04 sierpnia 2012

Melissa Senate - Szkoła gotowania pod Amorem



„Gotowanie ma w sobie tyle samo magii ile miłość, co więcej to pierwsze nie złamie ci serca”
Tytuł „Szkoła gotowania Pod Amorem” jakoś nie specjalnie mnie do siebie przyciągał. Naczytałam się już historii o trzydziestolatkach poszukujących miłości, szczęścia i Bóg wie co jeszcze, i zawsze uważałam, że nie są one dla mnie. Jednak książka Melissy Senate jest pod pewnym względem wyjątkowa i bynajmniej nie opowiada o zwykłym harlequinowym romansie.

Z racji mojego uwielbienia zarówno do literatury, jak i kina często szukam sobie filmowych odpowiedników do przeczytanych pozycji. W tym przypadku po pierwszych kilku stronach czułam dokładnie to samo, co podczas oglądania świetnego „Dobrego roku” z Russellem Crowe. Książka ma w sobie urzekającą magiczną moc. Autorka potrafi sprawić, że czytelnik odnajduje się doskonale w skórze głównej bohaterki. Jestem w stanie założyć się, że choć raz podczas czytania tej lektury każde z was szepnie: „No przecież! Ja mam dokładnie tak samo”. A jakie perypetie los zgotował naszej bohaterce?

Holly to trzydziestolatka, która do tej pory nie znalazła swojego miejsca na Ziemi. Zaraz po zakończeniu kolejnego rozczarowującego związku przyjeżdża na małą wyspę u wybrzeży Maine. Odziedziczyła tam po ukochanej babci świetną szkołę gotowania, malowniczo położony domek oraz kulinarny talent(?). Holly, choć ma w sobie tylko część włoskiej krwi jej babci, zaczyna sobie całkiem nieźle radzić z przygotowywaniem potraw rodem z kraju słynącego z wyśmienitych makaronów. Bohaterka chce udowodnić swojej rodzinie, że jest w stanie poradzić sobie z udźwignięciem rodzinnej tradycji i z taką właśnie determinacją w sercu rozpoczyna prowadzenie jesiennych zajęć sztuki gotowania włoskich potraw. Z czasem więzi między nią a jej uczniami zacieśniają się, a gotowanie staje się remedium na dręczące ich bolączki. Bohaterka poznaje także historię swojej rodziny i to pomaga jej odnaleźć siebie.

Banalne prawda? Oczywiście. Jednak sposób przedstawienia tej historii jest niezwykle… urzekający, magiczny, pasjonujący? Jest milion określeń a żadne nie oddaje charakteru tej książki w stu procentach. Autorka ma dar przekazywania swoich myśli w najprostszy i najbardziej czarujący sposób, jaki można sobie wyobrazić. Przy tym jej opowieść nie jest naiwna i pozostawia po sobie gorącą iskierkę nadziei w sercu.

Bohaterowie są bardzo naturalni, a dialogi i przemyślenia bohaterów sprawiają wrażenie, jakby były żywcem wycięte z prawdziwego świata. Możliwe, że powieść ta odcisnęła na mnie takie piętno, gdyż nie mam zbytniego doświadczenia z literaturą tego typu, jednak tym bardziej świadczy to o tym jak dobra jest to książka, gdyż autorce udało się przekonać do niej, takiego sceptyka jak ja.

Magiczne składniki potraw, świetna historia rodzinna przekazana w tle, fenomenalna fabuła oraz bardzo wyraziste postaci składają się na lekturę wybitną, choć bardzo prostą. Nie jest to powieść dla poszukiwaczy wrażeń. Jednak, jeśli czujesz potrzebę zajrzenia w głąb swego serca polecam „Szkołę gotowania Pod Amorem” – Holly z pewnością ci to ułatwi.

Moja ocena: 6/6

Autor: Melissa Senate
Tytuł: Szkoła gotowania pod Amorem
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 2012

Recenzja ukazała się na portalu DUŻEKA.



11 komentarzy:

  1. Bardzo fajna i zachącająca recenzja, ale ja nie przepadam za tego typu książkami. Raczej należę do poszukiwaczy wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe czy w końcu polubiłabym po niej gotowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście uwielbiam takie książki i cieszę się, że tobie przypadła ona do gustu, dlatego skoro ty ją tak bardzo zachwalasz, to ja także koniecznie muszę ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia banalna, ale skoro opowiedziana w niebanalny i urzekający sposób, to może się na nią skuszę kiedyś. najbardziej do mnie przemawia ta historia rodzinna przepleciona w tle, bo uwielbiam rodzinne historie, oraz wyraziści bohaterowie. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W życiu nie pomyślałabym, że to tak dobra książka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się okładka. Jeśli chodzi o samą książkę, to Twoja recenzja skutecznie mnie zachęciła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa, może przeczytam ;)

    http://ksiegarnia-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka nie dla mnie. Nienawidzę gotować i nie lubię wątku kulinarnego w powieściach :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od czasu lektury Kuchni duchów pokochałam takie historie. Szkołę gotowania też chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń