15 kwietnia 2015

John Lutz - Łowca

Łowca to czwarty tom cyklu o Franku Quinnie. Za publikację tej kryminalnej serii w Polsce odpowiada wydawnictwo Prószyński i S-ka, które niestety wydaje poszczególne jej części nie po kolei. Im więcej książek Johna Lutza czytam, tym bardziej przekonuje się do jego stylu. Coraz bardziej zaczyna mi także doskwierać fakt, że swoją przygodę z Frankiem Quinnem i jego zabójczo skuteczną drużyną zaczęłam od środka, a nawet od końca...

Czytelnicy nieznający jeszcze twórczości tego autora mają jednak szansę przeczytać całość w dobrej kolejności (prawie), a przynajmniej od początku, czyli powieści Mrok. Zaś ja po zapoznaniu się z tomem pierwszym i drugim, musiałam sięgnąć po czwarty, bowiem trzeciego jeszcze nie ma... (ale będzie). Wspomniany już wcześniej Łowca, jest według mnie najsłabszą jak dotąd częścią serii, choć jest to raczej wątpliwa zasługa skomplikowanego i zbyt enigmatycznego rozwiązania. Faktem jest, że wszystkie książki miały dość tajemnicze zakończenia i zazwyczaj żywiłam przekonanie, że coś zostało niedopowiedziane, ale w tym konkretnym przypadku autor, po prostu zbytnio przekombinował.

Nowym Jorkiem wstrząsa kolejna fala zbrodni. Od kul z małokalibrowej broni giną mężczyźni, a potraktowane jak łowieckie trofea ciała kobiet są odnajdowane w różnych częściach miasta. Czyżby w mieście pojawiło się dwóch seryjnych morderców? A może obydwie serie zabójstw są ze sobą powiązane? Detektyw Frank Quinn ruszy w pogoń za potworem, który jest łowcą w każdym calu. Może się jednak okazać, że schwytanie go wcale nie zakończy krwawych miejskich żniw.

Autor sprytnie podsuwa czytelnikowi tropy, choć niejednokrotnie są to błędne ślady, które wcale nie przybliżają do odkrycia tajemnicy dochodzenia. Dzięki temu, do ostatnich stron nie wiadomo kto zabija. Podoba mi się także to, że choć w standardowych już dla tej serii retrospekcjach autor wydaje się wskazywać na przeszłość mordercy, to i w nich często można natrafić na niespodzianki. Zdarza się bowiem, że choć wspomnienia traumatycznych przeżyć wskazują na to, że przeżywa je ten, kogo Quinn usiłuje schwytać, to finalnie okazuje się, że jest to historia człowieka jedynie wplątanego w śledztwo.

Powolutku zaczynam doceniać misterność z jaką Lutz tworzy historie swoich bohaterów. Ich losy bywają bardzo przewrotne. Dokładnie tak jest w tym przypadku. Choć, wydaje mi się, że tym razem zabrakło tu równowagi i chęć zaskoczenia czytelnika przysłoniła logikę fabularną. Jestem jednak pewna, że i tak książka ta zostanie doceniona przez miłośników Johna Lutza oraz detektywa Franka Quinna. Z pewnością warto po nią sięgnąć, gdyż mimo wszystko stanowi dobrą kontynuację pierwszych tomów. Pozostaje mi teraz poczekać na trzeci tom pod tytułem Bez śladu, który ma się ukazać pod koniec maja.

Na plus:
+ bohaterowie znani z poprzednich części cyklu
+ lekkie pióro
+ ślepe uliczki i mylne tropy, które podsycają napięcie

Na minus:
- historia opowiedziana w retrospekcjach jest gorsza od tych w poprzednich powieściach
- poszczególne części cyklu są wydawane w nieodpowiedniej kolejności
- przekombinowania fabularne

Ocena: 3+/6

Autor: John Lutz
Tytuł: Łowca
Tłumacz: Bartosz Kurowski
Gatunek: Kryminał
Cykl: John Lutz tom IV
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2014
Cena: 35,00 zł
 
Recenzja została opublikowana na portalu PARADOKS.

09 kwietnia 2015

Chris Carter, Joe Harris - Z archiwum X. Wyznawcy

Z archiwum X kojarzy mi się przede wszystkim z młodzieńczym dreszczykiem emocji, który odczuwałam podczas odkrywania tajemnic kolejnych odcinków emitowanych w telewizorni. Kultowy serial, który święcił triumfy w czasach mojej młodości, do dziś wywołuje poruszenie a nazwiska aktorów grających główne role są znane tak starszym, jak i młodszym pokoleniom. Przyznaję się jednak bez bicia, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie teraz jak seria się zakończyła. Być może jest to kwestią tego, że serial oglądałam po raz ostatni już dawno temu. Być może nie jestem też tak wielką fanką, by pamiętać każdy szczegół. Wiem natomiast jedno. Serial Z archiwum X stanowi nieodłączny element wspomnień okresu mojego dorastania i mój pierwszy (na spółkę z literacką serią Ulica strachu) kontakt z grozą i zjawiskami paranormalnymi w popkulturze. Z kolei komiksy zdobią półki mojej domowej biblioteczki już od pewnego czasu i wciąż nie mogę nadziwić się, jak wiele radości można z nich czerpać. Dlatego też z zaciekawieniem przyjęłam wiadomość o planowaniu oficjalnego wznowienia wątków wspomnianego powyżej serialu w komiksie.

4 lutego bieżącego roku miała miejsce premiera Z archiwum X. Wyznawcy. Jest to pierwsza, z zaplanowanych pięciu, księga kontynuująca losy Muldera i Scully, po tym jak rozstali się oni z FBI. Historia zawarta w komiksie jest rzutem na głęboką wodę dla tych, którzy nie widzieli ostatnich sezonów serialu, bowiem jest to naprawdę kontynuacja i nie ma w niej miejsca, na przytaczanie retrospekcji, które wyjaśniłyby, w jaki sposób bohaterowie znaleźli się w miejscu, w którym ich zastajemy. Autorem scenariusza jest Joe Harris, ale nad całością wydania czuwał Chris Carter, którego nie trzeba przedstawiać (szczególnie miłośnikom serialu). Wyraźnie widać, że publikacja, jest próbą powrotu do korzeni serialu. Próbą całkiem udaną. Mamy więc wielu starych bohaterów, ciągłą gonitwę, wiele znaków zapytania oraz szalenie niebezpiecznych kosmitów. Myślę, że wszyscy maniacy, którzy przez lata czekali na powiew świeżości w temacie kultowego serialu nie powinni zwlekać z zakupem Wyznawców.

Nie tylko twórcy komiksu stanęli na wysokości zadania. Wydawnictwo SQN odpowiedzialne za polskie wydanie zeszytu również zadbało o to by rodzimy odbiorca czuł się dopieszczony. Pomimo różnicy w formacie (ten amerykański jest większy) strona graficzna komiksu nie ucierpiała. Środek zachwyca natomiast świetnymi fotograficznymi pracami Carlosa Valenzueli, którymi poprzedzone są rozdziały. Wartości dodaje również zbiór grafik różnych autorów, wieńczący księgę (choć, jak to bywa w przypadku kompilacji zdarzają się prace lepsze i gorsze). Michael Walsh odpowiedzialny za rysunki prezentujące historię przedstawioną w Wyznawcach również się spisał. Być może jego umiejętności wymagają jeszcze szlifu, jednak wierność w tworzeniu postaci znanych z serialu jest zachowana, dzięki czemu bohaterowie prezentują się obłędnie. Momentami gorzej prezentują się natomiast tła wypełniające poszczególne kadry, jednak można na to przymknąć oko. Wszystko to, plus dodatek w postaci znanego z serialu plakatu wiszącego nad biurkiem Muldera sprawia, że Wyznawcy stanowią niezwykle udany, w porównaniu z innymi, element archiwalnej układanki, który musi się znaleźć w kolekcji każdego wielkiego fana serii.

Recenzja została opublikowana na portalu Secretum.