tak przez społeczność żydowską, jak i przez historyków. Od jednoznacznie negatywnych opinii do umiarkowanie pozytywnych ocen – nazwisko Rumkowskiego wciąż wzbudza kontrowersje. Z jednej strony nie można się dziwić, bo jak wartościować działania człowieka, który z getta stworzył państwo w państwie, którego więźniowie pracowali na rzecz Trzeciej Rzeszy, czyli wroga? Z drugiej strony prawdopodobnie właśnie niektóre z tych działań sprawiły, że getto łódzkie funkcjonowało najdłużej ze wszystkich i właśnie w nim przetrwała największa liczba Żydów.

Mówiąc o Rumkowskim, chciałabym wspomnieć osobę, która, gdyby nie autorka Elżbieta Cherezińska i jej książka Byłam sekretarką Rumkowskiego: Dzienniki Etki Daum, prawdopodobnie byłaby jedną z wielu anonimowych ofiar wojny – Esterę Daum. Przypadek sprawił, że książka ta powstała i choć nie oddaje w 100% prawdy historycznej to jednak stanowi jeden z ciekawszych dokumentów opowiadających o życiu i funkcjonowaniu getta łódzkiego. Jest to nie tylko opowieść o dojrzewaniu w czasach okrutnej wojny, ale także obraz skomplikowanych relacji pomiędzy żydowską i niemiecką administracją getta. Okazuje się, że walka toczyła się nie tylko na frontach i nie musiała przypominać krwawej jatki, choć była równie krwiożercza. Mowa tu o walce o władzę w samowystarczalnym państewku, jakim zdawało się być łódzkie getto.

Muszę przyznać, że bałam się tej lektury. Bałam się zbytniej ckliwości, wybielania postaci oraz tego, że nie sprosta moim oczekiwaniom, jednak Cherezińska dała radę. Trudno jest dostrzec różnice między fragmentami budowanymi na bazie wspomnień Etki a tymi, które Elżbieta musiała dodać, aby dziennik stał się bardziej treściwy i przystępny. Nie wydaje mi się jednak aby książka ta mogła w jakikolwiek sposób wyjaśnić kontrowersje związane z Prezesem getta. Wszak Etka była jedynie jego sekretarką, co prawda jedną z najbliższych, ale nie najbliższą. Swoje tajemnice Rumkowski zabrał do grobu i jeśli czytelnicy będą oczekiwać po lekturze Byłam sekretarką Rumkowskiego odpowiedzi na ważne pytania dotyczące tej ważnej postaci historycznej to się srodze zawiodą. Ale wszyscy zainteresowani historią łódzkiego getta i sposobem jego funkcjonowania będą usatysfakcjonowani, gdyż takie informacje książka zawiera.

Treść dzienników zachwyciła mnie, przede wszystkim dzięki przystępności. Etka opisuje swoje wewnętrzne przeżycia i normalne życie w gettcie, pierwszą miłość, stres związany z pierwszym dniem pracy. Jej notatki stanowią swoisty miszmasz historii powszechnej opisanej na tle historii jednostki. Książka jest też schludnie wydana. Kartki zdobi wzór, który daje efekt starego papieru, a całość urozmaicają archiwalne zdjęcia. Wśród wszystkich książek historycznych, które przeczytałam ta z całą pewnością wyróżnia się swoistą lekkością.

