06 marca 2013

Zoë Marriott - Królestwo łabędzi


Wielu współczesnych autorów odwołuje się w swoich powieściach do starych baśni. Powszechne są nawiązania do Kopciuszka, Królewny Śnieżki itp. Jednak rzadko zdarza się, by jakiś pisarz bądź pisarka pokusiła się o zbudowanie swojej historii na motywach mniej znanych bądź mniej popularnych podań. Co nie zmienia faktu, że i to czasem może się zdarzyć. Jedną z autorek, próbujących przełamać taki obowiązujący stereotyp jest Zoë Marriott. W swojej najnowszej powieści Królestwo łabędzi odwołuje się ona do baśni Hansa Christiana Andersena Dzikie łabędzie (niektórym fabuła powieści może się także skojarzyć z bardziej krwawą Baśnią o sześciu łabędziach braci Grimm).

Pozwolę sobie nakreślić po krótce treść tekstu duńskiego pisarza.  Jak to zwykle w baśniach bywa – dawno, dawno temu żył sobie król, który miał kochającą żonę i sporą gromadkę dzieci – jedenastu synów i jedną córkę. Królowa niestety umarła, a król ożenił się ponownie. Jego nowa wybranka okazała się okrutną i złą kobietą, która darzyła ogromną antypatią swoich pasierbów i pasierbicę. Pewnego dnia dając upust swojej złości, za sprawą magicznej mocy, którą posiadała zamieniła wszystkich jedenastu chłopców w łabędzie, a dziewczynę odesłała z dala od zamku. Król, będący pod wpływem mrocznego uroku nie zauważył zmian jakie wprowadza jego małżonka. I tak rozdzielone rodzeństwo cierpiało przez lata. Pewnego dnia dziewczynie udało się jednak odnaleźć swoich braci, i choć musiała się szalenie poświęcić udało jej się zdjąć z nich urok. Zła macocha także została pokonana i od tamtej pory wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Wróćmy, jednak na karty historii Królestwa łabędzi.

Aleksandra byłaby zwyczajną, niczym nie wyróżniającą się dziewczyną, gdyby nie dwie istotne sprawy. Pierwsza to fakt, że jest córką Króla. Druga, natomiast dotyczy jej niebywałych umiejętności magicznych dziedziczonych z żeńskiej gałęzi drzewa genealogicznego jej rodziny. Pewnego dnia jej ukochana matka ginie zabita przez tajemniczą bestię, a kilka miesięcy później ojciec odnajduje w lesie kobietę, która momentalnie podbija jego serce i staje się macochą dla Aleksandry i jej braci. Niestety, cała sytuacja wydaje się być niezwykła tylko i wyłącznie dla czwórki rodzeństwa. Macocha kierując się niechęcią do młodych pasierbów postanawia się ich pozbyć. I tak rodzina zostaje rozdzielona, a nadzieja na ponowne zjednoczenie się młodych ludzi zostaje złożona w rękach głównej bohaterki.

Oprócz kilku podobnych cech, które wymieniłam w powyższych akapitach, oba teksty łączy jeszcze motyw braci zamienionych w łabędzie. Jednak to, jak autorka postanowiła wybrnąć z sytuacji pozostawię już do odkrycia waszej literackiej ciekawości. Podkreślam jednak, że naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Choć oczywiście jest ona adresowana do młodszych czytelników to doskonale sprawdza się, jako współczesny odpowiednik dawnych baśni – dlatego też można ją z powodzeniem polecić i tym nie co starszym pasjonatom książek, którzy uwielbiają magię i tajemnicze historie.

Królestwo łabędzi jest pozbawione drastycznych scen, brutalnych opisów i wulgarnego słownictwa. Stanowi, natomiast przepiękną opowieść o miłości, braterstwie, poświęceniu i walce dobra ze złem. Jest to książka wyjątkowa pod tym względem, gdyż wydaje mi się, że obecnie nie kultywuje się już takich wartości. Cieszy, więc fakt, że są jeszcze autorzy, którzy potrafią pięknie spisywać bajki i starają się by, mimo prostoty przekazu, były one urzekające. W dobie paranormalnych romansów i młodzieżowych książek przesyconych seksem i wulgaryzmami ta pozycja stanowi swoisty bastion najważniejszych wartości społecznych.

Jest to idealna lektura dla księżniczek – tych małych i tych trochę większych. Uwrażliwia na ludzkie cierpienie i uczy, że dobro zawsze zwycięża – myślę, że to dosyć ważna lekcja w czasach, kiedy zewsząd zalewają nas negatywne emocje i okrutne wydarzenia. Zresztą książka jest ciekawa nie tylko pod względem merytorycznym. Przepiękna szata graficzna, przystępny i naturalny język oraz ciekawa fabuła– wszystko to składa się na naprawdę solidną współczesną baśń, czyli gatunek, którego tak bardzo brakuje na obecnym rynku literackim.

Ocena: 5/6

Na plus:
- odwołanie do motywów baśni Hansa Christiana Andersena
- przystępny język
- utrwalanie wartości
- współczesna baśń
- przepiękna okładka
- przejrzysta czcionka
Na minus:
- może być mało intrygująca dla bardzo wymagających czytelników

Tytuł: Królestwo łabędzi
Autor: Zoë Marriott
Ilość stron: 264
Wydawnictwo: Egmont 2013
Cena: 34,90 zł
Recenzja ukazała się na portalu KOSTNICA.

9 komentarzy:

  1. Tym razem mnie zainteresowałaś. Jestem zdecydowanie na tak, gdyż lubię taką współczesną wersje baśni. Mam więc nadzieję, że ,,Królestwo łabędzi'' przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najprawdopodobniej zwrócę większą uwagę na tę książkę. Zachęciłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pewnego czasu byłam ciekawa tej książki. Trochę zastanawia mnie czy się w niej odnajdę, skoro jest skierowana do młodszych czytelników, ale być może zaspokoję swoją ciekawość i po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawi mnie ten tytuł. Mam nadzieję, że będę miała okazję, żeby się z książką zapoznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam na recenzję tej książki, w sumie za księżniczkę się nie uważam, ale może i tak przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tylko trafi mi w ręce, na pewno przeczytam. : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mnie zaintrygowała Twoja recenzja. Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę koniecznie tę książkę przeczytać. Podoba mi się jej fabuła.

    OdpowiedzUsuń