12 czerwca 2012

Megan Abbott - Koniec wszystkiego

„Koniec wszystkiego, czyli nie będzie niczego (i nie ma czego żałować)”
Megan Abbott to dla mnie zupełnie nieznana pisarka. Jednak, kiedy przeczytałam streszczenie widniejące na rewersie książki „Koniec wszystkiego”, owej autorki, od razu wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Jednakże, moje wyobrażenie na jej temat, zupełnie minęło się z jej prawdziwą treścią i nie mogę powiedzieć, abym była zadowolona z tego rozminięcia.

Dwie trzynastoletnie przyjaciółki „na śmierć i życie”. Myślą, że nic ich nie rozłączy. Jeden fatalny dzień, jedna nieprzemyślana decyzja zmienia w ich życiu wszystko. Evie znika, Lizzie próbuje pomóc policji w odnalezieniu zwyrodnialca, który być może skrzywdził jej przyjaciółkę. Stara się także, pomóc rodzinie zaginionej. Jednak, czy odpowiedzialność za losy Evie, nie będą zbyt dużym obciążeniem dla małej Lizzie? Czy zaginiona wróci do domu cała i zdrowa?

Tematycznie książka kojarzy mi się bardzo ze znienawidzoną przeze mnie „Lolitą” Nabokova. Mam wrażenie, że wszyscy bohaterowie tej książki są niepoczytalni. Począwszy od głównych bohaterek, skończywszy na ich dorosłych opiekunach. Nie do końca też potrafię odpowiedzieć na pytanie: "o czym ta książka mówi?". Tematyka jest rzeczywiście delikatna. Motyw wykorzystywania seksualnego, zawsze jest trudny do przełknięcia, czy to w rzeczywistości, czy istniejąc jedynie na kartkach fikcyjnej powieści. Jednak tu dodatkowy problem stanowił sposób przedstawienia tego tematu. Nie mogę powiedzieć, aby autorka była dobrą pisarką. Nie przemawia do mnie żaden z bohaterów. Postacie są sztuczne, ciężko jest się z nimi utożsamiać, czy chociażby je zrozumieć. I tak naprawdę, głównym problemem tej książki jest chyba język – nienaturalny, sztywny, męczący.

Ani bohaterowie, ani historia nie wciągnęły mnie w świat przedstawiony. Jeśli chcecie poczytać, o traumatycznych wydarzeniach, to polecam mocne książki Ketchuma, czy też delikatne i subtelne powieści pisane przez Jodi Picoult.
Nie jest to jednak powieść absolutnie zła. Wydaje mi się, że autorka po prostu nie znalazła we mnie dobrego odbiorcy. Lubię się pozastanawiać nad wydarzeniami, ale język powieści musi być dla mnie dosłowny, a wszystkie wątki wyczerpane do „ostatniej kropli”. W lekturze „Koniec wszystkiego” brakuje mi właśnie konkretów, dosadności i silnie skonstruowanej fabuły. Zupełnie tak, jakby autorka, wątpliwą nutą tajemniczości, próbowała zatuszować braki w swym talencie i w całej powieści. Plusem powieści jest to, że jest krótka, nie powinna więc Was zanadto wymęczyć.

Moja ocena 3-/6

Tytuł: Koniec wszystkiego
Autor: Megan Abbott
Ilość stron: 240
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2010

13 komentarzy:

  1. A takie duże nadzieje wiązałam z tą książką, lecz widzę, że raczej nie warto po nią sięgać, dlatego dam sobie z nią spokój.

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałam apetyt na tę książkę. No, ale cóż. Spasuję. Wiele innych lektur czeka na swoją kolej, a na tą raczej szkoda czasu, jak widać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematycznie ta książka nie jest dla mnie. A do tego po przeczytaniu Twojego zdania tym bardziej będę się trzymać z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli piszesz, że nie warta to po nią nie sięgnę ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednak sobie podaruję, trochę szkoda mi na nią czasu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Juz gdzies czytalem opinie o tej ksiazce i byly rownie kiepskie. A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojć! Troszkę słabo wypadła, dlatego kiedy ją gdzieś zobaczę ominę powieść szerokim łukiem, żeby mnie nie podkusiło. Szkoda tylko zmarnowanego czasu :)
    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam tę książkę u siebie na półce, także nie za dobrze jej to wróży. Jest krótka więc postaram się ją niedługo przeczytać.

    P.S. Zapraszam Cię szybciutko do mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm... Po recenzji i ocenie wiem, że celowo polować na tę książkę nie będą, ale też nie odrzucę jej, jeśli przypadkowo zawita do mojej biblioteczki:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj zdecydowanie zniechęciłaś mnie do tej książki, chociaż wcześniej i tak nie byłam pozytywnie nastawiona. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. mi się bardzo podobała, ale czytałam ją już parę miesięcy temu i nie pamiętam szczegółow. podobał mi się język, sposób pisania autorki, emocje, które oddawała. i poza tym zakończenie jest niejasne. nie wiem jak Ty je zrozumiałaś, ale ja do dziś mam wątpliwości. czy Evie i Lizzie to jedna i ta sama osoba? czy jedna stara się zatuszować niewygodne dla swojej psychiki wydarzenia przerzucając je na życie przyjaciółki? było tam kilka takich momentów - np. wypadek na jeziorze w dzieciństwie. dla mnie ta książka wciąż stanowi zagadkę i na pewno do niej wrócę/

    OdpowiedzUsuń
  12. bsz - czyli, nasze gusta różnią się zasadniczo wszystkim! :P Mnie się właśnie nie podobał ani język, ani styl autorki. Nie cierpię niedopowiedzeń. Nie lubię, kiedy sama nie wiem, o czym dokładnie mówi powieść - bo uważam, że jeśli autorka nie potrafiła nakreślić jasnego zakończenia, albo napisać je w taki sposób by było jasne ale tajemnicze to ma duże braki w warsztacie. W tej książce zakończenie jak i cała reszta były po prostu niedopracowane - oczywiście to moja opinia. Nie wpadłabym na to, żeby iść Twoim tropem myślenia i nadal jakoś tego nie widzę, ale jak mówię - ja po prostu tej książki nie rozumiem. :P :) ale cieszę się, że komuś się podobała. Żadnej książki nie można skreślać - przynajmniej taką mam nadzieje :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Daruję sobie tę pozycję i skupię się na ciekawszych książkach :)

    OdpowiedzUsuń