Plus:
+ wydanie
+ lekkość pióra
+ pomimo charakteru dokumentu czyta się przyjemnie
+ ukazanie historii getta łódzkiego na tle historii Etki Daum

Minus:
- książka nie prezentuje czystych faktów historycznych

Ocena: 5/6

Autor: Elżbieta Cherezińska
Liczba stron: 316
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2008
Cena: 39,90 zł

07 stycznia 2014

Annabel Pitcher - Moja siostra mieszka na kominku

Wydaje mi się, że dużo łatwiej jest puścić wodze fantazji i pozwolić by pomysły, nawet te najbardziej szalone przepływały przez umysł, niż skupiać się na rzeczywistości. To co nas otacza jest z reguły dużo bardziej przerażające od wyimaginowanych lęków, które nigdy nie mają prawa się zmaterializować. Dlatego też, choć darzę ogromnym szacunkiem wszystkich pisarzy, a powieści fantastyczne są moim konikiem, to twórcy piszący o prawdziwych wydarzeniach mają u mnie specjalne względy. Nie inaczej jest z debiutującą autorką Annabel Pitcher i jej książką Moja siostra mieszka na kominku. Powieść przedstawia bardzo wzruszającą i naprawdę interesującą historię chłopca, którego rodzina rozpadła się po tym jak jego siostra zamieszkała na kominku…

Jamie ma dziesięć lat, kilka lat wcześniej jedna z jego sióstr (bliźniaczek) zginęła w tragicznych okolicznościach i od tamtej pory urna z jej prochami stoi na kominku, a rodzice nie potrafią zrozumieć, że choć jedno z ich dzieci nie żyje to mają jeszcze dwójkę pociech, którym trzeba poświęcić czas. W końcu rodzina rozpada się, matka opuszcza męża alkoholika i zostawia wraz z nim dorastającego Jamiego i jego siostrę Jas. Trójka życiowych rozbitków wynosi się z Londynu do małej miejscowości by zacząć wszystko od nowa, jednak nic nie idzie tak jak powinno. Ojciec zaniedbuje obowiązki zawodowe oraz domowe, Jasmine cierpi na zaburzenia odżywiania, a chłopiec czuje się bardzo zagubiony w nowej rzeczywistości. Czy ta historia doczeka happy endu?

Moja siostra mieszka na kominku nie jest jedynie książką dotyczącą żałoby oraz tego, jaką tragedią jest dla całej rodziny śmierć jednego z jej członków. To także opowieść o dojrzewaniu, nietolerancji, głupocie dorosłych i nienawiści do inności, ale też o cierpieniu oraz nadziei. Autorka skupiła się tu na dziesięcioletnim bohaterze, z którego perspektywy oglądamy świat. On jest narratorem historii i to on w swój dziecinny sposób próbuje czytelnikom opisać to co dzieje się z nim oraz z jego rodziną.

Bardzo trudno jest mi ocenić dorosłych bohaterów tej powieści, jednak najbardziej negatywne wrażenie pozostawiła we mnie matka. I to właśnie przez wzgląd na tę postać historia ta wydaje się być bardzo kontrowersyjna. W kulturze która ponad wszelkie rodzinne wartości ceni matczyną miłość, autorka ukazuje czytelnikom kobietę, która całkowicie odsuwa się od męża i, co gorsza, od swoich dzieci. Nie dba o nie i nie interesuje się nimi. Ojciec rodzeństwa wypada na jej tle niesamowicie przystępnie. Pomimo demonów z którymi się zmaga, w jakiś pokrętny sposób stara się trzymać rodzinę w kupie, i ewolucja ta, choć nie tak spektakularna jakby odbiorcy sobie życzyli, będzie następować przez całą lekturę. Jeśli natomiast chodzi o dziecięcych bohaterów to każdy z nich ma swoje własne problemy, które jednak nie wzięły się znikąd i trudno jest winić ich za takie czy inne postępowanie. Według mnie najlepsze wrażenie pozostawiła po sobie pewna mała muzułmańska czarodziejka.

Annabel udało się oddać charakterystyczne cechy dziecięcego świata. Sposób w jaki prezentuje wahania małoletniego bohatera i jego tok rozumowania jest niesamowity. Wydaje mi się, że styl i język to dwa główne atuty tej powieści. Jeśli więc dla kogoś historia nie będzie zbyt przekonująca, to z pewnością sposób jej przekazania taki będzie. Jestem jednak pewna, że wszyscy miłośnicy powieści obyczajowej będą zachwyceni lekturą książki Moja siostra mieszka na kominku.

Plus:
+ różnorodność tematów podejmowanych przez autorkę
+ styl
+ język
+ różnorodność bohaterów
+ kontrowersyjna postać matki

Minus:
- dla dorosłego czytelnika pewne dziecięce zachowania mogą być irracjonalne

Ocena: 5/6 

Tytuł: Moja siostra mieszka na kominku
Autor: Annabel Pitcher
Liczba stron: 286
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc 2013
Cena: 34,90 zł

06 stycznia 2014

Charlie Higson - Wróg

Jeśli wśród czytelników znajdują się osoby, które zapoznały się z Władcą much Goldinga, to z pewnością pamiętają dojrzałość, którą charakteryzowała się ta książka oraz wspaniały pomysł, na jakim oparta została fabuła. Wróg Charliego Higsona upadł niestety bardzo daleko od przysłowiowej jabłoni, którą (w tym przypadku) jest wyżej wymieniona lektura. Choć, w zarodku, zapewne mógł pretendować do miana literatury na wysokim poziomie.

Londyn opanowała tajemnicza zaraza, która zmienia wszystkich dorosłych w krwiożercze bestie wyglądem przypominające zombie, tyle że zorganizowane i jako tako myślące. Grupa dzieciaków próbuje przeżyć z dnia na dzień i nie zastanawiać się nad swoją przyszłością. Jednak pewnego dnia trafia do nich przybłęda. Dziecko twierdzi, że szukało ich oraz innych ocalałych i proponuje im przeniesienie w miejsce nienarażone na ciągłe ataki ze strony dorosłych, a przy tym całkowicie opanowane przez inną grupę małoletnich, którzy są chętni do przyjęcia nowych. Bohaterowie wyruszają w niebezpieczną podróż ulicami Londynu. Nie wszyscy dotrą na miejsce, nie wszyscy dotrwają do końca tej historii.

Największymi wadami powieści są jej nieklasyfikowalność pod względem wieku odbiorców oraz zakończenie. Cała reszta mieści się gdzieś pomiędzy przeciętną a powyżej przeciętnej, co wskazuje na to, że Wróg wcale nie jest taką złą książką. Jednak wracając do minusów, to mnie, jako dorosłemu czytelnikowi niektóre momenty wydawały się mało ciekawe, lub też jawnie dziecięco-naiwne. Było mi także trudno utożsamić się z bohaterami, którzy mieli od 4-ech do 13 – 14-nastu lat. Z kolei nastolatek, któremu lekturę pożyczyłam stwierdził, że są w niej momenty drastyczne, których wolałby nie czytać. Natomiast zakończenie było dla mnie całkowicie niezrozumiałe, ale może taki odbiór był wynikiem braku zaangażowania w lekturę.

Zaletą książki jest jej wydanie, oprawa jest interesująca (choć nie powalająca) a brzegi kartek są czarne, co komponuje się z okładką takiego samego koloru. Jedyny mankament to przekład niektórych dialogów – mam wrażenie, że gdyby tłumacz wykazał się odrobiną finezji mogłyby one brzmieć lepiej.

Jeśli chodzi o plusy fabularne, to autor z całą pewnością chciał oddać odczucia towarzyszące małoletnim bohaterom podczas czegoś podobnego do końca świata, jednak wydaje mi się, że nie do końca mu się to udało. Opisany świat przedstawił pobieżnie, prawdopodobnie w myśl zasady, że liczy się cel a nie droga do niego – zapomniał jednak, że jest odwrotnie. Z drugiej jednak strony wspomniany już przeze mnie nastolatek, którego jedną opinię zdążyłam już wyrazić wspomniał mi także o tym, że książka jest świetna… Tak więc zdecydowanie jest to pozycja dla młodszego czytelnika, jednak rodzicom radzę wpierw zapoznać się z lekturą, a dopiero potem prezentować ją swoim pociechom.

