28 października 2012

Robert Kirkman & Jay Bonansinga - The Walking Dead. Narodziny Gubernatora


„Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich.”
Najpierw w głowie Roberta Kirkmana powstał zamysł stworzenia scenariusza do komiksu o żywych trupach, później światło dzienne ujrzał sam komiks, który następnie przerodził się w cały cykl. Wielką sagę o przetrwaniu, która oscyluje wokół postaci Ricka Grimesa i grupki ocalałych, po apokaliptycznej zarazie, ludzi. Kilka lat po powstaniu komiksu, Amerykańscy producenci wywąchali nosem wyjątkową okazję do zarobku, i tak, ku uciesze widzów, powstał serial „The Walking Dead” oparty na komiksowej fabule. Ostatecznie żywe trupy stały się produktem, niewyczerpanym źródłem pieniędzy, ale i rozrywki. Ostatecznie Kirkman postanowił zwrócić fanowską uwagę na drugoplanowych bohaterów swojej historii, i tak do księgarni trafiła książka opowiadająca o jednym z najbardziej brutalnych i wyrafinowanych złoczyńców, mowa tu oczywiście o Gubernatorze.

Zombie opanowały świat. Większa część ludzkiej populacji wstała z martwych, a ich jedynym celem jest dopaść resztki tych, którzy przetrwali. Philip Blake podróżuje wraz ze swoją ukochaną malutką córeczką, starszym bratem i dwójką przyjaciół. Próbują znaleźć azyl, miejsce w którym będą mogli nie tylko przetrwać, ale stworzyć też namiastkę nowego społeczeństwa. Parokrotnie im się to udaje, ale jak to z ludźmi bywa, ich emocje, namiętności, instynkty biorą nad nimi górę i wielokrotnie stają na drodze, odsuwając ich od upragnionego bezpieczeństwa i szczęścia. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że tak naprawdę bohaterowie powinni obawiać się innych ludzi nie mniej niż zombie.

Jestem zagorzałą fanką komiksu „Żywe trupy” i w równym stopniu zakochałam się także w serialu. Moje obawy względem odcinania kuponu od sukcesu wyżej wymienionych były bardzo realne. Książka, która prawdopodobnie otwiera cykl innych powieści o bohaterach sagi „The Walking Dead” mogła być bardzo dobra, ale mogła też okazać się totalną klapą. Na jej korzyść przemawiał fakt, że jej pomysłodawcą jest ojciec „Żywych trupów”, czyli sam Robert Kirkman,  jej spisaniem natomiast zajął się Jay Bonansinga, nieznany w Polsce, choć poważany na świecie twórca poczytnych thrillerów. I choć takie zestawienie nie gwarantowało sukcesu, to jednak stało się nim.
„Narodziny Gubernatora” to fenomenalna powieść oddająca charakter survivalu. Świetnie spisana, rewelacyjna pod względem fabularnym, posiadająca bardzo dobrze wyważone tempo akcji. Majstersztyk w swoim gatunku. Jeśli natomiast ktoś z Was jeszcze nie wie kim jest Gubernator, to spieszę z tłumaczeniem.

Philip Blake, Gubernator to zarządca ostatniego bezpiecznego miasta na tym łez padole. Woodsbury, ów bezpieczna przystań to także mała społeczność, którą udało się Blake’owi zbudować. Jednak nie jest to miły i zrównoważony człowiek. Posiada on bardzo zaburzone poczucie sprawiedliwości, jest brutalny, bezwzględny i ukrywa „niejednego trupa w szafie”. Właśnie dlatego stanowił wyśmienitą pożywkę dla autorów książki „Narodziny Gubernatora”, która, jak wskazuje tytuł, mówi o tym, co doprowadziło do tego, że Philip stał się tym, kim się stał.

Pierwsze trzy rozdziały wprowadzają ogromne napięcie. Autorzy wyśmienicie je budują, kończąc każdy z nich w wymowny sposób, zmuszając tym samym do czytania kolejnych stron. Dalej atmosfera jest już bardziej wyważona, ale wcale nie oznacza to, że książka traci na wartości, wręcz przeciwnie. Z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej dojrzała. Wraz z rozwojem akcji następują także bardzo drastyczne zmiany w psychice bohaterów, którzy zresztą są osią powieści i jej głównym atutem. Mogłabym się długo rozpływać nad fenomenem tej książki ale mam też łyżkę dziegciu, okładka mogłaby trochę bardziej pasować do wydań komiksowych, byłby to miły ukłon do kolekcjonerów cyklu komiksowego. Ale i tak wydawnictwo SQN stanęło na wysokości zadania i spisało się świetnie. A zakończenie książki stanowi swoistą wisienkę na torcie. Polecam, polecam, polecam!

Ocena 6/6

Tytuł: The Walking Dead. Żywe trupy. Narodziny Gubernatora.
Autor: Robert Kirkman & Jay Bonansinga
Ilość stron: 364
Wydawnictwo: Sine Qua Non 2011

Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

Zapraszam do zapoznania się z recenzją - ŻYWE TRUPY. DROGA DO WOODBURY.

7 komentarzy:

  1. Nie przepadam za zombie, więc raczej nie przeczytam, ale mimo wszystko mnie zaciekawiła. Może sięgnę, jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że i Tobie przypadła do gustu równie bardzo jak i mnie :) Cieszę się.


    P.S. Zapraszam Cię do wzięcia udziału w moim kryminalnym konkursie : http://miqaisonfire.wordpress.com/2012/10/24/262-kryminalny-konkurs-z-wydawnictem-proszynski-i-s-ka/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie myślałam, że ta książka może okazać się tak rewelacyjna a jednak. Bardzo się z tego faktu cieszę, gdyż chętnie ją poznam w wolnej chwili jak nadarzy się ku temu okazja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde fajna ksiazka. Ja wlasnie koncze czytac druga czesc i rowniez polecam :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem fanka seriali, ani komiksów, ale pałam sympatią do zombiaków, dlatego ta książka wydaje się być stworzona w sam raz dla mnie, odpowiedni klimat i wyrafinowany złoczyńca... odmawiać nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zombie lubię, jednak Walking Dead porzuciłam po pierwszym sezonie. może komiks bardziej by mnie do siebie zachęcił.

    OdpowiedzUsuń
  7. Omnomnom, już ostrzę ząbki :)

    OdpowiedzUsuń