04 lutego 2012

Wiera Szkolnikowa - Namiestniczka. Księga II

"Klasyczny przerost treści nad formą"


Wiera Szkolnikowa to autorka, która zadebiutowała Trylogią Suremu. Rosyjska pisarka, która wcześniej parała się tworzeniem gier RPG, postanowiła w końcu dać upust swej wyobraźni na kartkach papieru i tak powstała Namiestniczka. Księga I. Książka przedstawiała losy namiestniczki Enrissy, w której rękach spoczęły losy Imperium. Wydarzenia zawarte w Księdze II toczą się dwadzieścia lat po tych ukazanych w pierwszym tomie.

Szkolnikowa jest znana z dosyć skomplikowanego tworzenia fabuły. Wprowadza wielu bohaterów, których losy przeplatają się wzajemnie. Jednak pojawiają się u niej także postaci, które nie wnoszą zbyt wiele do rozwoju akcji, bądź też ich historie mają tylko tworzyć tło i zająć nas czymś podczas zwalniania tempa głównych wątków.

Autor buduje swój świat, może on czas skracać lub wydłużać i nie potrzebuje „zapychaczy”, którymi tak często posługuje się Wiera Szkolnikowa. To właśnie trochę zraża do książki, gdyż ma się wrażenie, że autorka momentami oddaje lejce komuś innemu i nie panuje nad własnoręcznie wykreowanym światem. I właśnie poprzez te komplikacje dokładne omawianie fabuły powieści mija się z celem, gdyż aby pokazać choćby jej zarys, należałoby zdradzić zbyt wiele szczegółów, które spoilerowały by zawarte w książce treści. Jedyne co mogę powiedzieć to fakt, iż głównym wątkiem powieści są losy kolejnej namiestniczki Imperium, która to zupełnie różni się od swej silnej poprzedniczki. Salome Jasna jest głupiutka, daje się wodzić za nos, żyje marzeniami i absolutnie nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny, do czasu, gdy jedna jej decyzja doprowadza do tragicznych w skutkach wydarzeń.

Bohaterów tej powieści jest wielu. Ba! Może nawet zbyt wielu, dlatego chyba żadnego nie polubiłam tak naprawdę, gdyż nie było na to czasu. Jednak nie można pisarce odmówić talentu do konstruowania postaci, nawet epizodyczni bohaterowie są stworzeni od podstaw, mają własne pragnienia, mają wady i zalety i bardzo się od siebie różnią. To, co urzeka najbardziej to fakt, iż Szkolnikowa potrafi w kilku zdaniach przedstawić najbardziej charakterystyczną cechę postaci tak, by czytelnik potrafił wyrobić sobie o niej opinię.

Zazwyczaj jest tak, że nie powinno się zaczynać trylogii od środka, bo się można skutecznie zniechęcić, chociażby niezrozumieniem niektórych faktów. Tak więc polecam powieść, ale zaznaczam, aby najpierw sięgnąć po część poprzednią, wtedy Namiestniczka powinna wciągnąć Was w klasyczny, dobrze skonstruowany i burzliwy świat fantastyczny. Mała uwaga, jeśli nie miałeś wcześniej do czynienia z fantastyką, nie zaczynaj od tej powieści, gdyż może się po prostu okazać zbyt trudna.

Jeszcze słów kilka na temat samego wydania, którym jestem urzeczona. Piękna okładka, która przedstawia najprawdopodobniej samą Salome Jasną, do tego dosyć przejrzyste wnętrze oraz fakt, iż książka nie jest zbyt opasła, składają się na wielkie brawa dla wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Moja ocena: 4-/6

Książkę otrzymałam od i zrecenzowałam dla portalu Paradoks. Z możliwość serdecznie dziękuję!

4 komentarze:

  1. Owszem, okładka jest intrygująca. Książka też się taka wydaje, ale nie czytałam pierwszej części, więc wszystko przede mną. Pozdr ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpuszczę sobie. Lubię konstrukcję fabuły z wieloma bohaterami i wątkami, ale musi to być dobrze zrobione. Martin i Erikson to potrafią, ale czytając różne opisy Namiestniczki wątpię, by taką umiejętność posiadała Szkolnikowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za powieściami, w których jest wielu bohaterów, bo tak naprawdę nie poznajemy żadnego do końca. I takich książek raczej tez nie lubię.Więc tym razem odpuszczę :D

    OdpowiedzUsuń