Na plus:
+ wydanie
+ pomysł
+ fakt, że młodszemu ode mnie czytelnikowi książka przypadła do gustu

Na minus:
- pobieżne przedstawienie świata
- brak jasno określonego wieku odbiorców
- (dla mnie) bohaterowie-dzieci
- porównanie tej książki do Władcy much
- niektóre dialogi
- zakończenie

Ocena: 3/6

Autor: Charlie Higson
Tytuł: Wróg
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Świat Książki 2010
Cena: 32,90 zł

05 stycznia 2014

Piotr Marzec - Liroy. AutobiogRAPia vol.1

Kto nie słyszał piosenek: Scyzoryk, Scyzoryk tak na mnie wołają… albo Scoobie do ya Scobie doobie doo ya, Scoobie do ya Scobie doobie doo? Teksty do obu tych utworów napisał Piotr Marzec, powszechniej znany jako Liroy – kontrowersyjna mega gwiazda polskiego rapu. Myślę, że można uznać go za jednego z prekursorów muzyki hip hopowe w Polsce. W czasach kiedy dostęp do płyt rapowych z zagranicy był jeszcze trudniejszy niż dostęp do płyt w ogóle, jemu udało się znaleźć swoje brzmienie, którym przez lata zarażał innych ludzi. W grudniu 2013 roku nakładem wydawnictwa Anakonda ukazała się pierwsza część autobiografii Liroya. Z całą pewnością jest to książka, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego fana rapu.

Początkowo Marzec chciał aby jego historię, zarejestrowaną na wielu godzinach taśm spisał Grzegorz Halama, jednak czas się kurczył, aż w końcu okazało się, że na złożenie książki u wydawcy pozostał niecały miesiąc. Tak krótki czas przesądził o tym że Liroy sam zabrał się za przelanie zebranych opowieści na papier. Wyszło mu to prawdopodobnie na dobre, ponieważ od zawartych na kartkach treści bije autentyzm. Jest to ogromny atut tej pozycji. Mało która gwiazda kusi się na to by spisać swoją historię bez wybielania się tudzież ubarwiania jej. Z drugiej jednak strony raper znany jest ze swojego ciętego języka i pewnego braku ogłady, a więc chyba właśnie tego można było się spodziewać po lekturze.

Piotr opisuje w książce środowisko, w którym się wychowywał; perypetie szkolne, trudną sytuację w domu, oraz dosyć ciepłe wspomnienia z wakacji u dziadków. W równym stopniu skupia się także na swoich licznych pasjach, w tym tej największej – muzyce. Fantastyczne jest to, że wraz z tymi opowieściami, poznajemy nie tylko życie jego jako jednostki, ale także realia dorastania w latach 70’ i 80’ w Polsce. Pomimo dosyć specyficznego ulicznego języka tudzież slangu, jakim posługuje się Liroy, książkę czyta się naprawdę dobrze, choć opisy jego ekscesów seksualnych mogą wprawić w zażenowanie – na szczęście nie ma tego zbyt dużo, i autor skupia się na opisywaniu rzeczy naprawdę dla niego (jak i prawdopodobnie dla czytelnika) ważnych.

Marzec opisuje dramaty z rodzinnego domu z pewną dozą dystansu. Jest to duży plus, ponieważ zamiast chwytać za serce ukazuje stopień w jakim wpłynęło to na jego dalsze losy oraz postępowanie, a przecież właśnie to tutaj liczy się najbardziej. Czytając biografię człowieka, który osiągnął tak duży sukces czytelnicy chcą wiedzieć, jak mu się to udało lub co musiał przezwyciężyć. Uważam, że takie podejście wpływa na pozytywne wartościowanie tego tytułu przez odbiorców. Liroy. AutobiogRAPia to ciekawa propozycja czytelnicza kierowana zarówno do młodszego pokolenia, jak i do tego, które na utworach Liroy’a się wychowywało.

