06 listopada 2013

Michele Giuttari - Florencka gra

Gorący włoski kryminał stanowiący przeciwwagę dla mroźnych skandynawskich tajemnic

Michele Giuttari to emerytowany policjant, który przez trzydzieści lat służył we florenckich oddziałach kryminalnych, co za tym idzie pracę gliniarza zna od podszewki. Jego Florencka gra to pierwsza część , jak dotąd, sześciotomowego cyklu, którego głównym bohaterem jest komisarz Michele Ferrara. Wydarzenia opisane przez autora rozgrywają się we Florencji, posiadającej dwa oblicza, przepięknej i zarazem mrocznej stolicy Toskanii. Prawda, że brzmi tajemniczo i egzotycznie? A dalej jest jeszcze ciekawiej.

Miasto nie zdążyło się jeszcze otrząsnąć po serii makabrycznych morderstw dokonanych przez Potwora, a już zaczynają ginąć kolejni ludzie. Śledczym ciężko jest odnaleźć jakieś wspólne cechy ofiar i wydaje się, że odkrycie prawdy sprawi policjantom ogromny kłopot i zajmie dużo czasu. Czasu, którego komisarz Ferrara zdaje się nie mieć wcale. Ktoś przesyła mu tajemnicze listy i jak to w wielu kryminałach bywa, życie głównego bohatera jest zagrożone…

Rzeczywiście, jak napisałam wyżej, Florencka gra została stworzona na utartych schematach gatunkowych, jednak wyróżnia ją pewien osobliwy klimat, który towarzyszy kryminałom, w których mafia zawsze odgrywa pewną rolę. Tak też jest tutaj. Nie zdradzę czytelnikom, jak duża jest to rola, niemniej jednak miłośnikom starych gangsterskich filmów, wątki te powinny przypaść do gustu. Zagadka kryminalna oscyluje wokół, modnych od kilku lat, zagadnień religijnych wykorzystanych w tej książce naprawdę ciekawie. Trochę rozczarowują bohaterowie, gdyż nie można powiedzieć aby psychologia postaci została jakoś wybitnie pogłębiona przez autora. Można to jednak usprawiedliwić faktem, iż autor stworzył w końcu dalsze części cyklu, tak więc przynajmniej głównego bohatera można poznać lepiej sięgając po kolejne części serii, które, mam nadzieje, ukażą się w Polsce.

Włoski kryminał Giuttariego stanowi zdecydowaną przeciwwagę dla swoich leniwych kuzynów ze Skandynawii. O ile w przypadku tych drugich autorzy skupiają się na każdym detalu i czasem przeciągają, nawet bez tego powolną, akcję, o tyle kryminał Giuttariego ma wyważone tempo i zawiera tyle informacji ile jest niezbędne do zaciekawienia czytelnika.

Powieść zawiera kilka błędów językowych i początkowo jest nieco chaotyczna, jednak, jako całość prezentuje się bardzo dobrze, a ostatnie rozdziały wynagradzają czytelnikowi początkowe utrudnienia.

Michele Giuttari intryguje umiejętnością budowania napięcia, a jego Florencka gra spełnia wszelkie oczekiwania najbardziej wymagających czytelników kryminałów. Z pewnością warto sięgnąć po pierwszy tom prezentujący historię komisarza Ferrara.

Na plus:
+ wydanie
+ tematyka i sprytne użycie wątków religijnych
+ wplatanie w fabułę typowo włoskich słów, zagadnień związanych z kulinariami i innych charakterystycznych pojęć
+ rzetelne przedstawienie pracy florenckiej policji
+ wyważenie tempa akcji

Na minus:
- kilka drobnych potknięć językowych
- część pierwsza książki (w zasadzie pierwszy rozdział) jest nieco chaotyczna


Ocena: 5/6

Tytuł: Florencka gra
Auror: Michele Giuttari
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 2013

RECENZJA UKAZAŁA SIĘ NA PORTALU KOSTNICA.

PRAGNĘ TAKŻE PRZYPOMNIEĆ O KONKURSIE W KTÓRYM DO WYGRANIA KSIĄŻKI BILLA BRYSONA. ZAPRASZAM TU LUB POST PONIŻEJ :)

5 komentarzy:

  1. Ooo niezły kryminał, a właśnie mam ochotę na jakiegoś i rozglądam się za najciekawszym:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam za sobą cały jeden kryminał włoski (którąś z książek Grippando), więc trudno mi je porównać ze skandynawskimi. A ten chętnie bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Gorący włoski kryminał"? Jestem na tak! Recenzja świetna, zachęca do przeczytania ; - )

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wydaje się nie tylko ciekawa, lecz nieco odmienna od naszych rodzimych.
    Nigdy nie czytałam włoskiego kryminału :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy tak się zachwycają to ja jak zwykle muszę być odmieńcem i pomarudzę :P.
    Od samego początku ta pozycja trąciła dla mnie ostrym Brownem (to chyba przez kopułę na okładce, która jednoznacznie skojarzyła mi się z Watykanem ;p), jednak teraz widzę, że tutejszy Brown nie jest aż taki ostry, po prostu kryminał :). A ja coś ostatnio odszedłem od kryminałów, więc niestety muszę odmówić :D.

    Pozdrawiam serdecznie :3!
    Melon

    OdpowiedzUsuń