19 lipca 2012

David Moody - Wściekła krew

„Wściekłość mieszka w każdym człowieku, bo nikt z natury nie jest całkowicie dobry. Z drugiej strony, czy istnieje także absolutne zło?”
Zaledwie dzień po przeczytaniu książki „Amok” Davida Moody, sięgnęłam po kontynuację tejże. „Wściekła krew” rozpoczyna się w niedługim czasie po wydarzeniach zawartych w pierwszej części. Pierwszy raz książka, do tego część kolejna, wzbudziła we mnie tak mieszane uczucia i wywołała w tym samym czasie, aż tyle skrajnych emocji. Jednak zanim chociaż trochę nakreślę swoje stanowisko wobec powieści, przybliżę jej fabułę.

Świat nie jest już tym samym miejscem co kiedyś. Teraz jest podzielony na „Zwykłych” i „Wściekłych”. Ci pierwsi ukrywają się, jak zastraszone zwierzęta. Gniotą się w ciasnych klitkach, cierpią głód i inne niewygody. Ci drudzy także jak zwierzęta, działają pod wpływem morderczego instynktu i zabijają tych, którzy się od nich różnią. Tak naprawdę nikt nie wie co się stało, ale jedno jest pewne: na to nie ma lekarstwa. Danny McCoyne, chce tylko odnaleźć córeczkę. Kiedy stał się „Wściekłym” jego żona uciekła wraz z dziećmi i ukryła się przed nim. Jednak, on zdążył zauważyć, że Ellis jest taka sama jak on. Z czasem okazuje się, że aby ją odnaleźć, będzie musiał nauczyć się, jak znowu być „Zwykłym”.

Naprawdę, pierwszy raz nie jestem pewna, czy kontynuacja książki była potrzebna, czy nie. Przy pierwszych rozdziałach, zalewała mnie krew. Ponieważ pierwszy raz przestałam rozumieć sens tej historii. Zdałam sobie sprawę z tego że „Wściekli” to wredne dupki. Przyczyną takiego obrotu sprawy w mojej świadomości był całkowity brak podjęcia prób wyjaśnienia czemu odmieńcy są jacy są. Autor zbyt duży nacisk położył na rozwój wydarzeń i na napędzenie akcji, a zapomniał o sensownym poprowadzeniu historii. Być może faktycznie chodziło mu o to by czytelnik przestał sympatyzować z „Wściekłymi”, lub też nie miał wcale zamiaru tłumaczyć ich zachowań. Jednak uznałam to posunięcie za nie całkiem trafione oraz dosyć ryzykowne. Muszę jednak przyznać, że z czasem lektura zaczęła mnie wciągać, a fabuła okazała się całkiem interesująca, mimo wymienionych minusów. Ciekawe wydało mi się także kontynuowanie wstawek rozpoczynających każdy rozdział, lecz tym razem opowiadały one o czymś zgoła innym. Co ciekawe były napisane lepiej niż w tomie poprzednim.

Część druga rożni się znacznie od pierwszej. W „Amoku” autor skupia się na rysie psychologicznym postaci, buduje napięcie oraz wprowadza czytelnika w nastrój paniki. „Wściekła krew” przynosi natomiast rozwój akcji, spektakularne opisy oraz szybsze tempo. Nie jest to na pewno kiepska książka, ale górnolotną też bym jej nie nazwała. Jak sami widzicie, takie to nijakie. Jeśli jednak, macie już za sobą lekturę ciekawego „Amoku” to zachęcam do przeczytania kontynuacji. Kto wie, może trzecia część wyjaśni wszystko i sprawi, że drugi tom nabierze sensu?

Jestem także pewna, że jeśli styl „Amoku” nie przypadł komuś do gustu, to „Wściekłej krwi” zrobi to na pewno. Właśnie dlatego, że książki te, tak bardzo się różnią.

Moja ocena 3+/5

Tytuł: Wściekła krew
Autor: David Moody
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Amber 2010
Cykl: Amok tom 2

7 komentarzy:

  1. Właśnie II cz. czeka na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm.... mimo wszystko brzmi interesująco. Przy najbliższej okazji na pewno zgarnę obie części z bibliotecznej półki

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, pisanie kolejnych części tej samej historii nie zawsze wychodzi autorom na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od jakiegoś czasu przymierzam się do Amoku, ale jakoś ciągle mi nie po drodze. Ciekawa jestem, która część przypadnie mi do gustu bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm zobaczę, może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, chyba raczej po książki tego autora nie sięgnę. Myślę, że odebrałabym je tak samo jak Ty.

    OdpowiedzUsuń