Plus:
+ autobiografia spisana bez udziału ghostwritera
+ świetne przedstawienie realiów tamtych lat na podstawie doświadczeń jednostki
+ skupienie się na wielu aspektach życia (nie jest to autobiografia stricte muzyczna)
+ okładka zachowana w klimacie poprzednich książek wydanych przez wydawnictwo
+ zamieszczenie na marginesach stron QRkodów, które odnoszą czytelnika do wspomnianych filmów bądź utworów

Minus:
- dla niektórych bezpośrednie często slangowe zwroty zawarte w tekście mogą być czasem trudne w odbiorze

OCENA: 5/6 

Tytuł: Liroy. AutobiogRAPia vol.1
Autor: Piotr Marzec
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Anakonda 2013
Cena: 49,90 zł

03 stycznia 2014

Rhiannon Frater - Oblężenie

Po lekturze dwóch pierwszych części cyklu Zmierzch świata żywych przyszedł czas na ostatnią. Muszę przyznać, że jest mi niespodziewanie trudno rozstawać się z bohaterami trylogii, która, gdyby ją zekranizować, mogłaby namieszać bardziej niż The Walking Dead.

W poprzedniej książce mieszkańcy Ashley Oaks musieli stawić czoło nie tylko żywym trupom ale także bandzie zdegenerowanych ocalałych, którzy na zgliszczach cywilizowanego świata postanowili rozpocząć budowę makabrycznego królestwa, w Oblężeniu, czyli ostatniej części trylogii po raz kolejny okaże się, że chodzące martwaki nie są jedynym zagrożeniem, jakie czeka na bohaterów. Naprawdę nie chce zdradzać zbyt wielu szczegółów fabularnych, nie mniej jednak autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na zakończenie cyklu, musicie mi uwierzyć na słowo.

Zagłębiając się w lekturę Oblężenia momentami zastanawiałam się czy Frater nie przekombinowała zbytnio z pewnymi wątkami, czy nie udziwniła tej historii… Jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że nic nie powinno dziwić w lekturze dotyczącej świata opanowanego przez zombie. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę dalsze rozdziały sprawiły mi jedynie dziką przyjemność.

Wydaje mi się, że pisarka przelała na stworzone przez siebie postaci ogromną część swojej osobowości, a że sprawia ona wrażenie osoby lekko zwariowanej i zakręconej tacy są też jej bohaterowie. Właśnie dzięki temu można ich pokochać całym sercem i śledzić ich losy z rosnącym zainteresowaniem.

Przy wszystkich nowych wątkach, które podejmowała w każdej kolejnej części trylogii, Frater nie zapomniała jednak o tym, że dla fanów powieści zombistycznej, to właśnie te stwory są najciekawszymi jej elementami. Nie inaczej rzecz miała miejsce w Oblężeniu. Pisarka kieruje się tu ku tematom społeczno-politycznym (z naciskiem na to drugie) jednak zombie wciąż stanowią zagrożenie i nadal snują się i rozprzestrzeniają po wszystkich rozdziałach powieści.

Tak jak poprzednio, w tym przypadku również stwierdzam, że kolejna część jest lepsza od poprzedniczki, a co za tym idzie cykl tworzy niesamowicie spójną i intrygującą całość. Uroku dodaje książce fakt, iż autorka nikogo nie oszczędza ani swoich czytelników, ani swoich bohaterów… Mam nadzieję, że udało mi się rozbudzić waszą ciekawość. Śmiało sięgajcie po tę pozycję!

Plus:
+ zakończenie
+ podejmowanie ciekawych wątków wpływających na różnorodność fabularną
+ bohaterowie

Minus:
- brak
OCENA: 6/6
Tytuł: Oblężenie
Autor: Rhiannon Frater
Cykl: Zmierzch świata żywych tom III
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Vesper 2013